czwartek, 21 sierpnia 2014

36. Anka w opałach. AGD to ZUO. Bolesne skutki podglądania.

   Wspólna kolacja w gronie przyjaciół, w małym domku Nirmala i Lakshmana dobiegła końca. Goście oczywiście chcieli pomóc w doprowadzeniu kuchni do porządku, ale gospodarze się na to nie zgodzili. Zwłaszcza chłopak ostro zaprotestował, widząc, że lokaj chce także tutaj spełniać swoje obowiązki. Wybił mu to natychmiast z głowy, twierdząc, że powinien zająć się lepiej koleżanką i odwieźć ją do domu. Zrobiło się już dość późno i za oknem było zupełnie ciemno. Kraków jak każde duże miasto po zmroku nie był najbezpieczniejszym miejscem dla samotnej dziewczyny.
- Ale ja sobie poradzę. – Krygowała się Anka, w duchu prosząc swojego anioła stróża, aby Bansi okazał się dżentelmenem, o jakim zawsze marzyła.
- On ma rację. Taki słodki pączek nie powinien wracać sam. – Mężczyzna podał jej kurtkę.
- Ale... – Dziewczynę nieco zapowietrzyło, bo troskliwy towarzysz z psotnym uśmiechem pomógł jej zapiąć zacinający się zamek.
- Żadne ale. Ma cię odstawić pod same drzwi! – Nirmal miał świetny humor. Właśnie upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Pomógł najwyraźniej zauroczonej Ance w podrywie i pozbył się nadopiekuńczego lokaja. Jeśli miał nauczyć czegoś męża o zwyczajnym życiu, musiał trzymać tego rodzaju osobników z daleka od ich domu.
- Za kogo wy mnie macie? Jestem nowoczesną kobietą. Umiem sama o siebie zadbać! – Burczała pod nosem dziewczyna, oburzona, że robią z niej niedorajdę. Z jednej strony chętnie poznałaby się bliżej z przystojnym rudzielcem, z drugiej nie chciała wyjść za jakąś bezradną, pustogłową lalę.
- Nikt w to nie wątpi – zamruczał Bansi, odplątując jej zahaczony o guziki lok i czubkami palców muskając, oczywiście zupełnie przypadkowo, kusząco pachnący kark.
- Mm..może lepiej już chodźmy... – Zarumieniona Anka ruszyła do drzwi. Nie była przecież z kamienia, dotyk tego uroczego drania spowodował lekki zamęt w jej myślach. Pierwszy raz ktoś podrywał ją tak jawnie i zaczęło się jej to coraz bardziej podobać. Nieprzyzwyczajona do adoracji, reagowała jednak zbyt nerwowo. Bansi przepuścił ją przed sobą i zaprowadził do zaparkowanego w pobliżu samochodu. Oczywiście nie omieszkał się długo i dokładnie zapinać jej pasów. Skutek tego był taki, że dziewczyna cała czerwona nie śmiała na niego spojrzeć. Milczała, bojąc się, że głos zdradzi jej zakłopotanie.
- Odezwij się Pączuszku i wskaż nam drogę do Raju... – zachichotał niepoprawny Bansi.
- C- co...? – Całkowicie ją zatkało. Czyżby ten drań myślał, że była łatwa i proponował jej seks randkę? Wszystko się w niej zagotowało. – Patrz lepiej gdzie jedziesz tani podrywaczu!
- Źle mnie zrozumiałaś skarbie. Ja właściwie nie wiem dokąd jadę. Może jakiś adres? – Puścił jej oczko. Wyglądała strasznie słodko, kiedy próbowała go zabić wzrokiem. Miał ogromną ochotę wjechać w krzaki i wycałować te prychające usta.
- Och... przepraszam... Dąbrowskiego 12. – Zrobiło się jej głupio za ten wyskok. Jak zwykle wyrwała się z czymś idiotycznym. Miała ochotę zapaść się pod podłogę ze wstydu. Facet zwyczajnie po dżentelmeńsku ją odwoził na prośbę przyjaciół, a ona myślała bóg wie co. Chyba to ona była tą bardziej napalona stroną, stąd te kocie myśli. – Ech... – wyrwało się jej bezwiednie. Spojrzała dyskretnie na mężczyznę. Silny kark, błyszczące szare oczy, zgrabna sylwetka, jednym słowem prawdziwe ciacho. I jak tu biedna dziewczyna ma się nie ślinić? Chciałaby zobaczyć taką, której na jego widok nie zrobiłoby się gorąco.
- Jesteśmy na miejscu. Mieszkasz tu sama? – Zatrzymał się przed furtką prowadzącą do skromnego, parterowego domku.
- Nie, z babcią. Nieznośna i wścibska z niej staruszka, więc lepiej pożegnajmy się tutaj. – Wysiadła powoli z samochodu. Chciała, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Pewnie już się nie zobaczą, ale choć przez moment mogła się łudzić, że to jej chłopak odwozi ją po udanej randce.
- Hola Pączuszku! – Bansi stanął jej na drodze. – Najpierw ustalimy datę i miejsce następnego spotkania. – Anka była wprost idealna – sympatyczna, prostolinijna, inteligentna i śliczna. Rzadko się spotykało takie zwyczajne, miłe dziewczyny. Strasznie niepewna siebie, ale nad tym mogli popracować. – No chyba, że nie chcesz. Pewnie masz kolejkę chętnych.
- Pewnie, sprawdzę w kalendarzyku i jakoś cię wcisnę. To przez te rude włosy, mam do nich słabość – zachichotała. Miała wrażenie, że ubyło jej nagle z dziesięć kilo, albo wyrosły skrzydła.
- W takim razie jutro o osiemnastej, zabiorę cię do kina.  – Kuł żelazo póki gorące.
- Jutro? – Anka była niezmiernie zaskoczona szybkością z jaką potoczyły się sprawy.
- Nie podobam ci się? Za dużo gadam?– Bansiemu zrzedła mina. Pewnie nie był w jej typie. Może zbyt nachalnie się do niej przystawiał?
- Miałam raczej na myśli, że nie zdążę się zrobić na bóstwo. – Był z niego niesamowicie uroczy głuptas.
- Chcesz powiedzieć, że ubierzesz się w coś uwodzicielskiego? - Poczuł niezmierną ulgę i sekundę potem popatrzył na nią błyszczącymi oczami. – Obawiam się, że do tego kina musisz zabrać kajdanki.
- Ee...? – Kompletnie za nim nie nadążała. Przyszło jej za to na myśl kilka niegrzecznych zabaw, o jakich czytała w książkach. Znowu poczerwieniała po same rzęsy.
- Wiesz, już teraz ledwo się powstrzymuję, żeby cię nie pocałować. Nie chcę abyś myślała, że pragnę tylko jednego. Jak się przerobisz na bóstwo, będziesz musiała mnie zakuć, inaczej nie ręczę za siebie. – Ujął jej dłoń, delikatnie ją pogładził czubkami palców patrząc jej głęboko w oczy, po czym wpił się w nią zachłannie ustami. – Dobranoc.
- B- branoc... – wyjąkała, ledwie trzymając się na nogach z wrażenia. Może Nirmal dolał czegoś do herbaty i właśnie śniła? Dobrze, że płot był blisko, bo mogła się o niego oprzeć. Nigdy by nie pomyślała, że całowanie dłoni może być takie podniecające. Zawsze wydawało jej się to głupie i staroświeckie. Pomachała mu na pożegnanie.
- Co tak stoisz jak słup soli? – usłyszała za sobą głos babci Klary i aż jęknęła w duchu. – Ten koleś ma niezły bajer. Podoba mi się. Wygląda na gorący towar. – Zachichotała niepoprawna staruszka.
- Wyłączę jutro kablówkę. Te młodzieżowe seriale ci szkodzą. Zacznij się posługiwać normalnym językiem! W twoim wieku nie wypada mówić takim wulgarnym slangiem...
- Nudziaraa...! Za parę lat zapiszesz się do kółka różańcowego, jak twoja matka...- Babcia zadarła nos i ruszyła przodem. – A wiesz, widziałam na jednym portalu taką seksowną bieliznę. Z futerkiem. Pokażę ci...
- Rany! Pójdę mieszkać do Akademika! – Rodzina bywała naprawdę straszna. Po raz enty tego dnia zarumieniła się po same uszy. Staruszka, oglądająca takie rzeczy w Internecie, to było dla niej zbyt wiele. Może była za mało nowoczesna?
- Akurat! Nie umiesz porządnie zrobić nawet jajecznicy. Umrzesz z głodu na chińskich zupkach! – Odgryzła się natychmiast Klara. - Następnym razem, kiedy zobaczę tego seksownego rudzielca, spytam, czy umie gotować. Moja wnuczka nie będzie jadać byle czego!
- Powiem matce, żeby odprawiła nad tobą egzorcyzmy! – Jeszcze tego brakowało, żeby najbardziej pyskata część jej rodziny dopadła Bansiego. Biedak pewnie nigdy by jej już nigdzie nie zaprosił.
***
   Nirmal był bardzo zadowolony z przebiegu kolacji. Miał nadzieję, że Lakshmanowi przeszło i zapomniał o swoich groźbach. Pokazał mężowi jak powkładać naczynia do zmywarki. Ostatnio uczył go obsługiwać wszystkie domowe urządzenia. Mężczyzna jednak posiadał, do tych jakby się wydawało prostych czynności, prawdziwy antytalent. W dodatku za każdym razem przejawiał prawdziwie dziecinną fascynację nową, migającą światełkami zabawką, co zwykle kończyło się wyprawą do sklepu AGD, po nowe urządzenie. Nirmal zaczął sprzątać ze stołu talerze, kiedy z kuchni dobiegł go okrzyk męża.
- Niech to szlag...!
Zaniepokojony od razu pobiegł na miejsce wypadku. Dobrze znał niemądre pomysły mężczyzny. Uważał, że jako władca wiedział lepiej i często próbował zrobić wszystko po swojemu. Zazwyczaj kończyło się to prawdziwą katastrofą. Teraz stał na środku niemożliwie upapranej kuchni i z obrażoną miną patrzył na mikser, sprawcę wszelkiego zła.
- Durna maszyna! – Warknął Lakshman, ocierając twarz z lepkiego soku. -  Zrobiłem jak mi pokazywałeś. Wrzuciłem owoce, zamknąłem i nacisnąłem guzik, a to cholerstwo mnie opluło.
- Ciekawe, co mu zrobiłeś? – Nirmal zajrzał do środka i natychmiast znalazł przyczynę. – Zapomniałeś wyciągnąć  pestki, kiedy włączyłeś wybiły wieczko. Bądź zadowolony, że nie dostałeś w oko. – Podszedł bliżej, wspiął się na palce i liznął go w policzek. – Poza tym całkiem smaczne, moja ty brzoskwinko. – Zmieszany tym, co zrobił chciał się odsunąć, ale objęły go silne ramiona.
- Czyli to twoja wina, bo kiepsko mnie nauczyłeś! – Mąż biegle operował wyjątkowo pokrętną logiką, egzamin na adwokata diabła z pewnością zdałby na szóstkę. Miał jedną, prostą zasadę, cokolwiek by nie narozrabiał, zawsze winny był ktoś inny i trzeba było z tego wyciągnąć jak największe korzyści.
- Ożesz ty... przewrotny... – Nie dokończył, bo został przerzucony przez ramię i zaniesiony do łazienki.
- Za karę mnie umyjesz, tylko baardzo dokładnie. Skoro jesteś moim nauczycielem powinieneś mi dawać dobry przykład,  żeby mi się potem znowu coś nie pomyliło. –  Lakshman posadził swoją nieco skołowaną ofiarę na pralce i zaczął ją powoli rozbierać, pieszcząc ustami delikatną skórę na twarzy. Zabawa w dom przypadła mu do gustu bardziej, niż byłby skłonny się przyznać. Zwłaszcza, że słodki głuptas patrzył na niego właśnie kompletnie zahipnotyzowany, swoimi wielkimi, srebrnymi oczami. Oddychał coraz szybciej, a zarumienione policzki i rozchylone wargi, wymownie świadczyły o jego emocjach. – Nie oddam cię nikomu, dawno nie byłem taki szczęśliwy. W nocy nie mogę zamknąć powiek, bo wydaje mi się, że każda chwila z tobą jest bezcenna i szkoda mi czasu na sen. Szkoda, że nie możemy tutaj zostać na dłużej, z dala od dworskich problemów. Chciałbym zrobić z tobą jeszcze tyle różnych rzeczy.
- Och...- Nirmal nie wiedział co powiedzieć, nie spodziewał się takiego wyznania z ust tego dumnego mężczyzny, który przez większość życia nie miał zupełnie czasu na prywatne przyjemności. Zaangażowany zbytnio w sprawy Amalendu, najczęściej kompletnie zapominał o sobie. Jego rozdygotane serce zalała fala radości. Ryzykowny pomysł z miesiącem miodowym wśród ludzi okazał się całkiem trafny. Chociaż na krótko miał męża tylko dla siebie. – Jesteś wszystkim czego potrzebuję, nikt na świecie nie byłby w stanie cię zastąpić. – Ujął w dłonie jego twarz i mocno pocałował w usta. -  Hmn... - Nawet nie wiedział, kiedy został rozebrany. Duże dłonie masowały jego plecy, zbliżając się do pośladków. Pralka dostarczała mu dodatkowych bodźców łagodnie wibrując pod nagimi udami. Rozsunął zapraszająco nogi. Źrenice Lakshmana na widok tak hojnie ofiarowanych mu skarbów stały się niemal pionowe.
***
   Balraj po przeczytaniu pamiętnika Immanel nie mógł znaleźć sobie miejsca. Pragnął natychmiast podzielić się swoim odkryciem z Nirmalem. Zobaczyć jego minę na informację, że zaszła pomyłka i to on, a nie Lakshman był mu przeznaczony. Potrafiłby mu dać o wiele więcej, niż wiecznie zapracowany władca Amalendu. Dla niego chłopak byłby najważniejszy, jemu poświęciłby cały swój czas. Razem mogliby podróżować, kiedy tylko uwolniłby się od tego przeklętego zamku. Z mocą jaką dysponował młody książę nie powinno być to trudne. Rozłożył skrzydła i stanął na samej krawędzi wyspy.  Na dole było już zupełnie ciemno. W widać było rozświetlony tysiącami neonów Kraków. Na szczęście do domu chłopaka było dość blisko, mógł sobie więc pozwolić na małą wycieczkę,bez większych konsekwencji ze strony pętającego go zaklęcia. Przysiadł na parapecie okiennym i ostrożnie zajrzał do środka, jedynie w kuchni paliło się światło. Zobaczył otwarte drzwi do łazienki i domyślił się, że gospodarze są właśnie tam. Razem. Ta myśl niezbyt mu się spodobała. Przeskoczył na znajdujące się w pobliżu drzewo. Małe okienko było uchylone, mógł więc nie tylko obserwować, ale i słyszeć każde słowo zajętych sobą mężczyzn. Widział jak Lakshman zaczyna dobierać się do Nirmala i miał nadzieję, że ten drugi ostro zaprotestuje i odepchnie natręta. Spotkał go jednak srogi zawód.
- Chyba nie masz zamiaru mnie tam pocałować? – Wyjęczał cały czerwony Nirmal, kiedy mąż obsypujący go szczodrze pieszczotami dotarł do jego podbrzusza.
- A kto mi zabroni? – Wyszczerzył zęby mężczyzna i spojrzał łakomie na dumnie prężącego się członka, którego miał przed swoim nosem. -  Chyba nie będziesz okrutny i pozwolisz temu słodkiemu biedactwu na odrobinę miziania.
- Ee...? Wariacie, czy ty mówisz o moim penisie per,,  słodkie biedactwo” ? – Ledwo oddychał, gorący oddech na samym czubku spowodował, że jego srebrne oczy całkiem się zamgliły.
Balraj zazgrzytał zębami, chciał wskoczyć do środka, miotając zaklęcia i szarpiąc szponami, odebrać swoją własność. To on powinien tam być i obdarzać pieszczotami to smukłe, wyginające się w podniecający łuk ciało. To dla niego Nirmal powinien wydawać te słodkie jęki. Mimo ogarniającej go wściekłości poczuł też falę pożądania, jakiej nigdy wcześniej nie zaznał. Spodnie boleśnie wpiły się w nabrzmiewającego członka demona. Omal nie spadł z gałęzi na której siedział. Owinął sztywne ramię wokół pnia, nie mógł oderwać wzroku od rozgrywającej sie na jego oczach sceny. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje, takie rzeczy nigdy nie robiły na nim zbytniego wrażenia. W zamku był świadkiem niejednej podobnej akcji.
- Jesteś taki ciasny. – Lakshman pchnął delikatnie chłopaka na plecy, uniósł jego nogi wysoko i położył sobie na ramionach. Mimo przygotowania, w wąskim tunelu jego ciała było niewiele miejsca, dlatego wchodził w niego bardzo powoli.
Balraj patrzył na to z szeroko otwartymi oczami, przypominającymi dwa bezdenne wiry. Zazdrość dławiła go w gardle, a podniecenie zaczęło sięgać zenitu. Ręka sama powędrowała do krocza i mocno się na nim zacisnęła.
- Nirmal...- jęknął, nie zdając sobie z tego sprawy. Chciał rzucić się naprzód, odepchnąć rywala miażdżąc mu przy tym kark i sam zająć jego miejsce, a jednocześnie nie potrafił ani drgnąć.
- Jest taki gorący...rozgrzewasz mnie od środka...- słyszał dokładnie ochrypłe, zachęcające okrzyki chłopaka. Widział szczupłe biodra poruszające się w coraz szybszym rytmie, wyeksponowaną w geście uległości smukłą szyję. – Och... tak...Aaa...
Dłoń demona także zaczęła się poruszać, spodnie opadły mu do kostek, krępując nogi. Bordowy od napływającej krwi członek sączył pierwsze, perłowe krople. Oddychał chrapliwie szarpany przez sprzeczne emocje.
- Oddaj... tylko mój...- wydyszał, ale usłyszały go jedynie nocne ptaki. Wydawało się, że powietrze wokół małego domku aż zgęstniało i zaczęło iskrzyć. W pełnej napięcia ciszy słychać było jedynie jęki i postękiwania. Trzy istoty opętane namiętnością, w dziwny sposób połączone przez los na tą krótką,  ale jakże emocjonującą chwilę, szybko zmierzały wprost na szczyt.
- Aa...- Rozległo się z trzech par ust przeciągłe wycie, oznajmujące wyzwolenie z okowów namiętności, która miotała ich ciałami, pogrążając umysły w rozkosznej mgle zapomnienia.
Lakshman i Nirmal ocknęli się wtuleni nawzajem w swoje ramiona. Przez kilka minut trwali zupełnie nieruchomo, czerpiąc nawzajem przyjemność ze swojej obecności. Potem mężczyzna wziął na ręce ziewającego męża i wszedł z nim pod prysznic, gdzie delikatnie zaczął zmywać z ich ciał lepkie plamy spermy i brzoskwiniowego soku.
Balraj miał zupełnie inny powrót do rzeczywistości. Po osiągnięciu gwałtownego orgazmu, jego mięśnie rozluźniły się i spadł z drzewa. Na szczęście wylądował na miękkiej murawie tłukąc sobie jedynie goły tyłek i drapiąc pośladki do krwi, o niewielką gałązkę, co jak możemy się domyślać nie ustosunkowało go zbyt przyjaźnie do otoczenia. Klnąc paskudnie pod nosem usiłował wyplątać się ze spodni.
-  Muszę pozbyć się tego napalonego krwiopijcy. Ma paskudny charakter, więc nie powinno to być trudne. – Liczył tu przede wszystkim na dumę, ośli upór i zazdrość władcy o Nirmala. Miał zamiar skłócić parę raz na zawsze, wtedy pojawiłby się on, wybawca i bohater.  Powarkując pokuśtykał na piechotę do zamku, ponieważ jego skrzydła niestety, też trochę ucierpiały. Oczywiście skorzystał z dobrze znanej wampirom Windy Do Nieba.
.................................................................................................................................
ZUO - zło
AGD - artykuły gospodarstwa domowego

czwartek, 14 sierpnia 2014

35. Pamiętnik Immanel.

Daję wam ,, Pamiętnik Immanel", wyjaśniający pochodzenie Nirmala. Miałam w planie jeszcze kilka scen, ale sądzę, żeby tutaj nie pasowały, więc dalsze losy naszych bohaterów w następnym rozdziale.
   
    Balraj wrócił do zamku z ogromnym zamętem w duszy. Bał się, co może odkryć w pamiętniku Immanel. Przez całe wieki był zupełnie sam, z dala od rodziny i przyjaciół, w zupełnie obcym i niezrozumiałym dla niego miejscu. Jego rasa unikała wampirów i ludzi. Kontakt z nimi uważano za przestępstwo i zdradę. Demony miały swój zamknięty, odizolowany od innych nacji świat. Nie wpuszczały do niego nikogo obcego i pilnie strzegły swoich tajemnic.Uwięziony przez sprytnego maga, podczas niemądrej ucieczki z domu kiedy to pokłócił się z ojcem o jakieś głupstwo, nie miał pojęcia jak się wyzwolić z pułapki. Z początku szalał z wściekłości, ale otrzymywał tylko kolejne razy. Mściwy mężczyzna z przyjemnością wymierzał mu kolejne kary. Potem popadł w rozpacz i chciał umrzeć, na koniec zobojętniał na wszystko wokół. Niewiele rzeczy w Amalendzie wzbudzało jego zainteresowanie. Życie przepływało jakby obok, a on nadal tkwił w tym przeklętym zamku.  Zespolił się z nim tak bardzo, że nawet nie wiedział już, gdzie się zaczyna on, demon Balraj, a gdzie roziskrzone szkarłatnymi runami, czarne mury.
   Po drodze zerkał zaciekawiony na pamiętnik, ale nie odważył się go otworzyć. Dopiero w swojej ukrytej komnacie, kiedy usiadł w ulubionym fotelu i wypił szklaneczkę szkockiej, zaczął badać skomplikowany zameczek. Najwyraźniej właścicielka bardzo dbała, aby nie dostał się w niepowołane ręce. Po wielu nieudanych próbach udało mu się go otworzyć. Zaczął powoli czytać z drżącym sercem. Dzięki tej małej, oprawionej w skórę książeczce miał zyskać przyjaciela i kochanka na całe życie, ani przez moment nie miał wątpliwości, że tak właśnie będzie. Nirmal spodobał mu się od pierwszego wejrzenia. Kuzyni sprawili mu wspaniały prezent. Pismo z początku dziecinne i niewprawne, w miarę czytania stawało się coraz bardziej kształtne i kobiece...

... Tatuś mnie nie kocha, woli moich starszych braci. Tyle się napracowałam nad tym haftem, a on nawet na niego nie spojrzał. Niania mówiła, że jest naprawdę ładny, a ona przecież jest strasznie wymagająca. Chciałam mu zrobić prezent, żeby się choć raz do mnie uśmiechnął. Widziałam jak wytarł sobie moją chusteczką buty, a potem wrzucił ją do kosza....
... Rodzice ciągle się kłócą, widziałam jak tata uderzył mamę w twarz i nazwał ją dziwką diabła. Nie mam pojęcia, co to takiego. Pytałam niani, ale ona kazała mi być cicho i zająć się lekcjami, zamiast podsłuchiwać dorosłych...
...Tatuś nie kocha też mamy, ona ciągle płacze, kiedy myśli, że nie widzę. Mówi, że jest naprawdę zła i zasłużyła na taki los. Ciągle mnie przeprasza, a ja nie wiem za co...
...Jestem w szoku, tak wielkim, że ledwo mogę pisać.  Już wiem dlaczego ojciec nie kocha mamy. Służące plotkowały w kuchni, że miała kochanka i chciała z nim odejść, ale tata jej nie pozwolił. Wniosła do małżeństwa ogromny posag i musiałby w takim wypadku go oddać. Wcale nie chodzi mu o nią, ale o pieniądze. Boi się też hańby, jaką okryłby się jego klan w przypadku rozwodu...
... Mama próbowała uciec. Złapali ją i strasznie pobili. Nie wychodzę z pokoju od kilku dni. Mnie też pilnują. Nie mogę spać ze strachu. Ojciec mówił, że trzeba się pozbyć obu dziwek. Co z nami będzie?...
... Leżę i płaczę...Mama nie żyje. Podobno miała wypadek. Ogromnie lubiła pływać. Często skakała do jeziora ze stromego klifu, nieraz przyglądałam się temu z brzegu. Byłam dumna z jej odwagi. Służba twierdzi, że prędzej czy później te popisy musiały się tak skończyć...Nie mogę w to uwierzyć, ona pływała jak ryba. Miała skrzydła jak każdy wampir, więc jakim cudem rozbiła się o skały?...
... Mój ojciec to potwór! Teraz, wiem to na pewno. Zabił ją, a wcześniej dokładnie wszystko zaplanował.  To morderca!...
...Też chciałam uciec, mam przecież dziadka ze strony mamy. Zawsze był dla mnie dobry, ale tata nie pozwalał nam się zbyt często spotykać, zawsze był przy tym obecny....Znalazłam w jego biurku album z obrazkami, nakreślonymi wprawną ręką przy pomocy ołówka. Wszystko jest na nich narysowane, z detalami. Skok mamy z klifu, jej piękne włosy rozwiewane przez wiatr. Ukryty pod wodą nurek, w ręce trzymający jakby cienką rurkę ze strzałką w środku. On do niej strzelił, a jakaś egzotyczna trucizna dokonała reszty. Znaleźli ją dopiero po dwóch dniach. Pewnie do tego czasu dawno wyparowała i wszelki ślad jego zbrodni zaginął... Tam było więcej obrazków, wszystkie pokazywały czyjąś śmierć. Między innymi przystojnego mężczyzny z głową smoka. Wygląda na to, że wszyscy zginęli z jego ręki...
... Długo nie pisałam. Poznałam kogoś fascynującego, ale o tym sza. Ojciec chce się mnie pozbyć wydając za mąż za jednego ze swoich podejrzanych znajomych. Nie pozwolę mu na to....
... On ma takie piękne oczy. Mówi, że jestem niezwykła, niczym rzadki kwiat. Jak go nie kochać. Nie jest wampirem, wiem to na pewno. Ale co mi tam. Chyba się zakochałam...

   Balraj poprawił się na fotelu i aż westchnął nad głupotą dziewczyny. Naiwna, spragniona czułości smarkula rzuciła się w ramiona pierwszego mężczyzny, który był dla niej miły. Jego kuzyn wykorzystał ją do swoich celów. Był ciekawy, dlaczego jego wybór padł właśnie na Immanel. W Amalendzie było wiele ładniejszych dziewcząt, bez ojca psychopaty dyszącego im nad karkiem. Miał pewne podejrzenia, ale musiał je sprawdzić. Demony nie mogły mieć potomstwa z wampirami, ale z innymi nacjami owszem, mieszańce też wchodziły w grę.

... Jestem szczęśliwa, kochaliśmy się w parku pod rozłożystym kasztanem. Chyba jestem w niebie, moje serce wprost wiruje z radości. Mam ochotę tańczyć i śpiewać. Wszyscy zauważyli, że ostatnio wypiękniałam...
... Nie mogę w to uwierzyć. Znowu jestem na dnie. Wykryto obecność obcego w zamku. Wzmocniono osłony, ojciec patrzy na mnie podejrzliwie. Co ja teraz zrobię, już nigdy go nie zobaczę. Pogrążam się w otchłani rozpaczy...
... Boję się. Obawiam się, że wszystko wyjdzie na jaw. Wszystko we mnie dygocze. Chyba jestem w ciąży. Ojciec mnie zabije!...
...Jedynie niania jest po mojej stronie. Ojciec i tak, rzadko do mnie zagląda. Może uda się ukryć ciążę. Niania obiecała zaopiekować się maleństwem i wynieść je z zamku, dopóki mnie nie uda się uciec. Odrobina nadziei zaświtała w moim przerażonym sercu....
... Rośnie pod moim sercem maciupeńki kawałek mnie samej. Owoc naszej miłości. Zaczynam czuć jego ruchy. Pływa sobie w środku  niczym mała rybka. Przez skórę na brzuchu czasem widzę rączkę lub żkę. Wszystko miniaturowe i  strasznie słodkie. Jak mam ochronić tą kruszynkę przed ojcem? Śnią mi się koszmary...
... Urodziłam go w samotności, gryząc z bólu poduszkę. Widok mojego synka wynagrodził mi całą mękę. Jest piękny, idealny w każdym calu. Nazwałam go Nirmal, czyli czysta, kryształowa dusza. Nie wyobrażam sobie, jak ja go oddam. Umrę z tęsknoty. Całą noc nie zmrużyłam oka, głaszcząc go po mięciutkich, czarnych loczkach. Ma je po mojej pięknej mamie...

   Balraj nawet nie wiedział, że zaczyna już świtać. Pamiętnik dziewczyny wciągnął go bez reszty. Postanowił pomóc jej ze wszystkich sił. Zasłużyła na odrobinę szczęścia, po tych wszystkich dramatycznych przejściach.  Poza tym miał wobec niej dług do spłacenia. Może nie była zbyt mądra, za to miała złote serce, zdolne do prawdziwej, szczerej miłości. Wiedział, co teraz nastąpi i wypił kolejną szklaneczkę alkoholu dla kurażu.

... Straciłam go straciłam. Wyję jak zwierzę po całych nocach. Przyszedł potwór i zabrał mi moje słodkie maleństwo! Zabrał je z moich ramion, o mało nie wyrwał mu nóżki. Tak strasznie płakało. Moje serce pękło na pół kiedy je maltretował. Na szczęście niania zachowała więcej przytomności umysłu. Porwała mojego synka na ręce i wyskoczyła z nim przez okno. Mają niewielkie szanse na przeżycie. Żegnaj aniołku, oby udało ci się przetrwać na tym strasznym świecie...
...Ojciec jest wściekły. Codziennie mnie bije i wyzywa od dziwek podobnych do matki. Stawiam się i pyskuję, podsycając jego nienawiść. Mam nadzieję, że i mnie zabije. Nie potrafię żyć bez mojej kruszynki. Umieram każdego dnia, w szumie wiatru słyszę jego płacz, kiedy zamykam  oczy widzę,  gdzieś na klifie jego zakrwawione szczątki...
... Jestem wyrodną matką. Idiotką, która nie pomyślała o konsekwencjach swoich czynów. Zapłacił za nie mój biedny synek. Za to wiem, dlaczego ojciec mnie nienawidzi. Wykrzyczał mi to w twarz. Ożenił się z moją matką dla pieniędzy i prestiżu. Ona szybko się zorientowała, że jej nie kocha, ale było już po ślubie. Urodzili się bracia. Potem matka poznała kogoś fascynującego, dopiero, kiedy była już w nim zadurzona po uszy przyznał się, że jest smokiem. Jestem jego córką. Mieszańcem! Dowodem hańby, jak twierdzi ojciec...
... Cieszę się, że nie jestem córką mordercy. To pierwsza dobra wiadomość od wielu lat...
... Tyle razy próbowałam się zabić, ale dobrze mnie pilnują. Ojciec strzeże pilnie swojej skarbonki, to dzięki niej opływa w dostatki. Lwia część majątku należała do matki i jest dziedziczona po kądzieli. Nigdy mnie  dobrowolnie  nie wypuści ze swoich  łap...
... Nie mam ochoty na nic, z trudem piszę. Litery się rozmazują. Myśli w mojej głowie wirują jak stado spłoszonych ptaków. Karmią mnie na siłę jakąś rurką. Kiedy się to skończy? Nie mam już sił, żeby żyć. W nocy dręczą mnie straszne sny, a w dzień słyszę żałosne kwilenie  synka. Z każdego kata patrzą na mnie oskarżycielsko oczy mojego maleństwa...

  Potwierdziły się wszystkie przypuszczenia Balraja. Było dokładnie tak, jak podejrzewał. Jego kuzyn z którym spędził większość dzieciństwa, chcąc mu osłodzić wygnanie i samotność, znalazł jedyną kobietę w Amalendzie, która mogła urodzić mu dziecko. Skądś wiedział, że Immanel jest mieszańcem, w dodatku z rasą do której demony żywiły nabożny szacunek. Z  Nirmalem mógł mieć dzieci, które uznałby nawet jego wymagający ojciec. Może pozwoliłby mu wrócić do domu. Przed Balrajem otwierały się perspektywy, o których wcześniej nie śmiał marzyć. Nawet nie przemknęło mu przez głowę, że chłopak może mieć na ten temat odmienne zdanie.