Nirmala wczesnym rankiem obudził natarczywy dźwięk komórki.
Ziewnął szeroko i sięgnął na stojącą w pobliżu szafeczkę. Niestety
manewr okazał się niemożliwy, w pasie coś go mocno trzymało. Odsunął kołdrę i z
zażenowaniem stwierdził, że był nagi, a potężne ramię Lakshmana owinięte wokół
jego talii zupełnie go unieruchomiło. Kręcąc pupą starał się wyślizgnąć, nie
budząc chrapiącego w najlepsze mężczyzny. Osiągnął jedynie tyle, że gorące usta
wpiły mu się w kark, a do pleców przywarło gorące, twarde ciało. Uścisk nieco zelżał, więc dosięgną telefonu.
- Rany, co tak długo? – Rozległ się zniecierpliwiony głos
Chandiego, który już od bladego świtu nie mógł spać i rozpierała go energia.
Męża niestety od dwóch dni nie było w domu, nie miał się więc nad kim znęcać.
- Czy wiesz, że jest siódma rano?- zapytał jeszcze nie do
końca przytomny Nirmal. - Hm…- Wyrwało
się z jego ust, kiedy łakome wargi zaczęły się przemieszczać wzdłuż kręgosłupa
w dół. Postanowił jednak ignorować bezczelnego intruza, który tak go wykończył
poprzedniego wieczora, że nawet nie wiedział kiedy i w jaki sposób znalazł się
w łóżku.
- Nie mrucz mi tam, tylko przyjeżdżaj. Pójdziemy na zakupy.
– Elf był już w pełni ubrany i jadł śniadanie złożone z miętowych pomadek i
sardynek w oleju. Stojący za jego krzesłem lokaj przyglądał się temu z lekko
pozieleniałym obliczem.
- Jeszcze zamknięte. Galerię otwierają o dziewiątej. –
Przyjaciel ostatnio stał się strasznie nadpobudliwy. Dzwonił do niego o
najdziwniejszych porach. – Rany…! - Pisnął niespodziewanie.
- Co ty tak wrzeszczysz? Z łóżka spadłeś łamago? – Wieszcz
nastawił szpiczaste uszy.
- Ciekawe co ty byś powiedział, jakby jakaś wredota ugryzła
cię w tyłek! – Wyrwało się niebacznie chłopakowi, a jego policzki natychmiast zrobiły się malinowe,, czego na szczęście nie mógł zobaczyć mężczyzna.
- Kup spray na komary. – Chandi mimo, że całkowicie
rozbudzony jakoś wyjątkowo wolno myślał. Prawdopodobnie połączenie ryb i pomadek dziwnie
wpływało na jego mózg.
- Przyjdę, muszę się tylko ub… - Nie udało się mu dokończyć
zdania, bo mąż podciągnął jego biodra do góry, tak, że klęczał z wypiętym
tyłkiem i twarzą wciśniętą w poduszkę. – Zaczekaj… - Chciał jeszcze dokładnie ustalić
miejsce i czas spotkania, ale nie było to możliwe w takich warunkach. - Cholera,
gdzie pchasz ten jęzor?! Aaa…! – Komórka wypadła mu z drżącej dłoni i potoczyła
pod trzeszczące rytmicznie łóżko.
- Nirmal! Halo! – Zdenerwował się elf, niestety nikt mu nie
odpowiedział. Dopiero, kiedy dotarły do niego pełne pasji jęki, głębokie pomruki oraz
zgrzyt sprężyn zrozumiał, co właśnie wyprawiał chłopak. Poczerwieniał gwałtownie na twarzy i szybko wyłączył telefon,
odrzucając daleko na stół jakby go oparzył. Co innego wiedzieć, że przyjaciel
uprawia seks, a co innego usłyszeć to na własne uszy. Wziął kilka łyków mrożonej herbaty i zaczął wachlować się
ręką.
***
Spotkali się dopiero trzy godziny później w
Krakowskiej Galerii Handlowej. Nirmal jakby odrobinę kulał, czego nie omieszkał
się mu natychmiast wytknąć Chandi. Najpierw poszli oczywiście na lody i dopiero
przy płaceniu rachunku okazało się, że żaden z nich nie zabrał portfela. Z opresji
uratowała ich Anka, która właśnie robiła w pobliżu zakupy. Zobaczyła chłopaka
przez szybę i zaczęła iść w jego kierunku, zawahała się jednak na widok kolejnego
przystojniaka, dotrzymującego mu towarzystwa. Wyglądał zupełnie jak książę z
bajki, jaką oglądała w dzieciństwie. Za te długie włosy, przypominające kolorem
światło księżyca, oddałaby diabłu duszę bez mrugnięcia okiem. Nirmal widząc niepewność
dziewczyny pomachał do niej radośnie, a Chandi uśmiechnął się zachęcająco. Nieśmiało
usiadła razem z nimi przy stoliku i zamówiła kawę.
- To
Anka, znajoma z uniwerku. Wygląda na słodkiego pączka, ale ma też niezłe
pazurki. – Dokonał prezentacji Nirmal. – A ten nadąsany facet ma na imię
Chandi, mąż go zostawił na kilka dni samego, więc w zastępstwie maltretuje
swoimi pomysłami mnie.
- Ty
mały złośliwcze… Gdyby nie ja, chodziłbyś ubrany jak ciemięga! - Fuknął na
niego elf i rzeczywiście nieco się nadął.
- Też mi
coś! Niecałe pięć centymetrów! - Odgryzł
się natychmiast Nirmal. – Za to jestem zgrabniejszy! Nie wyglądam jakbym połknął piłkę jak
niektórzy!– Popatrzył wymownie na lekko zaokrąglony brzuch wieszcza.
- Chcesz
powiedzieć, że jestem gruby…?! – Oczy Chandiego niebezpiecznie się zwęziły i
pewnie doszłoby do awantury, gdyby nie kelner, który właśnie przyszedł z
rachunkiem. Dopiero w tym momencie obaj panowie zorientowali się, że nie mają
przy sobie ani grosza.
-
Spokojnie, uratuje was ofiary losu. – Anka wyciągnęła portfel. Po
kilkuminutowej obserwacji komicznej sprzeczki obu przyjaciół, nieśmiałość
przeszła jej jak ręką odjął.
- Nie
martw się, za chwilę oddamy. – Elf zawstydzony sytuacją natychmiast zadzwonił do
domu. – Może pójdziesz z nami na zakupy? – Zaproponował zaskoczonej jego bezpośredniością dziewczynie.
- Nie za
bardzo mam z czym. – Szczera jak zwykle Anka pokazała świecące pustkami
wnętrze portfela. – Nie chcę sobie robić smaka.
-
Zaczekajcie chwilę, wiem kto ma pełną kiesę i masę nieużywanych kart bankowych.
– Chandi posłał im psotny uśmiech. Wyszli z kawiarni i usiedli na
obramowaniu stojącej w holu fontanny. Stąd mogli obserwować, spieszący się we wszystkich kierunkach wielobarwny tłum. Po kwadransie pojawił się wysoki
mężczyzna, zasalutował służbiście i wręczył wieszczowi solidnie zaopatrzony portfel
oraz niewielką, elegancką kopertę.
- Co to
takiego? – Zapytał zaskoczony elf, obracając w rękach kartonik. Nie było na nim
nadawcy i nie wiedział, co o tym myśleć.
- To od
lorda Rajita, proszę przeczytać. – Ukłonił się lokaj i zostawił ich samych.
- Ale
ten twój mężulek jest szybki! – Nirmal z błyszczącymi z ciekawości oczami nachylił
się mu przez ramię i wyrwał liścik. Przebiegł po nim szybko wzrokiem i zachichotał.
– Czeka cię pracowity wieczór pięknisiu! Twoja druga połówka ma duszę bankiera!
- Oddawaj
draniu, to moje! – Mężczyzna wyrwał mu karteczkę. Bezwiednie zaczął głośno
czytać, zupełnie zapominając o towarzyszach. Dopiero widząc okrągłe z wrażenia
oczy Anki i rumieńce na jej policzkach, zrozumiał, że popełnił solidną gafę,
ale było już za późno.
Najdroższy!
Oddaję
ci do dyspozycji wszystko co posiadam, możesz dowolnie dysponować moim kontem.
Oczywiście mała rekompensata byłaby mile widziana. Spłaty mogą być w dowolnych
ratach, wyłącznie w naturze. Negocjacje przeprowadzimy dzisiaj wieczorem. Mam
nadzieję, że jeszcze masz te stringi z futerkiem i króliczą kitką.
Twój stęskniony Rajit
-
Naprawdę nosisz coś takiego? – Wykrztusił Nirmal, kiedy tylko przestał się śmiać.
Oboje z Anką mieli w oczach łzy i omal nie spadli z ławki.
- Chyba
nie myślisz, że ci pokażę?! – Zaczerwieniony elf, zadarł do góry nos. –
Przestańcie rżeć i chodźcie! Skoro mam zapłacić własnym ciałem, to przynajmniej
dobrze się zabawmy. Ja stawiam. Tego cwanego wampira stać, na wykupienie całej Galerii! – Ruszył w kierunku sklepów, nie oglądając się za siebie.
- Wampira? – Dziewczyna nie miała pojęcia co
sądzić, o dziwnym zwrocie nowego znajomego. Jego nieco wydatny brzuch też
bardzo ją zaciekawił. Nie miała jednak odwagi spytać o to wprost Nirmala.
- Potem
ci wszystko wyjaśnię. I tak byś się dowiedziała. – Szepnął jej na ucho chłopak, który domyślił się targających nią rozterek.
– Nie krępuj
się kupować wszystkiego, co ci się spodoba, mąż Chandiego jest bogaty niczym Krezus.
***
Balraj powrócił do zamku mocno zaszokowany
swoim zachowaniem. Próbował jakoś zbagatelizować całą sprawę, ale nie było to
możliwe. Potłuczony i pokłuty tyłek nie pozwalał mu zapomnieć o minionych wydarzeniach.
Kiedy tylko zamknął powieki stawały mu przed oczami niecenzuralne obrazki, a penis
od nowa przypominał o swoich potrzebach. Demon, mrucząc gniewnie opatrywał swoje rany w sekretnym apartamencie. Z początku, kiedy dowiedział się
o istnieniu Nirmala, wszystko wydawało mu się niezmiernie proste. Naiwnie
wyobrażał sobie, że powie mu o matce i pamiętniku, a ten padnie w jego ramiona.
W swoim pojęciu miał mu do zaofiarowania o wiele więcej niż Lakshman. Teraz
jednak ta pewność została zachwiana. Niemądry chłopak najwyraźniej przywiązał się do
władcy wampirów i trzeba było mu to szybko wybić z głowy.
Balraj
myślał nad tym wszystkim całą noc i doszedł do wniosku, że nie było sensu się
denerwować na zapas. Musiał porozmawiać z młodym księciem na osobności, w sprzyjającej
atmosferze. Kiedy mu wszystko spokojnie wyjaśni na pewno zrozumie, że jego
propozycja była najlepszą z możliwych.
,, Popełniłem kilka drobnych przestępstw, nie chciałem ponieść konsekwencji i uciekłem z domu. Trafiłem w ręce przebiegłego wampirzego maga, który przykuł mnie do tego zamku w charakterze obrońcy. Przebywam tutaj od tysięcy lat, nie mogę opuścić tego miejsca i wrócić do rodziny, a ona nie jest w stanie mi pomóc. Ojciec zresztą uważa mnie za czarną owcę i nie kiwnie nawet palcem w mojej sprawie. Z początku nawet dobrze się w Amalendzie bawiłem, był taki odmienny od świata, który znałem. Szybko jednak zrozumiałem, że jestem tutaj intruzem, którego chętnie wykorzystują, ale nikt nie zaakceptuje. Poczułem się strasznie samotny. Jeden z kuzynów postanowił odrobinę osłodzić mi życie, niestety niezbyt rozsądnie się do tego zabrał. Uwiódł niewinną, naiwną Imanel, z tego związku ty się narodziłeś. Jesteś prezentem od rodziny, przeznaczonym od kolebki na mojego towarzysza i kochanka.”
- Co za brednie? Nie jestem jakąś rzeczą, którą można komuś podarować, tylko żywą, czującą osobą! – Oburzył się chłopak. Nie mieściło mu się w głowie, że potraktowano go jak przedmiot, w dodatku unieszczęśliwiając jego matkę.
Demon przy pomocy magii wysprzątał swoje
komnaty na wysoki połysk i przystroił najlepiej jak potrafił. Przygotował
eleganckie przekąski, pożyczył z zamkowej piwnicy kilka butelek słodkiego wina
i zapalił świece w srebrnych lichtarzach. Natychmiast nadały
pomieszczeniom przytulnego wyglądu, napełniając je miękkim światłem. Teraz
pozostało tylko zwabić tutaj Nirmala, oczarować go swoim wdziękiem i licznymi
zaletami. W tedy bez trudu zdobędzie i duszę, i ciało. Przejrzał się ostatni raz w lustrze. W swojej materialnej postaci był
całkiem przystojnym mężczyzną o rudych, sięgających mu do ramion włosach,
lśniących niczym wypolerowana miedź i czarnych, pozbawionych źrenic oczach. Niewielkie,
ostre rogi dodawały mu w jego mniemaniu uroku. Miał średniego wzrostu, zgrabną
sylwetkę i żywe, gwałtowne ruchy, pełne jakiegoś zwierzęcego wdzięku. Z
pewnością mógł się podobać, na ile potrafił to ocenić. Wampirze kryteria urody,
nie do końca były dla niego jasne. Postanowił wysłać do chłopaka liścik.
Do księcia Nirmala
Wiem, że mnie
zbytnio nie znasz, ale mam dla ciebie wiele ważnych informacji na temat twojej
prawdziwej rodziny. Chcę z tobą omówić kilka ważnych kwestii. W moim posiadaniu
jest pamiętnik twojej matki, wiem też gdzie obecnie przebywa. Zapraszam cię
dzisiejszego wieczora do siebie, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Wolałbym,
abyś na razie nie mówił nic o naszym spotkaniu mężowi, może to źle zrozumieć.
Balraj
***
Nirmal otrzymał
bilecik zaraz po powrocie zakupów, aż usiadł z wrażenia, kiedy przeczytał
wzmiankę o swojej prawdziwej matce. Tak naprawdę, mimo kochającej rodziny wiele
razy o niej rozmyślał. Nie miał pojęcia, dlaczego go oddała, ale na pewno
musiała mieć jakiś ważny powód. Być może wstydziła się syna kaleki? Nie miał jednak
do niej żalu, przynajmniej tak mu się wydawało. Chłopak był ogromnie ciekaw jak
wyglądała, mówiła, co lubiła robić. Nie mógł się doczekać, aż ją pozna. Serce
biło mu tak szybko, że omal nie wyskoczyło z piersi. Sam nie mógł narzekać, wygrał
prawdziwy los na loterii życia, trafiając na wspaniałych ludzi, którzy
traktowali go na równi z córkami. Kochali go jak swoje dziecko, nigdy
nie dali odczuć, że był adoptowany. Nauczyli samych dobrych, pięknych rzeczy.
Nirmal
po chwili zastanowienia postanowił iść na spotkanie, demon wydawał mu się
stosunkowo przyjazny i nie miał chyba złych zamiarów. Co do Lakshmana przyznał
mu w duchu rację. Nie widział sensu mówić o tym na razie mężowi, który już
nieraz pokazał, jakim był paskudnym zazdrośnikiem i mógłby go zatrzymać w domu.
Chłopak miał jednak tego dnia sporo szczęścia, bo mężczyzna wieczorem do późna
był zajęty. Musiał pomóc Rajitowi w załatwieniu kilku spraw wagi państwowej. O umówionej
godzinie, Nirmal, nie zatrzymywany przez nikogo wymknął się na ulicę. Park
znajdował się bardzo blisko domu, stamtąd Windą do Nieba w kilka chwil,
przeniósł się do zamku. Przez dobrze mu znany, ukryty korytarz dotarł do
apartamentów Balraja. Wpadł jak bomba do jego salonu i od progu zarzucił
pytaniami, niemal zapominając oddychać.
- Skąd o tym wiesz? Masz pamiętnik? Chcę go
przeczytać! Mogę się z nią zobaczyć? Czy ona wie, że żyję? – Buzia niemal mu
się nie zamykała. Taki podniecony, z zarumienionymi policzkami oraz
zwichrzonymi włosami, wydał się Balrajowi wyjątkowo uroczy i pociągający.
- Spokojnie po kolei. Najpierw usiądź, muszę ci
wyjaśnić kilka spraw. – Wskazał chłopakowi miejsce obok siebie na kanapie. –
Może się czegoś napijesz? Mamy dużo czasu. – Nalał do kieliszków wina.
- Niezbyt, muszę być z powrotem zanim Lakshman
wróci do domu. Zrobi piekielną awanturę, jeśli nie zastanie mnie o tej porze. –
Upił łyk alkoholu, który przyjemnie połaskotał mu podniebienie.
- Postaram się streszczać. - Zaczął swoją
opowieść demon. Chciał przykuć uwagę chłopaka, wzruszyć słowami jego serce i
zwrócić je w swoim kierunku. Nie miał w tym niestety żadnej wprawy, nigdy na nikim
nie zależało mu tak bardzo jak na tym drobnym, kulawym księciu.
,, Popełniłem kilka drobnych przestępstw, nie chciałem ponieść konsekwencji i uciekłem z domu. Trafiłem w ręce przebiegłego wampirzego maga, który przykuł mnie do tego zamku w charakterze obrońcy. Przebywam tutaj od tysięcy lat, nie mogę opuścić tego miejsca i wrócić do rodziny, a ona nie jest w stanie mi pomóc. Ojciec zresztą uważa mnie za czarną owcę i nie kiwnie nawet palcem w mojej sprawie. Z początku nawet dobrze się w Amalendzie bawiłem, był taki odmienny od świata, który znałem. Szybko jednak zrozumiałem, że jestem tutaj intruzem, którego chętnie wykorzystują, ale nikt nie zaakceptuje. Poczułem się strasznie samotny. Jeden z kuzynów postanowił odrobinę osłodzić mi życie, niestety niezbyt rozsądnie się do tego zabrał. Uwiódł niewinną, naiwną Imanel, z tego związku ty się narodziłeś. Jesteś prezentem od rodziny, przeznaczonym od kolebki na mojego towarzysza i kochanka.”
- Co za brednie? Nie jestem jakąś rzeczą, którą można komuś podarować, tylko żywą, czującą osobą! – Oburzył się chłopak. Nie mieściło mu się w głowie, że potraktowano go jak przedmiot, w dodatku unieszczęśliwiając jego matkę.
- Wiem, że to nie brzmi zbyt dobrze – próbował złagodzić
swoją opowieść Balraj. – Ale nie masz pojęcia, jaką radość poczułem, kiedy się
dowiedziałem o twoim istnieniu. Nieomal oszalałem ze szczęścia. Na tym obcym
świecie miałem kogoś bliskiego, kogo mogłem pokochać, kto należałby tylko do
mnie.- Ujął za rękę chłopaka, który nie miał pojęcia jak zareagować na to
wyznanie. Z jednej strony było mu niezmiernie żal demona, z drugiej jego
egoistyczne nastawienie wzbudzało w nim gniew.
- Myślę, że jest tu mnóstwo istot, które mogłyby
być ci bliskie, wystarczy otworzyć dla nich serce. Pewnie nawet nie próbowałeś
zamknięty w swojej skorupie przez te wszystkie lata. – Zauważył dość rozsądnie, zważywszy na
okoliczności, chłopak.
- Nie mów tak, spójrz na mnie. – Balraj uklęknął
u jego stóp. – Jesteś wszystkim co mam, od naszego pierwszego spotkania
wiedziałem, że jesteś kimś niezwykłym. Zrobię co zechcesz, by twoje serce zwróciło
się w moją stronę.
- Wstań, gadasz głupstwa! – Wyrwał dłonie i
schował je za siebie w dziecinnym geście. – Dobrze wiesz, że mam męża, którego
kocham, więc odpuść sobie te mdłe gadki. Tak naprawdę wcale mnie nie znasz. Poszukaj kogoś, kto będzie wdzięczny za twoje uczucie. –
Nirmal usiłował delikatnie przywrócić mężczyźnie rozum, który najwidoczniej po drodze gdzieś zgubił. Nie wiedział biedak, że w sprawach emocji, ten organ nie zdaje się zazwyczaj na wiele. Nie posiadał zbyt wielkiego doświadczenia w tych sprawach, w końcu stał dopiero u progu życia.
- W czym ten wampir jest lepszy ode mnie? Ma
paskudny charakter, sprawy państwa zawsze będą dla niego ważniejsze od ciebie!
Wykorzystał twój tatuaż i legendę, by umocnić się na tronie! Myślałem, że
jesteś mądrzejszy! – Zdenerwował się demon. – Następnym jego celem, będzie
zrobienie ci dzieciaka, a potem zapomni, że istniejesz, bo nie będziesz już potrzebny!
- Wcale nie! Lakshman mnie kocha! – Nirmal zerwał
się na równe nogi, odpychając mężczyznę, który klapnął nieporadnie na tyłek. – I nie
potrzebuję twojej pomocy, sam znajdę matkę!
- Jeszcze się przekonamy, kto ma rację! Jak tylko
zajdziesz w ciążę, twój mężulek, zniknie jak poranna mgła. Zostaniesz sam w
wielkim zamku, a on sprawi sobie harem jak wcześniej jego ojciec. Wielu tylko czeka, by zając twoje
miejsce u jego boku! – Warknął Balraj, a jego oczy zalśniły czerwienią. –
Jeszcze zapłaczesz na moim ramieniu!
- Chciałbyś pokręcony draniu!Jesteś zwyczajnie zazdrosny i pomieszało ci się w tej rogatej łepetynie! – Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że zaczął krzyczeć, a w jego srebrnych oczach pojawiły się łzy. – Lakshman jest ze mną zawsze szczery, nie to co ty! Kocha mnie, sam mi to powiedział!
- Chciałbyś pokręcony draniu!Jesteś zwyczajnie zazdrosny i pomieszało ci się w tej rogatej łepetynie! – Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że zaczął krzyczeć, a w jego srebrnych oczach pojawiły się łzy. – Lakshman jest ze mną zawsze szczery, nie to co ty! Kocha mnie, sam mi to powiedział!
- Tak?! – Demon wstał i stanął naprzeciwko
chłopaka, zaglądając mu głęboko w oczy. – A wiesz, że twój idealny mąż zabił
swojego poprzedniego partnera, którego też ponoć bardzo kochał, własnymi
rękami?!
- Ty bezczelny kłamco!! – Usta zaczęły mu drżeć,
całą siłą woli starał się nie rozpłakać. Przyszedł tutaj pełen nadziei na
spotkanie z matką, a otrzymał stek bzdur od zidiociałego, najwyraźniej nudzącego się demona, który chciał się zabawić jego kosztem. – Nie chcę cię
nigdy więcej widzieć! – Chwiejnym krokiem ruszył do drzwi, nie miał tutaj czego szukać.
Srodze się zawiódł na nowym znajomym. Po raz pierwszy jego niezawodny instynkt
wyprowadził go w pole.
- Zaczekaj, nie płacz proszę. - Balrajowi zrobiło się naprawdę przykro, że doprowadził swojego towarzysza do łez. Nie miał przecież takiego zamiaru. - Przepraszam. – Wyciągnął do niego dłoń z chusteczką, ale Nirmal odtrącił ją z pogardą w
oczach. Trzasnął drzwiami, omal nie wyrywając ich z futryn. Najwyraźniej został
tutaj zwabiony pod fałszywym pretekstem, żeby zaspokoić chore żądze demona.
Przestał wierzyć nawet w historię z matką, z pewnością była zmyślona, jak wszystko
inne. Przysiągł sobie, że więcej nie odezwie się do Balraja, a jeśli znowu zakradnie
się do jego snów, wyrzuci go na zbity pysk, wyrywając przy okazji te głupie
rogi i robiąc miazgę z ogona.
Podobały mi się zakupy było zabawnie a telefon o 7 rano mnie rozbroił. Co do drugiej części opowiadania to zaczyna się robić mrocznie a król powinien powiedzieć mężowi o byłym partnerze bo z tego może wyjść coś okropnego.
OdpowiedzUsuńBalraj ma paskudny plan i obawiam się, że już zasiał ziarno niepokoju. Ale może dzięki temu młody książę dowie się więcej o swojej przeszłości.
Dużo dużo weny i chęci:)
Cudownie :)
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
W takim momencie? Ty mnie torturujesz. Dużo weny.
OdpowiedzUsuńTo było cudne !!! Najbardziej podobał mi się Elf i jego stringi z ogonkiem króliczka , zazdroszcze mu ! ;D
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę ! :)
/Hans
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział, nie moge sie doczekać jak Nirmal zapyta o to swojego męża *•*
OdpowiedzUsuńPozdro o WENY
cudo!!!!
OdpowiedzUsuńkiedy next
Czary mary niech ci weny przybędzie, a pracy odejmie ;D
OdpowiedzUsuńDokładnie
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtrochę współczuję Baltarowi, no ale można uznać, że Nimriala potraktował jak przedmiot, i mam nadzieję, że nie będzie kombinował żeby Lankshman stracił nim zainteresowanie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
co działo się z tą stroną nie można było wejść na tą i inne Twoje strony
OdpowiedzUsuńNie było ich, zostały przeze mnie skasowane. Miewam swoje chwile szaleństwa jak każdy, kiedy ma za dużo na głowie.
UsuńCzyli nie będzie trójkąta...
OdpowiedzUsuńAzusa