Daniel już od kilku
tygodni mieszkał w pałacu. Szybko się przekonał, że życie księcia, wcale nie
przypomina bajki. Lakshman nie miał nad nim litości, wyznaczył kilku profesorów, którzy mieli go nauczyć wszystkiego o życiu w Amalendzie oraz
zwyczajach wampirów. Najgorszy z nich był mistrz etykiety, nudny jak flaki z
olejem i uparty niczym osioł. Dosłownie po pięciu minutach wykładu głowa
chłopaka robiła się ciężka, a powieki zaczynały same opadać. Wtedy mężczyzna
podnosił głos i zaczynał piszczeć, od tego jazgotu Nirmalowi za każdym razem podnosiły
się włosy na głowie oraz zaczynały swędzieć zęby. Na szczęście poprzedniego
dnia nauczyciel zapowiedział, że wyjeżdża na kilka godzin, więc chłopak od rana
miał doskonały humor. Ubrał się i ostrożnie włożył zaspane nietoperze do
kieszeni. Riki i Kiki, tak nazwał dwóch braci, tulili się do Alissy, jedząc
śniadanko. Słyszał nawet ich entuzjastyczne mlaskanie, kiedy pili swoją porcję
mleczka, mrużąc przy tym z zachwytu czarne ślepka. Daniel postanowił znaleźć
sobie jakąś ustronną kryjówkę, słusznie się obawiając, że jedne lekcje mogą zostać zamienione na inne, równie nudne.
Kierując się węchem trafił do królewskiej kuchni. Pieczono właśnie orzechowe
ciasteczka. Na palcach, przez nikogo nie zauważony wkradł się do środka, gdzie
na długim stole stały tace pełne złocistych cudowności, czekających na przyozdobienie lukrem.
***
- Mogę jedno, a najlepiej dwa? – pisnął cichutko do tęgiego,
rumianego mężczyzny. – Nawet te mamy tak dobrze nie pachniały.
- No proszę, mamy następnego łasucha- podjadacza – burknął nieznajomy,
ale na widok węszącego w ekstazie księcia zachichotał i wskazał mu miejsce przy
wolnym stole. Postawił przed nim talerzyk z wypiekami i filiżankę z aromatyczną
kawą. – Jedz panie, ale nikomu nie opowiadaj, że tu częstują. Ci dworscy muszą
znać mores. – Potrząsnął przed jego nosem ciężką patelnią. Nirmal był jedyną osobą spoza personelu, jaką tolerował w swoim królestwie.Arystokraci, nigdy
nie doceniali ciężkiej pracy służby, ten drobny chłopak od początku był
wyjątkiem. Zawsze uprzejmy, zainteresowany tym co robią, niejednokrotnie
interweniujący w ich sprawach u samego króla, szybko zaskarbił sobie wiele
serc.
- Proszę też o przekąskę dla dzieci. – Wyjął z kieszeni
puszystą gromadkę, po czym posadził ją na blacie. Zwierzątka zaczęły rozglądać się dookoła z
ciekawością, ruszając śmiesznie małymi noskami i popiskując ponaglająco.
- Iiiich, biii ... iii
ich! – Oczywiście łakomczuch Kiki był najgłośniejszy.
- Ma apetycik co? – Kucharz postawił przed nietoperzami
sporą miseczkę ze słodką śmietanką, w której pływały świeże borówki i maliny. Wszystkie natychmiast rzuciły się na przysmaki. Kiki polując na
najładniejsze owoce przechylił się zbytnio do przodu i z przeciągłym piskiem
wpadł do środka, zanurzając się po szyję.
- Eh ty... Zawsze musisz narozrabiać, nie mogę cię takiego
upapranego włożyć do kieszeni. – Wziął z kolan serwetkę i delikatnie wyciągnął
stworzonko ze śmietany, wytarł najlepiej jak potrafił, ale nadal się kleiło.
– Idziemy się kąpać! – powiedział do wiercącego się malucha, który z początku
wystraszony przygodą, teraz z zapałem wylizywał brązowe futerko.
- Łiiii...?! – wrzasnął rozpaczliwie łobuziak, doskonale
wiedzący co to kąpiel. Już miał zamiar uciec ze stołu, kiedy zatrzymało go stanowcze
skrzydło matki. Powarkująca na nieznośnego potomka Alisa, sprawiła że
natychmiast spotulniał. Nirmal zawinął Kikiego w ściereczkę i zaniósł do
pobliskiej łazienki. Tutaj, przy akompaniamencie oburzonych pisków i bulgotów, dokładnie go wyczyścił, a na koniec wysuszył suszarką.
Z kuchni wyszli wprost na mały dziedziniec, gdzie stała
grupka młodych dworzan, dyskutując o czymś zawzięcie. Na widok księcia, z wąsami
z kawy na twarzy, zgodnie się roześmiali. Jeden wyciągną z kieszeni elegancką
chusteczkę z monogramem.
- Wasza wysokość pozwoli – podszedł do zaskoczonego Nirmala
i wytarł mu usta. – Nie wypada, aby ozdoba tego zamku chodziła upaprana niczym dziecko.
- Och, dziękuję... – Twarz chłopaka rozjaśnił szeroki
uśmiech. Mężczyźni aż westchnęli na jego widok, nie było w pałacu nikogo, kogo serce nie zabiłoby szybciej pod wpływem
jego ciepła i uroku.
***
W gabinecie na
piętrze, dokładnie nad dziedzińcem, trwała właśnie narada dotycząca dorosłych wampirzych
dzieci i ich całkowitej zależności od rodziców. Większość zebranych chciała
zmiany prawa, która pozwoliłaby młodzieży na większą niezależność, dała możliwość
rozwinięcia skrzydeł. Wszyscy siedzieli za długim owalnym stołem, tylko
Lakshman, którego jak zwykle rozpierała energia spacerował po sali, co chwilę zerkając
w okno. Słuchał swoich nowo mianowanych doradców, jednocześnie obserwując
brylującego wśród młodych dworzan Daniela. Śmiali się i żartowali beztrosko, a
on na ten widok poczuł ciężar swoich lat. Kiedy dostrzegł, że jeden z mężczyzn delikatnie
wyciera usta chłopaka swoją chusteczką, co z daleka bardziej wyglądało na
pieszczotę niż zabieg higieniczny...
- Niech to szlag! – zaklął głośno i uderzył pięścią w
okno, rozbijając szybę i kalecząc sobie przy tym dłoń.
- Co się stało Wasza Wysokość? – zapytał zaniepokojony
minister edukacji.
- Zróbmy sobie przerwę – powiedział chłodno Lakshman z całej
siły próbując zapanować nad głosem i szalejącą w nim zazdrością. Nirmal miał ku jego irytacji łatwość nawiązywania kontaktów. Tutaj jego chora noga niezbyt
rzucała się w oczy, a kalectwo zupełnie przysłaniały inne zalety. Zerknął na
dziedziniec ponownie, ale na dole nie było już nikogo. Postanowił,że podczas wieczornego spotkania uraczy podopiecznego wykładem na temat zachowania godnego księcia. Zgrzytając zębami
wyciągnął rękę, by lokaj mógł opatrzyć ranę. Oddychał głęboko by się
uspokoić i nie zrobić znowu jakiegoś głupstwa, wystarczająco dzisiaj narozrabiał,
dał dworzanom temat do plotek na co najmniej tydzień.
- Panie połóż na stole rękę, muszę zbliżyć do siebie brzegi
rany, ponieważ jest dość głęboka. – Świeżo upieczonemu służącemu trząsł się głos. Pierwszy raz dostał tak ważne zadanie, a dumny władca prychający pod
nosem do siebie z niewiadomego powodu, przyprawiał go o palpitacje serca.
- Pośpiesz się chłopcze – rzucił chłodno mężczyzna. Biała
gaza natychmiast skierowała jego myśli na niedawno widzianą scenę, przymknięte
oczy i uniesiona do góry twarz Daniela, kiedy dworzanin dotykał jego warg.
- Oż cholera... – mruknął, a biedny lokaj upuścił
przygotowany opatrunek na podłogę. – Smarkacze to straszna rzecz! Masz rodzeństwo?
– zwrócił się do struchlałego chłopaka.
- Mam panie trzech braci, okropna banda urwisów. – Służący odczuł
niezmierną ulgę, że przekleństwa nie były skierowane do niego, czego się mimo wszystko obawiał.
- Możesz już iść, dobrze się spisałeś. – Władca odprawił go
ruchem dłoni. – Za to ja, spisałem sie o wiele gorzej – dodał już w myślach. –
Znowu będą gadać, jaki to ze mnie nadpobudliwy furiat. – Nie rozumiał dlaczego
akurat w stosunku do Daniela zachowuje się tak zaborczo. Najchętniej zamknął by
go w wieży i wypuszczał jedynie na posiłki i spacer, oczywiście tylko w swoim towarzystwie. Nie chciał nawet sobie wyobrażać co będzie, kiedy mały dojrzeje
do małżeństwa. Na szczęście mieli jeszcze przed sobą prawdopodobnie ładnych parę
lat. U wampirów dojrzewanie przebiegało bardzo indywidualnie, nie możliwe więc
było dokładne wyliczenie czasu, kiedy to nastąpi.
***
Daniel już od kilku
dni czuł się źle, może niezupełnie źle, a jedynie jakoś inaczej. Zęby swędziały
go niemiłosiernie, ciągle chciało mu się pić, ale żaden płyn nie był w stanie
ugasić jego pragnienia. W dodatku zrobił się strasznie uczulony na zapachy, jakby
dostał dodatkowy, wyjątkowo wrażliwy nos. Kobiety i niektórzy mężczyźni
roztaczali niesamowitą woń, jakby piżmo pomieszane z egzotycznymi
perfumami. Kojarzyła się z czymś miękkim, jedwabistym i powabnym.
Wieczorem jak zwykle miał się zobaczyć z Lakshmanem, spotkania
przy filiżance herbaty stały się już tradycją. Mały salonik, znajdujący się
pomiędzy ich sypialniami był bardzo przytulny, wyposażony w wygodną kanapę i
wyściełane aksamitem fotele z których nie chciało się wstać. Nie mógł jednak
usiedzieć na miejscu. Spacerował z kąta do kąta z butelką wody w ręce, co
chwilę obmacując usta. Postanowił, że następnego dnia porozmawia o swoich problemach
z elfem. Nie chciał wtajemniczać w nie króla, który pewnie narobiłby
zamieszania i zwołał konsylium medyczne.
- Masz ochotę na truskawki? – Władca wszedł do pokoju i z niepokojem
obserwował wyczyny Nirmala, który zachowywał się jakby miał mrówki w tyłku i
pił, niczym porządnie skacowany nałogowiec.
- Jakoś nie bardzo. – Chłopak odczuwał coraz większy
niepokój. Działo się z nim coś dziwnego i zaczynał się bać.
- Dobrze się czujesz? – Mężczyznę naszła niepokojąca myśl,
doskonale znał te objawy z własnego doświadczenia. Czyżby proces dojrzewania właśnie
się rozpoczął, a on przegapił pierwsze sygnały?
- Chyba się przeziębiłem czy coś. – Daniel popatrzył na
niego niepewnie. Nie lubił się skarżyć i zwracać na siebie uwagi.
- Siadaj i mów co się dzieje, to ważne. – Król chwycił go za
rękę i zmusił do zajęcia obok niego miejsca na kanapie.
- Masz wystarczająco dużo kłopotów, pójdę jutro do medyka. –
Próbował wykręcić się chłopak. Wbił wzrok w swoje kolana, długie rzęsy kładły
cienie na jego blade policzki.
- Jesteśmy przyjaciółmi prawda? Chyba, że się nadal gniewasz. – Chwycił go za brodę, podniósł jego twarz do góry i uważnie się jej
przyglądał. – Spójrz mi w oczy i pokaż ząbki.
- Nie jesteś dentystą, nie znasz się. Zresztą wcale mnie nie
bolą, tylko gilają. – Nadął się Daniel.
- Czy ty nie możesz chociaż raz, zrobić czegoś bez dyskusji?
- No dobra. Aaa... -
Otworzył szeroko buzię, a Lakshman delikatnie dotknął jego kłów, które
wyglądały na bardzo ostre i w pełni ukształtowane.
- Wygląda na to, że przyszedł czas na pierwszą krew. – Uśmiechnął
się uspokajająco do chłopaka, który zdradzał objawy lekkiej paniki. Nieco spartaczył
sprawę jego edukacji, myślał, że ma przed sobą jeszcze dużo czasu na takie szczegóły.
- Jeśli uważasz, że będę pił przez słomkę z woreczka jakąś
RH+ to się mylisz! – Popatrzył na mężczyznę buntowniczo. – To ohydne i na pewno
obrzydliwie smakuje!
- Najpierw przez chwilę posłuchaj, co mam ci do powiedzenia.
Wampiry przechodzą kilkutygodniowy okres dojrzewania przez który młodego
osobnika powinien przeprowadzić ojciec lub matka, ewentualnie przywódca
klanu. Niestety ty nie masz rodziny ani klanu, więc ja postaram ci się ją zastąpić.
Dopóki przemiana się nie zakończy, codziennie będziesz musiał przyjmować moją krew,
dodatkowo co cztery godziny dostaniesz szklaneczkę, ulubionej grupy. Potem już
tylko w czasie pełni będziesz musiał pić krew i do ciebie będzie należał wybór czyją.
- Potniesz się dla mnie? – Nirmal popatrzył na mężczyznę
zaskoczony.
- Nie tak drastycznie głuptasie, po coś ci te ząbki urosły.
Zazwyczaj do tego służy żyła na nadgarstku. – Wyciągnął do niego rękę.
- Nie ma mowy, nie ugryzę cię! – Przestraszony chłopak zaczął
się cofać.
- Chodź do mnie utrapieńcu! – Pociągnął go na swoje kolana,
objął mocno ramionami i przytulił do swojego torsu. – Połóż mi głowę na
ramieniu. Dobrze właśnie tak, a teraz powąchaj moją szyję. Ugryź tam, gdzie
zapach jest najsilniejszy.
- Nie mogę, nie potrafię – pisnął oszołomiony i
spanikowany chłopak .
- Chwileczkę. – Mężczyzna zrobił szponem małe nacięcie na swojej
skórze. – Nie bój się, poliż niczym loda.
- Och... – Nirmal zwabiony słodkim zapachem zrobił co kazał.
Pierwsze krople krwi na jego języku, to było coś niesamowitego. Nieziemski,
upojny smak od którego zakręciło mu się w głowie. Zaczął zachłannie ssać, nawet nie
zdając sobie z tego sprawy. Otoczył mężczyznę nogami i rękami, przywierając do
niego całym ciałem.
- Powoli... – głos władcy był wyjątkowo ciepły i łagodny.
Szorstki języczek na jego szyi powodował w jego myślach i sercu spory zamęt. Zapragnął
uczynić go swoim partnerem, wiecznym kochankiem, a to przecież nie było możliwe.
Z ogromnym trudem zapanował nad swoim pragnieniem i żądzą.– Wystarczy, już dobrze – ostrożnie odsunął chłopca od
siebie.
- Chcę jeszcze... –
zaskomlił niczym szczeniak i próbował się do niego przytulić.
- Zostaw coś sobie na jutro. – Pogłaskał go po zarumienionym
już teraz policzku. – Mówiłem, że ci zasmakuje.
- Wcale nie, znaczy się było takie sobie. – Daniel wygiął usta, czerwieniąc się gwałtownie na twarzy. To co przed chwilą zrobili wydało
mu się niesamowicie intymnym przeżyciem. Niech sobie jednak ten zarozumiały
drań nie myśli, że teraz będzie mógł wejść mu na głowę.
- Dobranoc, twój służący będzie ci przynosił napój o
właściwych porach. Zobaczymy się jutro. –
Lakshman podniósł się gwałtownie i szybko wyszedł, zaciskając dłonie w pięści.
Musiał znaleźć się jak najdalej od chłopaka, ochłonąć i pomyśleć, jak przeżyje
następne kilka tygodni. Co go podkusiło pozwolić mu pić krew z tętnicy na swojej szyi, zamiast z nadgarstka? Tak robili tylko kochankowie, na szczęście chłopak o tym nie wiedział. Kiedyś zwariuje przez tego cholernego Wybrańca.
Miał już prawie tysiąc lat, ale jak widać wiek bynajmniej nie przydał mu
rozsądku.
Rajit i Chandi
jakoś sobie wspólnie radzili z opieką nad dziewczynką, chociaż często się przy
tym sprzeczali, zawsze jednak dochodzili do porozumienia. Zajmowanie się Miki było trudniejsze niż myślał, optymistycznie nastawiony do całej sprawy, elf. Smarkula
była uparta niczym koza i miała na każdy temat własne zdanie. Nadszedł jednak
dzień ,,zero”, kiedy zupełnie opadły im ręce, a zaczęło się całkiem niewinnie.
- Wujku, chciałabym zobaczyć króla i tego słynnego księcia
Nirmala. Mógłbyś zabrać mnie na dwór? – Zielone oczka Mikaeli błyszczały z
ekscytacji. – Widziałam ich w gazecie i telewizji, ale na żywo, to co innego.
- Właściwie dlaczego nie, musiałabyś najpierw zostać oficjalnie
przedstawiona. - Uśmiechnął się do niej Rajit,
nie mając pojęcia, w co się właśnie pakuje.
- Chyba nie chcesz zawlec tego biednego dziecka w tym
stroju? – Chandi popatrzył zdegustowany na postrzępione ogrodniczki dziewczynki. –
Masz jakąś sukienkę?
- Pewnie, mama napakowała ich cały stos!
- W takim razie
przebierz się w najładniejszą – zakomenderował wieszcz.
- Przecież dobrze wygląda – zaoponował zdziwiony wampir.
- Ty się już lepiej nie odzywaj, nie masz za grosz gustu. –
Pacnął go gazetą elf.
- To dziwne. W takim razie dlaczego mi się podobasz? –
zapytał, szczerząc zęby do przyjaciela.
- Bo czasem miewasz przebłyski inteligencji. – Wieszcz zmierzył
go dumnym wzrokiem i zadarł do góry nos, ale w sercu poczuł narastające ciepło.
Niestety nie było sensu się łudzić, nieraz już słyszał z jego ust takie uwagi,
ale nie szły za tym żadne czyny ani deklaracje. Pewnie prędzej oświadczył by
się Nirmalowi, sądząc po spojrzeniach jakie rzucał chłopakowi, niż jemu. Zawsze uważał go
za kumpla i pewnie nim pozostanie.
- Taaadaaam... – pisnęła Miki, stając przed mężczyznami. –
Trochę przyciasna się zrobiła, ale chyba może być. Wujku, powiedz coś wreszcie! –
Tupnęła nóżką na zapowietrzonego Rajita.
- Czy mama nie dała ci tego, no wiesz? – Zrobił dziwny gest,
wskazując na klatkę piersiową. Siostrzenica
zwykle nosiła workowate spodnie i za duże o kilka numerów, luźne koszulki i
bluzy. Cieniutka, dopasowana sukienka
uwidoczniła rosnące piersi dziewczynki.
- O co ci znowu chodzi?
- O stanik – odpowiedział za zmieszanego wampira Chandi. –
Musisz wyglądać przyzwoicie.
- Nie mam czegoś takiego. – Zarumieniła się dziewczynka i
szybko zasłoniła dłońmi.
- W takim razie pójdziemy na zakupy. – Elf kopnął pod stołem
Rajita, który wytrzeszczył na niego spanikowane oczy.
- Nigdy w życiu mnie na to nie namówicie! - Zerwał się
gwałtownie miejsca. – Po moim trupie!
- Wujek jest niedobry... Buuu... - zachlipała żałośnie Miki.
- Powinniśmy jej pomóc – powiedział nieco słabym głosem elf. On też nie bardzo sobie wyobrażał zakupy z tą dwójką, i to w sklepie
z damską bielizną.
- Żartujesz prawda? Myślisz, że jak niby to zrobimy? – jęknął
Rajit. – Ja się na tym nic a nic nie znam.
- Nie mam pojęcia. – Odpowiedział mu równie speszonym spojrzeniem
elf.
.........................................................................................................................
Betowała Ariana
haha, przygotuj się, że obsmaruje Lakshmana i Rajita! Ale od początku!
OdpowiedzUsuńNadal nie wiem, jak mogą zęby swędzieć:D Tak, mówiłaś mi, że to dziąsła, ale i tak określenie mnie zabija za każdym razem. Kiki jest rozkoszny, jak cała nietoperza rodzinka. Biedak wpadł do śmietanki z owocami i się przeraził.
Czy ja już mówiłam że Lakshman jest idiotą? Ten jego egoizm w końcu kogoś bardzo skrzywdzi! Przecież praktycznie oni z Nirmalem zachowują się jak para kochanków. Tylko ten dekiel nie potrafi zrozumieć, że go kocha! No normalnie zabić! Ale słodkie było to, że wziął Daniela na kolana i pozwolił mu pić z jego szyi ♥
Rajit - kolejny głupek. Wypalił właśnie, że podoba mu się Chandi i nic! NIC! Czy jego powaliło? Naprawdę, żeby nie widzieć jego i elfa uczuć względem siebie to trzeba być niezłym idiotą! Powinien paść wieszczowi do stóp i je wielbić, razem z fundowaniem pazurków(jak obiecał) i noszeniem na rękach! O patrzeniu z uwielbieniem nie wspomnę! Chandi to najlpsze co mu się trafiło w życiu, a ten tego nie widzi!
Nie lubi Mikaeli, jakoś nie przypadła mi do gustu, chociaż zapewne fajnę będą z nią przygody.
To chyba najdłuższy mój komentarz w historii xD Ciesz się wredoto! ♥
wiem jakie to nie miłe uczucie jak zęby swędzą, robisz wszystko by przestały, ale one i tak przestają dopiero jak im się to spodoba T_T
OdpowiedzUsuńKaeru
Cudowne
OdpowiedzUsuńEwa
Niemogę doczekać się nexta. Z rozdziału na rozdział jest coraz ciekawiej. Pozdrawiam, życzę czasu, weny i zdrowia.
OdpowiedzUsuńEryk
Rozdział naprawdę wspaniały i oby takich więcej. :)
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno zastrzeżenie bo wkradło się kilka błędów w jednym zdaniu szczególnie:
"Słyszał nawet ich entuzjastyczne mlaskanie, kiedy pili swoją porcję mleczka, mrużąc przy tym z zachwytu czarne ślepka daniel postanowił znaleźć sobie jakieś ustronną kryjówkę, co w tak dużym zamku nie powinno być trudne, słusznie się obawiając, że jeden lekcje zostaną zamienione na inne równie nudne."
Mimo wszystko kocham to opowiadanie i nie mogę doczekać się dalszej części. Dużo weny :)
Faustii
Niestety nie mam bety i sama to poprawiam, najczęściej na drugi dzień, bo w pierwszy jestem ślepa na błędy niczym kret. Ponaprawiałam jak umiałam i dziękuję za pomoc. Żywię nadzieję, że w końcu znajdę kogoś do współpracy. :))
UsuńZacznę od końca. Żal mi wieszcza bo ten przebrzydły wampir go po prostu zwodzi. Niby zachowują się jak rodzina ale tylko na pozór. Za to Miki jest wspaniała i nie mogę się doczekać jak rozwiniesz tą postać bo wiem że będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńNa dworze mało się dzieje król jest wyjątkowym debilem i powinien się szybko opamiętać bo Daniel zaczyna dorastać i będzie źle. A moim zdaniem chłopak w końcu zda sobie sprawę jak działa na Laki'ego i zacznie to wykorzystywać. Miałam nadzieje że król narobi większego rabanu z zazdrości. Proces picie krwi ja rozumiem że to ważne ale nie powinni robić tego w taki sposób, z ręki byłoby ok bo tu też szykują się kłopoty.
Rozdział był całkiem fajny
Dużo dużo weny i chęci:)
Muszę powiedzieć, że w tym rozdziale Lakshman i Daniel zupełnie podbili moje serce. To takie słodkie, kiedy król próbuje się powstrzymać i mu to średnio wychodzi. Mam nadzieję, że Daniel się niedługo zorientuje co do niego czuje i będzie z tego picia krwi coś więcej...<3 Oczywiście Chandi i Rajit jak zwykle są wspaniali, ciekawe jak wybrną z tej niezręczniej sytuacji z Miki, która nawiasem mówiąc również jest zabójczo urocza <3 Zapraszam na nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział (^^) Lakshman i jego wewnętrzna walka z myślami w kwestii jego stosunków z Danielem super, ale mógłby pogodzić się z tym co do niego czuje. Podejrzewam, że te kilka tygodni będzie dla niego niezłym wyzwaniem.
OdpowiedzUsuńRajit i Chandi mają ciężki orzech do zgryzienia z małą Miki :D Ciekawi mnie, kiedy wreszcie wampir dostrzeże uczucia elfa... No nic, poczekam :D
Weny życzę i pozdrawiam.
O O O O O!!!!! Nasz mały chłopiec dojrzewa i dobiera się do Lakshama <3 awww
OdpowiedzUsuńNie mogę sobie wyobrazić jak bardzo władca musiał się powstrzymywać, by nie rzucić się na chłopca.
Ale będzie na to jeszcze sporo okazji, skoro co wieczór Daniel będzie mógł kosztować jego krwi :D
Mała Miki hahaha... biedni oni są. Zakupy z rozkapryszoną dziewczynką, do tego po damską bieliznę.... xD
Już nie mogę się doczekać opisu z zakupów :D Pisz szybciutko:3
Twoja Maru;3
Aaaaaa kiedy będzie nowa notki??? Ja tu już pilnuje od piątku I nie moge się doczekać !!! Jestem spragniona świeżej kiwi *.*
OdpowiedzUsuńOfelia1931
O nie!! Nadal nie ma?? Buuu *.* :( Błagam powiedz że dodasz w tym. tygodniu dwie notki... błagam !!! Pozdrawiam załamana~ Ofelia1931
OdpowiedzUsuńDroga Ofelio! Widzisz ten panel po prawej stronie z moimi opowiadaniami? Zauważ, że dodaję cyklicznie w ustalonym porządku. Jeśli widzisz, że wyszły Bajki, to dolicz do tego ze 3 dni na napisanie kolejnego opowiadania czyli Znamienia Ciemności. Jestem pracującą osobą i nie mam czasu pisać codziennie.:))
UsuńOoo spoko już widze. Skoro tak to wygląda to ja sobie grzecznie poczekam :) Przepraszam za biadolenie ;)
Usuń~Ofelia1931
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, Kiki to taki słodki dzieciaczek i rozkoszny, Lakshman taki zazdrosny o Daniela, czy on nie widzi, że go kocha, ale dobrze, że go wziął na kolana i pozwolił mu się napić z własnej szyi... Nirmal skradł serce wszystkich w pałacu, ale jak tu nie kochać takiego rozkosznego dzieciaka...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Nirmal zaskarbił sobie wszystkich w pałacu... a nasz władca cały czas jest zazdrosny o to...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka