Daniel znalazł na dnie szafy niewielki plecaczek, spakował
do niego kilka podręcznych rzeczy potrzebnych w czasie zaplanowanej naprędce wyprawy.
Miał zamiar podkraść się pod dom rodziców, sprawdzić czy wampiry mówiły prawdę
i najbliżsi rzeczywiście go nie poznają. Po tym co się stało na sali
treningowej przestał im ufać, uważał, że pogrywają nim w sobie tylko wiadomych celach i tak naprawdę wcale ich nie obchodził.
Alissa na szczęście, zmęczona opieką nad maluchami, zasnęła.
Dzięki temu udało mu się niepostrzeżenie wymknąć z pokoju. Sypialnia Rajita była
niedaleko, po drodze nie spotkał nikogo. Przez chwilę stał niezdecydowanie pod
drzwiami. Nie usłyszał jednak ze środka żadnych podejrzanych dźwięków, więc
wsunął się powoli do komnaty, starając się nie narobić hałasu. Wampir spał
pogrążony w głębokim śnie, a jego bransoletka, będąca kluczem do wolności
chłopaka leżała na szafeczce obok łóżka. Daniel zabrał ją i założył na swoją
rękę, po czym wyszedł na balkon. Tu rozłożył skrzydła i sfrunął do ogrodu.
Szybko odnalazł płytę do teleportacji, dobrą chwilę zajęło mu wpisanie w
urządzenie odpowiedniego adresu. Widział kilkakrotnie jak robiły to wampiry, ale
okazało się, że nie było takie proste jakie wyglądało. Wylądował jak sobie to wcześniej umyślił
w pogrążonym w mroku, pustym parku, w pobliżu rodzinnego domu. Miejskie latarnie nie dawały zbyt wiele
światła, co skradającemu się chłopakowi było raczej na rękę. Szybko dotarł do
rodzinnego domu, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. W pokoju sióstr
świeciło się nadal światło. Podłożył sobie pod nogi skrzynkę po narzędziach i wspiął
się na nią, by zajrzeć do środka przez otwarte okno. Niestety w tej samej
chwili Ola odgarnęła za długą grzywkę z oczu, po czym podeszła do parapetu, aby
opuścić żaluzje. Na widok nieznajomego zaglądającego do sypialni zaczęła
piszczeć.
- Mamo, mamo jakiś zboczeniec nas podgląda!
- Faktycznie – Asia stanęła za jej plecami. – Ty ohydny perwersie,
zmiataj stąd albo dzwonimy na policję! – wrzasnęła, a przestraszony Daniel zachwiał
się i upadł na tyłek. Zrozumiał, że siostry wcale go nie poznały i wampiry
mówiły prawdę. Dla niego niestety oznaczało to również, że właśnie został na
świecie zupełnie sam, nie miał już nikogo, komu choć odrobinę by na nim
zależało. Łzy stanęły mu w oczach, a serce ścisnęło się boleśnie. Wszystkiemu
było winne to przeklęte znamię, które najchętniej by sobie wypalił. Zerwał się
na równe nogi i zaczął na oślep uciekać przez pogrążony w ciemnościach ogród.
- Zaraz obudzę ojca i zrobi z nim porządek! – usłyszał jeszcze
z oddali głos matki. Wpadł na krzaki malin i przewrócił się, robiąc przy tym sporo
hałasu, gdy się podniósł okazało się, że został otoczony przez trzy, skądś mu
znajome sylwetki.
- Proszę... proszę...
My cię szukamy po całej Polsce, a tu nasz mały króliczek sam wpada nam w ręce –
Raktam wyszczerzył kły w zimnym niczym arktyczne powietrze uśmiechu, od którego
Daniela przeszły ciarki.
- Słodziuteńki - Nikum przejechał mu ostrym pazurem pod brodą.
– Chętnie się z tobą poznam bliżej - prześlizgnął pożądliwym wzrokiem po
jego drżącym ciele.
- Zamknijcie się, musimy go zabrać do kryjówki. Na pewno już
go szukają – Zauważył rozsądnie Vilas.
Daniel był tak
przerażony, że nie mógł wykrztusić ani słowa. Dopiero teraz przypomniał sobie,
co Rajit mówił na temat jego napastników, o ostrzeżeniach i zabezpieczeniach,
które razem Chandim wprowadzili nie bez powodu. Przez całą awanturę z
nietoperzami, kompletnie o tym zapomniał. Zaślepiony gniewem, kierując się
jedynie uczuciami zachował się jak nieodpowiedzialny smarkacz. Okazał się
głupcem, który naraził na kłopoty nie tylko siebie, ale i rodzinę. Wampiry bez
ceremonii związały mu ręce i nogi, rozłożyły skrzydła i zabrały w sobie tylko wiadomym kierunku.
Najlepsza skrytka jaką znali synowie
przywódców klanów znajdowała się oczywiście w Wymysłowie. Pod ruinami zamku Skąpca
były ciągnące się kilometrami, dobrze zachowane lochy. Ich ojcowie często się
tam zbierali, by knuć nikczemne plany. W jednej ze starych cel, zaopatrzonej w
całkiem wygodne łóżko i o dziwo elektryczność, zamknęli Daniela. Ciężka, żelazna krata
zatrzasnęła się za nim z głuchym trzaskiem. Mężczyźni usiedli w kącie i zaczęli
dyskutować, co robić dalej. Jednocześnie mieli na oku skulonego w kącie chłopaka, któremu zdjęli więzy.
- Najlepiej wezwijmy ojców, niech oni zadecydują – odezwał się
najrozsądniejszy z nich Vilas.
- Po tym jak nas ostatnio potraktowali? Zbiorą śmietankę, a
my dalej będziemy popychadłami. – Nie zgodził się z nim Raktam.
- Może zagrajmy o niego w kości? – zaproponował Nikum, jak
wszyscy z jego rodu uwielbiający hazard. – Na kogo wypadnie, ten spędzi z nim
noc i zostanie królem.
- Kości? Co ty w średniowieczu żyjesz? – W oczach Raktama
pojawił się okrutny błysk. – Mam znacznie lepszy pomysł, dzięki któremu wszyscy
spędzimy miło czas.
- Jaki... jaki... – Nikun uwielbiał wymyślne zabawy
przyjaciela i często brał w nich udział.
- Każdy z nas go posiądzie, który celnie strzeli gola do
tego będzie należał. Już po trzech dniach dowiemy się, który z nas
go zapłodnił. – Oblizał się obleśnie.
- Przecież on jest bardzo młody, może nie być jeszcze gotowy
– zaprotestował Vilas.
- Nie bądź idiotą, dobrze wiesz, że często uprawiany seks
przyśpiesza dojrzewanie. Tutaj nikt nas nie znajdzie, możemy tu siedzieć nawet
kilka miesięcy. I jak, robimy zawody? – Nie mógł się doczekać, kiedy wejdzie w
to dziewicze ciało. Strach i ból w oczach innych zawsze go podniecały. Im
więcej cierpienia sprawił w czasie aktu, tym jego satysfakcja była większa.
- Tylko go nie uszkodź za bardzo, też chcę mieć trochę
rozrywki. Ten kuternoga ma całkiem fajny tyłek. Proponuję najpierw go dokładnie
obejrzeć – Nikun podniósł się z krzesła, a za nim zrobiły to pozostałe wampiry.
- Powariowaliście, ojcowie nas zabiją! – Ostatni raz
zaprotestował Vilas. Prawdę mówiąc do niego też przemówiła wizja przyjaciela.
Ambitny i żądny zaszczytów już widział siebie na tronie Amalendu. Jego ród był z
natury bardzo płodny w przeciwieństwie do innych klanów, miał więc ogromną
szansę na wygranie tej potyczki.
***
Chandi długo nie mógł
zasnąć, jego dar jasnowidzenia dręczył go na różne sposoby, pokazując migawki przyszłości.
Widział przerażoną, zapłakaną twarz Daniela w jakimś słabo oświetlonym, ciemnym
lochu. Kłopot w tym, że często była to jedna z wielu możliwych ścieżek, którą
podążała rzeczywistość. Wziął ciepłą kąpiel, napił się melissy, obejrzał głupawą komedię, którą nadawali właśnie w
telewizji i nadal leżał w łóżku z otwartymi oczami. Usłyszał jak zegar na
zamkowej wieży wybija północ.
- Durny elfie, jutro będziesz wyglądał jak panda! – warknął w
końcu do siebie. – Skoro jesteś taki przewrażliwiony idź sprawdź, co robi
Daniel! – Ten monolog nieco podniósł go na duchu. Owinął się puchatym szlafrokiem,
ponieważ na korytarzach szalały przeciągi i podążył w kierunku sypialni chłopaka.
- Mam cię! – usłyszał za swoimi plecami głos Rajita i jego
silne ramiona objęły go w pasie. – Co kombinujesz? Wiem! Na pewno za mną
zatęskniłeś! – zamruczał mu do ucha. Pozwalał sobie na tego typu zachowania, chociaż doskonale wiedział, że nie ma u wieszcza najmniejszych szans.
Mężczyzna podobał mu się na tyle, że nie mógł się powstrzymać od podobnych,
poufałych gestów. Nigdy świadomie nie skrzywdziłby przyjaciela. Nie nadawał się
na stałego partnera, a o takim właśnie marzył Chandi. Lubił wolność i nie chciał
zakładać jeszcze rodziny. Nie miał biedak pojęcia, jak bardzo się mylił w ocenie uczuć
elfa.
- Nie strasz mnie kretynie! Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko
porządku! – Wyrwał się jednym szarpnięciem, ponieważ jak zwykle ledwie wampir go
dotknął, zaczynał się rozpływać w jego objęciach. Duma nie pozwalała mu zrobić
z siebie jedno nocnej zdobyczy. Wiedział, że Rajit uznaje jedynie takie
związki i niczym diabeł przed święconą wodą ucieka na samą myśl o ślubie.
- Cicho, bo obudzimy dzieciaka i tego wściekłego nietoperza.
– Wampir otworzył powoli drzwi do sypialni Daniela.
- Co wy wyprawiacie? Nie jesteście lepsi od tego smarkacza! –
Wyszeptał Lakshman, który wyłonił się właśnie z głębokiej, ciemnej wnęki. – Też
nie mogłem spać – dodał celem usprawiedliwienia swojej obecności w tym miejscu
w środku nocy.
- Iiiiich...! – rozległ się bojowy okrzyk Alissy, która od
razu zaatakowała intruzów. Usiadła na ramieniu Rajita i wczepiła się w nie głęboko
pazurkami.
- Gdzie twój pan, durny latawcu?! – Warknął władca z rozglądając
się niepokojem po komnacie. Ogarnęło go jakieś niejasne przeczucie. – Miałaś go strzec!
- Diii...! – rozległ się pełen rozpaczy pisk. Biedny
nietoperz nie wiedział co ma robić, rozdarty między instynktem macierzyńskim, a
miłością do Daniela.
- Za chwile nas ogłuszysz!
Zostań tutaj i zawiadom, gdyby wrócił! – rozkazał Lakshman.
- Zniknęły też jego dokumenty – rzucił Chandi, grzebiąc
pracowicie w szafie. – Nie może być daleko, nie miał przecież klucza.
- Ee... – zająknął się na chwilę Rajit i złapał za
nadgarstek. – Chyba jednak ma, zapomniałem ubrać bransolety po kąpieli.
- Nie można na was polegać, wszystko musze robić sam! –
Wściekł się Lakshman. – Najprawdopodobniej wrócił do domu, trzeba go złapać
zanim inni go dopadną! Niech to szlag! – Mężczyzna wyszedł na balkon, a stamtąd
poszybował prosto do teleportera. Rajit z Chandim ruszyli za nim.
Po kilku minutach
znaleźli się pod domem Daniela, w ogrodzie, gdzie widać było ślady szarpaniny.
Znaleźli też jednego, prawdopodobnie należącego do niego buta. Władca na myśl o
tym, co może w tej chwili dziać się z chłopcem zagryzł usta. Elf stanął pod
jabłonią i na moment przymknął oczy, próbując zlokalizować porywaczy.
- Było ich trzech, pewnie nasi starzy znajomi. Zabrali go do
jakiejś kryjówki. Czarownice, Skąpiec, ruiny, góra na południu Polski – czy to
wam się z czymś kojarzy?
- Z Łysą Górą? Tam kiedyś był zamek – odezwał się po chwili
namysłu Rajit. – Ludzie nie plątają się tam po nocy, uważają, że wzgórze jest
przeklęte i można spotkać na nim diabła.
- Czyli idealne miejsce. W Wymysłowie jest teleport. – Zdenerwowany
coraz bardziej Lakshman ruszył z powrotem do parku. Czuł, że powinni się
pośpieszyć, ogarniał go coraz większy niepokój. Jeżeli ci durnie tkną małego choć jednym palcem, rozwlecze ich flaki po całej okolicy. Złote oczy mężczyzny
zaczęły płonąć, nawet nie zauważył,że zaczyna go otaczać mroczna poświata.
Drobiny ciemnej materii wirowały wokół niego niczym pył, zbierając magiczną energię
z całej okolicy.
***
Daniel siedział skulony pod kocem na łóżku i bał się jak
jeszcze nigdy w życiu. Wcześniej obszedł całą celę, która nie posiadała ani okna, ani
innego najmniejszego otworu, jedyne zaś wyjście zamykała solidna krata.
Próbował się skupić, by wykrzesać z siebie choć odrobinę mocy, ale nic mu nie
wychodziło. Tym bardziej, że jednym uchem starał się słuchać planów porywaczy,
a drugim odgłosów dobiegających z zewnątrz, co nie było łatwe z powodu
grubego na metr muru. Z początki miał niewielką nadzieję, że sprzeczka między wampirami
potrwa nieco dłużej, co da mu czas na wymyślenie jakiegoś ratunku. Niestety się
przeliczył, pomiędzy mężczyznami dość szybko zapanowała zgoda. Pod koniec
mówili szeptem, więc nie wiedział co zaplanowali. Z rosnącym niepokojem
obserwował jak wstali i zaczęli się do niego zbliżać. Weszli do celi i zamknęli za sobą kratę na klucz.
- No kuternogo, to twój wielki dzień, zaraz poczujesz, co to
wielki penis w twoim tyłku. – Raktam brutalnie złapał go w talii i poderwał na
nogi.
- Puszczaj, burdelu sobie poszukaj śmieciu! – Daniel wyrywał
się rozpaczliwie. Nie miał jednak żadnych szans z trzema parami silnych rąk,
które zaczęły zdzierać z niego ubranie. Kopał i gryzł jak szalony, walcząc z całych sił o swoją godność. Od dziecka marzył o czułym księciu i romantycznej
nocy w jego ramionach, dla niego zachował swoją niewinność. Zamiast tego pożądliwe łapy porywaczy obmacywały jego
trzęsące się z przerażenia ciało.
- Ale temperamentny, będzie z niego gorąca sztuka. – Nikun był
zachwycony całą akcją. – Nieduży, ale słodki – włożył rękę między drżące uda
chłopaka. – Zaraz ci go postawimy.
- Obrócicie go na brzuch, wygodniej będzie go pieprzyć – zakomenderował
Vilas, co natychmiast podchwycili przyjaciele. Nagiego, krzyczącego i
miotającego się na wszystkie strony Daniela rzucili bezceremonialnie na łóżko. Zsunęli na skraj
materaca tak, aby stał na nogach z wypiętymi wysoko pośladkami z zapłakaną twarzą
wepchniętą w poduszkę. Dwa wampiry usiadły po obu stronach głowy wierzgającego chłopaka i skutecznie go unieruchomiły,
Raktam stanął za plecami i ostrym pazurem przejechał wzdłuż kręgosłupa,
robiąc na nim długą, krwawą rysę. Rozsunął szeroko smukłe nogi i opuścił swoje
spodnie. Członek mężczyzny sączył już pierwsze krople, strach i piski ofiary tylko
wzmagały jego pożądanie.
- Ratunku! Panie Nietoperzu! – Daniel ostatkiem sił krzyknął imię
osoby, która zawsze stanowiła dla niego źródło bezpieczeństwa, broniła i chroniła
odkąd pamiętał. Przed oczami latały mu czarne płatki, miał wrażenie, że jego
dusza rozpada się na kawałki, umiera po trochu za każdym obleśnym dotykiem, za każdym okrutnym
rechotem, za każdym pożądliwym słowem jego napastników. Wkrótce zniknie i
zostanie już tylko pusta skorupa.
...............................................................................................................................
...............................................................................................................................
Betowała Ariana
O matko boję się O_O Laksham!! Ratuj go! Zaraz umrę ... to tak się nie może skończyć,,.
OdpowiedzUsuńProszę,, niech mu nic nie będzie, niech wpadną tam na czas i zabiją tych wstrętnych oprawców.
Nie mam sił pisać boję się tego co będzie dalej. Pisz szybciutko;3
Twoja Maru;3
T-T T-T T-T i nic więcej...
OdpowiedzUsuńEwa T-T T-T
NIE!!!!!!!!!!!!!! Tylko nie to!!!!!!!!!!! http://nooooooooooooooo.com/ - Proszę o wejście tu i naciśnięcie guziczka.
OdpowiedzUsuńEryk
Nacisnęłam guziczek i muszę przyznać, że okrzyk był odpowiednio dramatyczny. :))
UsuńAaaaa, w takim momencie przerywać, jak tak możnaaaaaaaaaaaa... Żeby Lakshman go uratował na czas i zrobił tym gnojkom co trzeba... Pisz szybko dalej no i oczywiście wielbię za słodki moment z Rajitem i Chandim, aw <33 Zapraszam na nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuń,, O ostrzeżeniach i zabezpieczeniach, które razem Chandim wprowadzili nie bez powodu. '' ,,z Chandim''.
OdpowiedzUsuńRozdzial strasznie krotki aczkolwiek bardzo duzo akcji i emocji, az mnie fala goraca zalala.
Mam nadzieje, ze Lakshman i dwojka jego przyjaciol go uratuje, choc jestem pewny , ze tak bedzie. Nie za bardzo mi sie podoba wizja Daniela z dzieckiem , ktoregos z tych porywaczy..
Juz myslalem, ze Vilas zachowa sie najdojrzalej, ale chyba sie pomylilem.
Szkoda mi bardzo mlodego , bo ja bym bez swojej rodziny nie wytrzymal.
Pozdrawiam
Damiann
Kurde, toś przywaliła tym rozdziałem. Jestem niesamowicie wstrząśnięta tym rozdziałem. Bardzo, bardzo. bardzo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Daniela szybko odnajdą i tamci nie zrobią mu krzywdy.
Rajit, oh Rajit, on to jednak jest idiotą, Widać, że jest zakochany w Chandim i sam tego nie widzi. Mogli by porozmawiać, coś teges, ale nie. Krążą wokół siebie, ale żaden nie zrobi pierwszego kroku.
Czekam z niecierpliwością na kolejny.
wkradło sie kilka błedów, ale pewnie szybciutko je poprawisz :)
Nie każ mi czekać tygodnia, na ten rozdział
Już się nie moge doczekać kolejnej notki.Przerwać w takim momencie. Mam nadzieje że pomoc zdąży na czas nic mu nie będzie??
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny
Ruda
omg... biedny ale to jego własna głupota... Pan Nietoperz go uratuje!!! <3
OdpowiedzUsuńWENY!!!! *.*
To się Daniel wpakował... mam nadzieję, że jednak Lakshman zdąży na czas i uratuje naszego głuptasa z niebezpiecznej sytuacji. Weny życzę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ w takim momencie. No jak? Mimo że jestem pewna że nic mu się nie stanie to i tak najadłam się strachu. Kurczę obawiam się że teraz Laksham będzie na niego wściekły i odsuną się od siebie jeszcze bardziej. Oby tylko zdążyli.
OdpowiedzUsuńNa to miast Rajit... to skończony idiota. Nawet nie wie że krzywdzi przyjaciela. Bardzo kibicuję tej parze i mam nadzieje że w końcu coś się zacznie u nich dziać.
Smutne było że Daniel został sam nie ufa wampirom, przybrana rodzina go nie poznaje.
Rozdział świetny i już czekam na kolejny
Dużo dużo weny i chęci:)
Strego, Strego, dzisiaj sobota, mam nadzieję, że rozdział się pojawi. Świetne opowiadanie lubię Laksmana i Daniela. Rait mnie irytuje. Czeikam na rozdział. Akella
OdpowiedzUsuńNiecierpliwy człowieku właśnie kończę pisać. Na pewno dzisiaj będzie.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbiedny Daniel, jak widać nie kłamali, że rodzina jego nie pamięta.. Laksham ratuj go, oby tamci go nie krzywdzili..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, i w wielkie kłopoty się Daniel wpakował, jednak widać że wszyscy włącznie z Lankshmanem się martwili i chceli zobaczyć co u niego... oby Pan Nietoperz zdążył na czas, ale i dobrze by było gdyby Danielowi udało się magią obezwładnić tą trojkę wampirów...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka