Dodaję nowy rozdział dla wszystkich marud, mających dość
dramatów. Od tej pory będzie tylko lepiej. Dążyłam do tego właśnie punktu
zwrotnego opowiadania. Miłego czytania.
Kiedy Rajit otworzył rano oczy napotkał kilka centymetrów od swojego nosa dwie futrzaste kulki robiące sobie zjeżdżalnię z poduszki. Turlały sie w dół z radosnym piskiem, a siedząca na ramie łóżka Alisa pyskowała na nich po swojemu, najwyraźniej upominając dokazujące maluchy. Widok tych beztroskich stworzonek poprawił mu nieco humor. Po chwili obudził się też Nirmal i gwałtownie usiadł na łóżku płosząc łobuziaki, które odleciały na stojącą w pobliżu szafę.
- Co ja tu robię? – rozejrzał się dookoła niezupełnie
przytomnie.
- Nie chciałeś zostać w pałacu, więc zabrałem cię do siebie.
Może coś najpierw zjedzmy, a przy okazji porozmawiamy – Podał mu rękę i pomógł
wstać.
- Coś ty mi wczoraj dał, nadal czuję się pijany? – Chłopak ziewając szeroko stanął na miękkich nogach. – Nie jestem głodny.
- Trochę przesadziłem z tymi kroplami, ale byłeś w takim
stanie, że bałem się o ciebie. – Pociągnął go do jadalni. – Wrzuć w siebie
cokolwiek, nie pozwól by ta sprawa zniszczyła ci życie.
- Wiem, ale to trudne i sądzę, że dla ciebie też – usiadł za stołem i nalał sobie kawy. – Pewnie już wszyscy wiedzą. – Nasypał do miseczki owoców, nalał mleka i postawił na parapecie okiennym. Nietoperze natychmiast przyleciały, zabrały się za posiłek jakby tydzień nie jadły. Po chwili wszystkie trzy pyszczki były całe wypaprane, a maluchy wylizywały się nawzajem, piszcząc i machając skrzydełkami.
- Wiem, ale to trudne i sądzę, że dla ciebie też – usiadł za stołem i nalał sobie kawy. – Pewnie już wszyscy wiedzą. – Nasypał do miseczki owoców, nalał mleka i postawił na parapecie okiennym. Nietoperze natychmiast przyleciały, zabrały się za posiłek jakby tydzień nie jadły. Po chwili wszystkie trzy pyszczki były całe wypaprane, a maluchy wylizywały się nawzajem, piszcząc i machając skrzydełkami.
- Nie przejmuj się innymi, teraz masz mnie, razem sobie
poradzimy. Posłuchaj, myślałem nad tym całą noc i wpadłem na pewien pomysł. Zdaję
sobie sprawę, że nie jestem twoim wymarzonym kochankiem, ja też prawdę mówiąc
miałem odmienne plany. Tutaj panują inne zwyczaje niż w świecie ludzi. Jeśli
nie będziemy mieć potomstwa, za kilka lat, kiedy staniesz na nogi i będziesz
umiał o siebie zadbać, możemy się rozwieść. Musimy jedynie uzbroić się w
cierpliwość, dwóch przyjaciół nie zacznie sobie chyba skakać do oczu tylko
dlatego, że na palce włożą im obrączki. – Rajit mimo, że zdenerwowany sytuacją,
jadł za dwóch i starał się znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie. Wiedział, że Nirmal
był na granicy załamania i chciał go jakoś uspokoić.
- Bardzo ci dziękuję – Chłopak nachylił się i cmoknął go w
policzek. – Gdyby nie ty, nie wiem co bym wczoraj zrobił. Czeka nas długa droga
do wolności – westchnął zrezygnowany. - Strasznie chciałbym znowu porozmawiać
za swoją rodziną.
- Myślę, że to przy odrobinie starań da się załatwić – Rajit
poczochrał go po głowie. – O wiele trudniej będzie posklejać twoje serduszko.
Jak mogłeś się zakochać w takim palancie?
- Och... Skąd wiesz? – zarumienił się i spuścił głowę.
- Widać gołym okiem. Na twojej twarzy wypisane jest wszystko
co czujesz, powinieneś się nauczyć nieco nad nią panować. Nie daj panu Jestem z
Kamienia satysfakcji. – Podsunął mu smakowicie wyglądającą kanapkę.
- Chciałbym, żeby pożałował swojej decyzji, ale on ma mnie w
nosie. Byłem dla niego tylko środkiem do celu – posmutniał.
- Pokaż mu co stracił, mogę ci w tym pomóc jak chcesz –
uśmiechnął się przekornie. – Stworzymy związek idealny, nikt nie musi wiedzieć,
że przyjacielski. Większość osób wierzy w to co widzi i nie docieka prawdy.
- Ale Lakshman może wtedy pomyśleć, że znalazł mi
odpowiedniego partnera i będzie z siebie dumny – zaoponował nieśmiało.
- Uważam, że on coś kręci. Opiekował się tobą przez wiele
lat, co samo w sobie jest dziwne. Wcale nie musiał tego robić, a teraz strasznie
szybko zdecydował o tym ślubie, jakby się czegoś bał. Z jego gęby nie da się
niczego odczytać, więc przetestujmy Lodowatą Wysokość, co nam szkodzi.
- No dobrze, możemy spróbować. Ale co z tobą? – zapytał
łagodnie.
- Mam identyczny problem, elf od lat kręci na mnie zadartym
nosem i uważa za głupka. Prosty żołnierz chyba się dla niego nie nadaje. – Na
wspomnienie wieszcza natychmiast zmarkotniał.
- Czy ja wiem, postaram się pociągnąć go za język. – Nirmal,
kiedy miał już jasno wytyczone cele, poczuł się nieco lepiej. Nie da się nikogo
zmusić do miłości, ale można mu nieco zatruć życie, skoro on tak łatwo bawił
się jego własnym. Martwił się tylko o Rajita, elf był bardzo dumnym i
przekornym stworzeniem.
***
Lakshman, który
wcale nie spał lepiej od Rajita, postanowił kuć żelazo póki gorące. Chciał
raz na zawsze skończyć z głupimi mrzonkami i pozbyć się niechcianych sensacji siejących zamęt w jego głowie i sercu. Uważał, że nawet jeśli chłopak wziął
jakieś mylne wrażenie na temat łączących ich stosunków, to szybko się
otrząśnie. W tym wieku, nikt nie był zdolny do dojrzałych uczuć.
Skakało się z kwiatka na kwiatek, kierując się wyłącznie wyglądem i szalejącymi
hormonami. Nie przyszło mu do upartej głowy, że na świecie nie istnieją dwie
identyczne osoby. Każdy reaguje inaczej i nie można wszystkich wrzucać do
jednego worka.
Wstał skoro świt i nakazał wszystko przygotować do
ogłoszenia zaręczyn. Moment założenia pierścieni miała pokazać telewizja, nie zaplanowano
żadnego przyjęcia, ponieważ datę ślubu ustalono już za miesiąc. Wszyscy byli
zaskoczeni tak bliskim terminem, po cichu plotkowano, że pewnie młodzi sobie pofolgowali i maleństwo było w drodze. Rajit z Nirmalem przybyli o ustalonej porze. Elegancko ubrani
śmiali się i żartowali z obsługą kamer oraz reżyserem. Król był niemile zaskoczony
ich beztroską i poufałością z jaką się dotykali. Nie spodziewał się, że tak
szybko dojdą do porozumienia.
- Więcej powagi! – Przerwał ich wygłupy władca – Chcecie wyjść
na błaznów?
- Oczywiście Wasza Wysokość – Uśmiechnął się Rajit, po czym objął w
talii chłopaka, przytulając do swojego boku. Poprowadził go pod wysoki, liczący sobie setki lat kasztan,
gdzie miały się odbyć zaręczyny. – Nie odsuwaj się, połóż mi
głowę na ramieniu. Idealnie – szeptał mu do ucha.
- Tu jest pięknie, będziemy mieć wspaniale wspomnienia –
Nirmal zrobił o co prosił ze słodkim uśmiechem na twarzy. Postanowił sobie, że
nie pozwoli, by Lakshman nim rządził. Skoro miał teraz narzeczonego, nie mógł
się już do niczego wtrącać. Wbił paznokcie w dłonie by się opanować i nie
wypaść z roli jaką sobie narzucił.
- Panowie stańcie twarzami do siebie i dalej tak jak
wcześniej ustaliliśmy – Reżyser był zachwycony, możliwością sfilmowania tej chwili.
Oglądalność jego stacji na pewno pobije wszelkie rekordy. Para wyglądała
niesamowicie słodko, widać było, że są sobie bliscy. – Akcja!
Rajit powoli,
patrząc prosto w oczy zarumienionego Nirmala, podszedł do niego i oparł się
plecami o pień. Potężne drzewo, pamiętające jeszcze pewnie czasy wojen
plemiennych, rozpościerało nad nimi swoje gałęzie, tworząc zielony, połyskujący w promieniach słońca dach. Trawa pod stopami wyglądała jak pyszny, szmaragdowy kobierzec
stworzony mistrzowskimi dłońmi natury. Narzeczeni pragnęli, aby wszystko odbyło
się w prostym, romantycznym otoczeniu bez żadnych udziwnień i wszyscy przystali
na ten projekt.
- Pozwól kochanie, że włożę ci na palec symbol naszego
związku. – Ujął drżącą dłoń chłopaka i wsunął na nią rodowy pierścień.
- Na zawsze twój – szepnął Nirmal i powtórzył jego gest. –
Przyjaciel - dodał już w myślach.
- Tylko mi tu bez pornografii! – warknął obserwujący ich
niczym jastrząb Lakshman, widząc, że Rajit zbliżył się jeszcze bardziej. – To pójdzie
w biały dzień, nie chcę by dzieci oglądały wasze igraszki!
- Ciszaaa...! – wrzasnął wściekły reżyser, władca czy nie,
na planie to on ustalał zasady.
- Mój piękny – zamruczał aksamitnym głosem Rajit, osunął się
na jedno kolano, po czym odwrócił dłoń zmieszanego narzeczonego i wpił się w
nią pożądliwie ustami. – Spokojnie, nic ci nie zrobię. Ten dureń zaraz dostanie
apopleksji – szeptał rozbawiony.
- Och... – wyrwało się niespodziewanie z ust Nirmala. Z daleka
wyglądał jakby zaraz miał zamiar paść w jego ramiona i oddać się namiętności.
- Koniec tych bzdur! – zabrzmiał kategoryczny rozkaz króla.
Ci dwaj kretyni coraz bardziej go denerwowali, nie mieli za grosz wstydu.
Dawali takie przedstawienie na oczach całego Amalendu.
***
Chandi obudził się z bólem głowy i mokrą od łez twarzą. Zdziwiony
zrozumiał, że zemdlał i został przeniesiony do swojego apartamentu. Będzie
musiał podziękować młodemu kapłanowi za opiekę. Nie zdawał sobie sprawy dopóki
nie spojrzał w łazienkowe lustro, że całą noc płakał przez sen.
- Głupi elfie, wybij sobie w końcu z głowy tego faceta! –
Zanurzył ręce w zimnej wodzie i zaczął obmywać opuchniętą twarz. – Wyglądasz jak
szalona małolata, bez pamięci wzdychająca do swojego idola. Czas już zmądrzeć. –
Kiedy doprowadził się do porządku, usiadł z filiżanką herbaty i włączył
telewizor. Służba krzątała się cicho, widząc jego nienajlepszy nastój.
- A teraz relacja na żywo z zaręczyn naszego księcia z
Lordem Rajitem – rozległ się podekscytowany głos spikera. Na ekranie pojawiła się
młoda para, wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Wyznanie mężczyzny,
namiętny pocałunek i słodkie rumieńce na twarzy Nirmala wyraźnie o tym świadczyły.
W tym ckliwym, kiczowatym obrazku elfa coś uderzyło. Każdy gest chłopaka
świadczył, że naprawdę lubi tego mężczyznę i obdarza zaufaniem. Uśmiechał
się ciepło i czule patrzył mu w oczy. Sam nigdy nie miał odwagi zdobyć się na
tak szczere słowa. Duma nie pozwalała mu pierwszemu wykonać jakiegokolwiek
ruchu. Czyżby przegapił swoją szansę na szczęście?
- Ależ piękna para – westchnęła zauroczona pokojówka, kładąc
na stole koszyk z bułeczkami. – Zupełnie jak w bajce.- Znała wieszcza od dziecka i traktowała jak swojego syna.
- Akurat! Za parę miesięcy zaczną się żreć, potem omijać, a
na koniec zdradzać! – mruknął rozdrażniony.
- Nieładnie! Trzeba było juz dawno się ożenić, a nie kręcić
nosem na wszystkich kandydatów jak jakaś zamorska księżniczka. Powinien pan
życzyć przyjaciołom wszystkiego najlepszego. Zazdrość brzydka rzecz! – odpaliła
natychmiast. Tak naprawdę, martwiła się o chłopaka, doskonale znając tajemnicę jego serca.
- Co ty tam wiesz!
- Może i jestem prostą kobietą, ale na temat miłości na
pewno wiem o wiele więcej od pana. Choćby z racji wieku. – Ostentacyjnie wzięła tacę z talerzami i wyszła
z jadalni.
***
Upłynęło kilka dni, a Lakshman zamiast się uspokoić i zająć tak jak to planował sprawami państwa,
czuł coraz większe rozdrażnienie. Chodził zjeżony niczym gradowa chmura z kąta do kąta,
na wszystkich wrzeszczał i o wszystko się czepiał. Jedynie Kass ze spokojem
znosił jego humory, reszta służby umykała, jak tylko miała okazję. Dworzanie
doszli do wniosku, że źle znosił nieobecność swojego ulubieńca i wcale nie był
zachwycony zbliżającym sie ślubem, nie bardzo jednak wiedzieli z jakiego powodu.
Snuli więc coraz bardziej fantastyczne domysły.
- Ta kawa jest obrzydliwa, nikt już nie umie porządnie
zrobić takiej prostej rzeczy! – marudził od rana Lakshman. – Ciasto wygląda jak
błoto. – Odsunął od siebie smakowicie wyglądającą jagodziankę.
- Zawsze panu smakowała. – Kass doskonale wiedział co miota
jego panem. Postanowił dolać oliwy do ognia. – Wasza wysokość powinien
sprawdzić jak się miewa książę, w końcu jako opiekun powinien mieć pewność, że
ten związek będzie szczęśliwy.
- Chyba masz rację, Rajit to lekkoduch – Zadowolony, że
zyskał pretekst do wtrącania się w sprawy narzeczonych, natychmiast zaczął się
ubierać. Doszedł do wniosku, że wpadnie bez zapowiedzi, a wtedy na pewno ich na
czymś złapie. Mógłby wtedy zabrać Nirmala do pałacu i przetrzymać do ślubu.
Kiedy tylko wyszedł Kass złapał za telefon i zawiadomił mężczyzn o przybyciu podminowanego władcy. Wytłumaczył w kilku zdaniach, co
mogą zrobić, a czego powinni unikać, by nie narazić się na konsekwencje. Następnie
nalał sobie kawy, którą wzgardził król i zjadł drożdżówkę, zastanawiając się
jak długo jego pan, wytrwa w swoim uporze.
***
Rajit, uprzedzony
przez sługę rozwalił się w swobodnej pozie na kocyku w ogrodzie. Rzucił na
niego kilka puchatych poduch dla wygody, rozpiął koszulę i wystawił twarz do
słońca. Opalona skóra opinała się na wyćwiczonych latami treningów mięśniach. Z
nieba lał się żar, brzęczały owady, a rosnące dookoła kwiaty pachniały
oszałamiająco. Uznał, że miejsce zostało wprost stworzone do akcji dywersyjnej.
Na dany znak Nirmal miał zająć miejsce obok niego. Usłyszawszy zbliżające się
kroki zrozumiał, że gość już przybył i schował się za drzewem. Skoro
władca chce bawić się w podglądacza to kimże on był, żeby mu zabronić. Odrzucił
do tyłu włosy, na ten znak chłopak wyszedł z ukrycia i podszedł do niego kusząco kołysząc biodrami.
- Chodź skarbie, dotrzymaj mi na chwilę towarzystwa –
wyciągnął do niego rękę.
- Masz tu całkiem miłe gniazdko – Nirmal uśmiechnął się i
położył obok. – Ale tu gorąco.
- Zaraz temu zaradzimy – mężczyzna pogładził go po policzku,
po czym pociągnął za zamek błyskawiczny surduta. Dłoń niby przypadkiem
zsunęła się na udo i zaczęła je gładzić. – Nie uciekaj, przecież cię nie zjem -
dodał już o wiele ciszej. – Zaraz ten paskud wybiegnie zza tego drzewa. Nie
przestrasz się. – Ręka zawędrowała wyżej, między uda chłopaka, który zrobił się
purpurowy, mimo, że zatrzymała się kilka centymetrów nad jego spodniami.
- Rrajjittt – pisnął zawstydzony.
- Rrajjittt – pisnął zawstydzony.
- Nie słyszałeś o czystości przedmałżeńskiej niewyżyty prosiaku!
– wrzasnął wściekle Lakshman, wyskakując niczym diabeł z pozytywki. – Poucinam ci
te łapy!
- O Wasza Wysokość, nie spodziewaliśmy się nikogo – zasłonił
sobą narzeczonego.
- Właśnie widzę, zacznij się zachowywać jak na Lorda
przystało zboczeńcu! – Najchętniej złapał by go za tą muskularną szyję, którą
się tak popisuje i udusił niczym kociaka.
- A wy macie jeszcze średniowiecze?! – zapytał niewinnie Nirmal,
wystawiając głowę zza szerokich pleców. – Nadal kupujecie kota w worku?
- Czy chodzi ci o to, żeby najpierw pomacać i pooglądać? –
uśmiechnął się szeroko Rajit. – Nie mam nic przeciwko. Przez ubranie, czy mam
się rozebrać?
- O czym ty...?! Nirmal, pakuj się i wracasz do pałacu! Nie
mogę cię z nim zostawić samego! – warczał władca, ledwie panując nad swoim
gniewem. Jego złote oczy, zamieniły się w dwa płonące wulkany.
- A obiecałeś, że nie będę musiał cię widywać. – Wydął usta
chłopak. Miał na końcu języka, że i tak po ślubie będą się bzykać do woli, ale
bał się przesadzić. Wielokrotnie słyszał od dworzan opowieści o charakterku Lakshmana.
Nie chciał, by narzeczony na tym ucierpiał.
- To było zanim poznałem zamiary tego napaleńca! Marsz do
domu! – załapał smarkacza za kołnierz i powlókł za sobą. Zgrzytał przy tym
zębami, omal nie ścierając ich na miazgę. – Może powinienem cię umieścić w jakieś
wieży? Żeby ci nie przyszło do głowy znowu do tego worka z kotem zaglądać!
- Proszę bardzo, jakoś te dwa tygodnie wytrzymam, tylko proszę o celę
bez pająków – chłopak zadarł do góry nos i ruszył przodem. Zacisnął
pięści, aby się opanować. Znowu był na łasce tego zimnokrwistego draba. Nie mógł
zrozumieć po co się tak wścieka, skoro tak naprawdę nie interesuje go, co się z nim
stanie. Pan Nietoperz bezpowrotnie gdzieś zniknął, jego miejsce zajął awanturnik
o kamiennym sercu, myślący tylko o swoich korzyściach. – Nie będę płakał, nie
będę płakał... – powtarzał sobie w myślach jak mantrę.
Przez resztę
pozostałego do ślubu czasu chłopak rzeczywiście nie wychodził z pokoju. Nie
musiał już być karmiony krwią seniora, więc nie widywał też władcy. Niewiele jadł,
prawie nie spał, zamartwiając się jak sobie poradzi w tym aranżowanym małżeństwie.
Żal mu był również Rajita, niepotrzebnie zamieszanego w całą sprawę. Schudł i
zbladł tak bardzo, że obserwujący go ukradkiem Lakshman zaczął się obawiać o jego zdrowie. Nie wszedł
jednak do środka by porozmawiać z upartym podopiecznym, jedynie krążył pod jego
drzwiami po korytarzu, nie mając pojęcia co robić.
***
Czas szybko płynął i nadszedł dzień ślubu. Chandi także był
na niego zaproszony. Jako jedna z najważniejszych osób w Amalendzie nie bardzo
mógł się od wzięcia w nim udziału. Kaplicę zamkową wysprzątano oraz odmalowano, tak, że
wyglądała jak nowa. Ozdobiona kwiatami i wieńcami z liści dębu, wyglądała niezwykle uroczyście. Po prawej stał tron, gdzie spocząć miał
oczywiście Lakshman. Przez środek położono czerwony dywan, który prowadził aż do
foteli przygotowanych dla państwa młodych. Po obu jego stronach ustawiono ławki
dla znamienitych gości, reszta musiała zadowolić się miejscami stojącymi.
Powoli wszyscy się schodzili, cicho między sobą rozmawiając. Kiedy przybył władca, zagrała muzyka i drzwi się otworzyły. Nirmal kroczył powoli, prowadzony
przez Rajita. Wyglądał zjawiskowo w białym, jedwabnym surducie ze srebrnymi
guzikami i rozpuszczonymi na ramiona czarnymi włosami, w których połyskiwały
diamenty w kształcie gwiazd. Blady i bardzo poważny, w niczym nie przypominał wesołego
chłopca jakiego wszyscy znali i kochali. Zaczęto między sobą gorączkowo szeptać, że nie
tak powinien zachowywać się szczęśliwy narzeczony. Przyszli małżonkowie usiedli, a kapłan
zaczął odprawiać rytuał.
Chandi nie mógł na
to patrzeć, z każdą chwilą czuł sie coraz gorzej. Oto umierało jego marzenie, z
którym żył od wielu lat, mając nadzieję, że pewnego dnia stanie sie cud. Od
dzisiaj nie będzie miał prawa nawet myśleć o Rajicie. Pot wystąpił mu na czoło
i zrozumiał, że jeśli stąd zaraz nie wyjdzie zrobi z siebie głupca lub zemdleje
dając powód do plotek. Wstał i po cichu przecisnął się do bocznego wyjścia.
Nirmal podobnie
jak wieszcz miał wrażenie, że kona. Z każdym słowem kapłana zbliżała się
decydująca chwila i nic nie pomagało tłumaczenie sobie, że za jakiś czas może
przerwać te więzy. Serce tłukło mu się w piersi niczym oszalały z bólu ptak.
Strach przed czekającymi go latami pełnymi tęsknoty, samotności i cierpienia
powodował, że ciało stężało niczym lodowy posąg.
Rajit starał się
trzymać fason, ale przychodziło mu to z ogromnym trudem. Gdyby nie to, że u swojego
boku miał przyjaciela, który potrzebował pomocy, już dawno by go tutaj nie
było. Wiedział jednak, że jeśli nie on, na jego miejscu znajdowałby się ktoś
inny, a tego mały mógłby nie przeżyć. Widział jak bardzo się zmienił i przygasł
w ostatnim czasie. Odwrócił głowę w lewo i zobaczył wymykającego się chyłkiem
elfa, który też nie wyglądał najlepiej.
Wbrew pozorom najgorzej
z nich wszystkich czuł się sprawca całego dramatu. Przed oczami stanęło mu
całe życie. Co dziwne wspomnienia o byłym kochanku prawie całkiem już wyblakły, zdawały się odległe i zamazane.
Za to pierwsze spotkanie z Nirmalem pamiętał jakby to było wczoraj. Mały,
kaleki chłopiec o gorącym sercu pierwszy przełamał jego kilkusetletnie
milczenie, które sam sobie narzucił, nie mogąc znieść tego co zrobił. Chociaż
go nie widział, traktował jak swój największy skarb i zwierzał się ze swoich
największych sekretów. Kochał i szanował nazywając Kochanym Panem Nietoperzem.
Kiedy poznał osobiście dorastającego, młodego mężczyznę zachwyciło go ciepło,
jakim promieniały srebrne oczy za każdym razem, kiedy na niego spojrzał. Szczery
i oddany we wszystkim co robił, nie krył swoich uczuć.
Tymczasem on zgorzkniały i wypalony nie umiał się mu odpłacić tym samym. Bał
się zaangażować, mając w pamięci swoją klęskę. Ale czy był gotowy naprawdę oddać
Nirmala innemu mężczyźnie? Na samą myśl, że ktoś weźmie go w ramiona i
posiądzie te słodkie usta dostawał dreszczy.
- Czy ktoś ma coś przeciwko temu małżeństwu? Jeśli tak jest
niech teraz się ujawni lub zamilknie na wieki! – głos kapłana rozległ się w
jego głowie zwielokrotnionym echem. Nie zdawał sobie sprawy, że wstał i zrobił
kilka kroków w kierunku młodej pary. Muzyka umilkła, a w kaplicy nastała głucha
cisza. Wszystkie oczy wpatrzone były we władcę.
- Ja Lakshman król Amalendu sprzeciwiam się temu
małżeństwu. Kocham księcia Nirmala, chcę go poślubić tu i teraz. Mocą swojego urzędu zrywam więzy narzeczeńskie i staję na miejscu Lorda Rajita, którego
uwalniam z przysięgi – dźwięczny, stanowczy głos mężczyzny dotarł do najmniejszego
zakątka kaplicy.
.............................................................................................................................
.............................................................................................................................
Betowała Ariana
Ubawiłam się na tym rozdziale. Kass zasługuje na medal i mega podwyżkę, za jego robotę na władcy, spisał się na medal. Podobał mi się front Rajita i Nirmala mający na celu odegrać się na Lakshmanie. Dobrze mu to zrobiło. Wściekał się jak małe dziecko, po prostu głuptasek. W ogóle cała czwórka jest głuptasami.
OdpowiedzUsuńChandi też trochę nawalił, też dostał za swoje, jednak dobrze że uciekł ze ślubu, też nie wiadomo, jakby zareagował na całą sytuację. I najważniejsze, co zrobią Rajit i Nirmal? Pewnie będą w niezłym szoku. xD nie mogę się doczekać tego co dalej.
Ale bardzo Ci dziękuję, że napisałaś ten rozdział dzisiaj, praktycznie od razu po ostatnim. Bardzo to doceniam Kochana :*
Trzęsłam się cała jak to czytałam, biedny Chandi, tak mi go szkoda, mam nadzieję, że Rajit się jakoś wytłumaczy...Ale tak się cieszę, że Lakshman poszedł w końcu po rozum do głowy i przerwał tą farsę <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału żeby zobaczyć reakcję Nirmala, ah <3
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać spodziewałam się że Lakshman nie wytrzyma, ale co z biedny Chandi czy bidulek nic sobie nie zrobił .Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńJacki Perla
TAK! Im bliżej było końca, tym bardziej się bałam, że jednak ślub dojdzie do skutku. Dobrze, że Lakshman się opamiętał, bo muszę przyznać, że po ostatnim rozdziale myślałam tylko o tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńTeraz z niecierpliwością czekam na reakcję całej reszty, a zwłaszcza Nirmala.
Weny! Gabi
O ja nie mogę hi hi aż spadłam z krzesła... Rozdział cudo. Szkoda mi tylko elfa bo przez króla idiote musiał się na cierpieć. No ale teraz powinno być już dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam F.
Tak się bałam, że ślub naprawdę się odbędzie Naszczeście Lakshman w końcu dopuścił do głosu swoje serce i przerwał ten ślub. :-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa reakcji ludzi w następnym rozdziale no i jak zachowa się Nirmal. Powinnien się ucieszyć na dekralacje Lakshmana :-)
Mój biedny elf, tak ciężko zniusł ślub. Mam nadzieje, że w najbliższych rozdziałach Chandi i Rajit dowiedzą się o swoich uczuciach :-)
Pozdrawiam i dużo weny
ayane
Lakshman no w końcu po tak długim czasie pokazałeś, że potrafisz posługiwać się mózgiem *.*
OdpowiedzUsuńTAK TAK TAK! :D ślub, sex i rock'n'roll <3
Jako, że marudziłam :P dziękuję za ten rozdział. Świetnie się bawiłam go czytając. Lakshman wreszcie poszedł po rozum do głowy i odpowiednio zadziałał. Biedny Nirmal, który strasznie męczy się tym wszystkim. Chandi też swoje odchorował, choć również nie jest bez winy. Gdyby nie zwlekał i szczerze porozmawiał z Rajitem... no cóż, takie moje odczucie he he ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Przeczytałam rozdział 3 razy i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńTylko jest mały problem...Może i malec kocha Laksham'a ale czy zgodzi się na ten ślub ?
W końcu władca ostatnio nie pokazał się zbyt dobrej strony... No ale wystarczy, że będę czekać cierpliwie na kolejną notkę:)
Biedny Chandi, był taki blady i jego serce pękło... Jestem ciekawa jego reakcji, po usłyszeniu słów władcy:)
Pisz szybciutko :)
Twoja Maru;3
W końcu wymarudziłam ten punkt zwrotny. Było mi smutno za całą czwórkę i nie wiem kto bardziej tam cierpiał. Strasznie się bałam że jednak tak to się nie skończy. Król jest wyjątkowo głupi ale na końcu się opamiętał. Nie podobało mi się tylko to że wyznał chłopakowi miłość przy wszystkich. Jestem bardzo ciekawa co teraz z naszą drugą parką. Jak Rajit wytłumaczy to wszystko wieszczowi. Będzie mu ciężko. I co będzie z Laksham'em i Nirmalem. Mam nadzieje że chłopak tak szybko mu nie odpuści to co zamierzał zrobić.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się jak udawali idealną parę i jak królowi leciała piana z ust.
Już czekam na kolejny rozdział.
Dużo dużo weny i chęci:)
Witam,
OdpowiedzUsuńcudny rozdział, Lanksham wariuje bez Nirmala... front Nirmal – Rajit odniósł sukces, cała ta ich prowokacja.. biedny Chandi, ale ma szanse teraz być z Rajitem... po takiej końcówce to ja chce nowy rozdział... brawa dla Kassa za jego świetną robotę ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Och, rozdział cudowny, nareszcie król zmądrzał. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział Tatyana.
OdpowiedzUsuńO Boże myślałam, że się nie doczekam. Obawiałam się przez chwile nawet czy nie zrobisz z tego dramatu ,a tu tak cudownie i szczęśliwie :) teraz może być już tylko lepiej. Niech jeszcze Rajit wyzna uczucia elfowi i będziemy mieć piękny happy end. Uwielbiam to opowiadanie życze duuużo weny
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału! W sumie mam tak po każdym rozdziale, ale po tym szczególnie! Uwielbiam twoje opisy uczuć bohaterów, po prostu uwielbiam. Zwłaszcza te opisy zazdrości, które oznajmiają: "już, już, niedługo coś między tymi bohaterami będzie się działo, ale... jeszcze nie teraz, ich uczucia muszą dojrzeć". Naprawdę bardzo niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNana
P.s. cieszę się, że twoje kłopoty ze zdrowiem to był fałszywy alarm. Kiedyś w książce przeczytałam taki tekst: "jesteś młoda, zdrowa. Masz wszystko czego ci potrzeba" (taki był sens tego zdania), i rzeczywiście, będąc zdrowym mamy wszystko, ze wszystkim możemy sobie poradzić. Więc tobie życzę zdrowia, a.... sobie rozdziału!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak przedstawienie dla Lankshmana wyszło bardzo dobrze... taki obrót sprawy bardzo mnie cieszy, odważył się w końcu powiedzieć co czuje do imriala, no i biedny Chandi załamany, a teraz jak wyszedł z uroczystości to nie wie co tam się stało...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka