Lakshman długo leżał z otwartymi oczami,
niestety kapryśny Morfeusz jakoś nie chciał nadejść. Nawet miasto powoli zasypiało,
robiło się coraz ciszej. Jedna po drugiej gaszono reklamy i latarnie. Północ
dawno już minęła, a on nadal siedział na łóżku oparty o poduszki i wpatrywał się w ciemność za
oknem. Co kilka minut jego wzrok wędrował do posapującego na jego piersi męża, wtedy
jego usta same rozciągały się w czułym uśmiechu. Na karniszu siedziała
nietoperza rodzina i coś tam do siebie po cichu popiskiwała. Maluchy sporo
urosły i dorównywały już wzrostem Alisie, która nadal im matkowała, ucząc je
życia.
Nirmal spał
bardzo niespokojnie, kręcił się wręcz niemożliwie, co chwilę spod kołdry
wyglądało nagie udo, brzuch czy pośladki. Władca już nie wyobrażał sobie życia
bez tego kruchego, kalekiego chłopaka, którego oddech ogrzewał mu właśnie skórę
na piersi, wywołując przyjemne mrowienie. To on na nowo przywołał go do życia,
dzięki niemu powstał niczym Feniks z popiołów. Otrzymał od kapryśnego losu
drugą szansę i nie zamierzał jej zmarnować. Zapragnął z całej duszy – nie władzy,
nie sławy, nie bogactwa, tylko czegoś o wiele cenniejszego - zwyczajnej
kochającej się rodziny. Zaczął się zastanawiać jak wyglądałyby ich dzieci.
Wyobraził sobie dwoje – śliczną dziewczynkę o słodkim uśmiechu i srebrnych
oczach oraz dumnego, dzielnego chłopca, który objąłby po nim tron. Pogładził
krągły pośladek Nirmala, po raz enty wyłaniający się ze skłębionej pościeli.
Chłopak ziewną szeroko i otworzył oczy , przeciągając się niczym kot.
- O czym tak
rozmyślasz? – Potarł policzkiem o gładką skórę na piersi męża.
-Zróbmy sobie
dziecko, a najlepiej cała gromadkę dzieci – wyrwało się Lakshmanowi zanim zdążył
pomyśleć. – Chandi całkiem atrakcyjnie wygląda z brzuchem, nawet złośliwy charakterek
jakby mu się poprawił.
- Hm… Czyli mam
się zaciążyć, żeby nabrać urody i ogłady? – Zachichotał Nirmal zupełnie już
rozbudzony. Zresztą ciekawska dłoń wędrująca po jego ciele spowodowała, że
zaczął się prężyć w jej kierunku i pomrukiwać z aprobatą. W ciemnościach skrywających
jego kalectwo zazwyczaj stawał się odważniejszy.
- W takim razie
na co czekamy?- Władca podniósł męża i posadził go sobie na udach twarzą do
siebie, aby mógł dokładnie obserwować widoczne na niej emocje. Zapalił nocną
lampkę, która przez czerwony abażur zalała pokój miękkim światłem. Wiedział, że
tego nie lubił, więc żeby odwrócić uwagę chłopaka, pocałował zachłannie
rozchylone w proteście usta.
- Zgaś to
paskudztwo! – Mruknął niezadowolony Nirmal. Czuł się zawstydzony pozycją, w
jakiej się po raz pierwszy znalazł, jego policzki zrobiły się szkarłatne pod
wpływem pożądliwego wzroku mężczyzny, błądzącym śmiało po jego nagim ciele.
- Za żadne
skarby. Chcę widzieć te słodkie rumieńce i omdlałość w twoich oczach, kiedy
będziesz dochodził. - Jeden z jego palców zaczął zakradać się do zaciśniętego
wejścia, zatoczył kilka drżących kręgów i wślizgnął się do środka,
przygotowując kochanka do penetracji.
- Och ty… Prosto
do celu, co? - Nie potrafił mu się oprzeć. Gorące wargi wprost parzyły jego
wrażliwą szyję. Odchylił głowę do tyłu, odsłaniając gardło i zmrużył oczy z
przyjemności. Poczuł jak niecierpliwe dłonie unoszą go do góry i rozsuwają
pośladki.
- Dosiądź mnie. –
Lakshman czuł się jak nastolatek. Nie sądził by wytrzymał choć chwilę dłużej.
Nirmal opuścił się nieznośnie powolnym ruchem, odwracając głowę na bok.
- Patrz mi w
oczy… - O dziwo krnąbrny zazwyczaj chłopak natychmiast posłuchał. Wygiął się w
lekki łuk i podjął nieśpieszny rytm. Żaden z nich nie spuścił rozpalonego
wzroku, źrenice rozszerzyły się z rozkoszy, a biodra uderzały o biodra. Penis
władcy zagłębiał się coraz mocniej w pulsujące wnętrze, słychać było jedyne
głośne pojękiwania, kiedy uderzenia stawały się celne. W końcu Nirmal krzyknął
chrapliwe, szczytując gwałtownie, jednocześnie czuł jak nasienie męża uderza w
ścianki jego anusa. Spletli się w namiętnym uścisku, dysząc w swoje wargi.
Spocone, rozgrzane ciała nadal przebiegały poorgazmowe dreszcze.
- Musimy już
wracać prawdą? – Wyszeptał, tuląc się do, piersi męża, unoszonej
gwałtownym oddechem.
- Niestety tak, czeka na mnie wiele obowiązków.
Nie chcę też nadużywać cierpliwości Chandiego. Zabrałem mu męża, który przeze
mnie nie ma dla niego czasu - westchnął
z niechęcią. Nie miał bynajmniej ochoty wracać. W tym skromnym domku na przedmieściach
Krakowa czuł się wyjątkowo dobrze. Nigdy wcześniej nie był tak odprężony,
nasycony i szczęśliwy. – Myślisz, że udało nam się zrobić małego księcia?
- Nie wiem, ale
myślę, że możemy spróbować jeszcze raz. – Nirmal uśmiechnął się łobuzersko.
Światło przestało mu przeszkadzać, prawdę mówiąc zupełnie o nim zapomniał
wpatrzony w złote oczy Lakshmana.W tym momencie
zachłysnął się powietrzem, bo zauważył trzy puszyste, brązowe kulki, siedzące
na obramowaniu łóżka. Nietoperza gromadka, przyglądała mu się uważnie przekręcając
kosmate pyszczki. Kiedy zorientowała się, że została zauważona zaczęła
wymachiwać radośnie skrzydełkami w entuzjastycznym powitaniu. Czarne, bystre
ślepka śledziły każdy jego ruch.
- Od kiedy ta banda
tu siedzi? - Zażenowany widownią Nirmal zanurkował pod kołdrę.
- Od początku… -
Był szczerze rozbawiony jego zachowaniem. Mały głuptas najwyraźniej wstydził się
tych stworzonek.
- Żartujesz
prawda? – Gwałtownie poczerwieniał. – Chcesz powiedzieć, że one… no… widziały
jak my… - Reszta nie przeszła mu przez gardło.
- Oczywiście,
wyglądały nawet na bardzo zainteresowane… – Z każdą chwilą bawił się coraz lepiej.
- Nie mogłeś mi
powiedzieć! – Prychnął oburzony jego beztroską. Jakoś nie potrafił przejść do
porządku dziennego nad tym, że nietoperze widziały ich w tak intymnej sytuacji.
Czuł się zażenowany, jakby zrobił to na ławce w parku.
- Pomyślałem, że
to już dorosłe chłopaki i chcą się czegoś nauczyć. – Wyszczerzył zęby
niepoprawny Lakshman.
- Niby czego? – Nie miał pojęcia, o co chodzi
temu zboczonemu idiocie.
- Robić małe
nietoperze? – Nie potrafił się już powstrzymać i wybuchnął gromkim śmiechem,
płosząc stworzonka, które natychmiast umknęły na karnisz.
- Ty wstrętny… -
Walnął durnego żartownisia z całej siły poduszką, aż posypało się pierze. Król
nie król, zasługiwał na porządne lanie. Nikt nie będzie bez pozwolenia oglądał
jego gołego tyłka, nawet jeśli nosi futerko.
***
Balraj wrócił do pałacu w paskudnym
humorze. Przemierzał puste korytarze, powarkując pod nosem. O tej porze
większość dworzan już spała. Było mu przykro, że nie dogadał się z Nirmalem, który
zareagował zupełnie inaczej, niż tego oczekiwał. Nie chciał wyjść na egoistę, ani się z nim kłócić. Chłopak za nic nie chciał przyjąć do wiadomości żadnych argumentów. Przecież nawet wampirze prawo z pewnością było po jego stronie.
Otrzymał go w darze od rodziny, jako swojego rodzaju rekompensatę i tylko
niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że się nie spotkali we właściwym miejscu
i czasie.
- Przeklęty Lakshaman – warknął sam do siebie – ukradł mi towarzysza. Czemu nie zgnił pod
tą Fontanną Cudów?!
Demona oprócz
wyrzutów sumienia z powodu sprzeczki z księciem, zżerała zazdrość. Nie mógł
zapomnieć cudownego wyrazu twarzy Nirmala, kiedy poddawał się rozkosznemu
rytmowi.
- To dla mnie
powinien tak słodko jęczeć i kręcić biodrami! – Rzucił oskarżycielsko do
jakiegoś napotkanego po drodze posągu. – Niech piekło pochłonie tego pożądliwego
starucha! – Zupełnie zapomniał, że sam miał o wiele więcej lat od Lakshmana. Na
samo wspomnienie namiętnej sceny, robiło mu się gorąco i ciasno między nogami.
Nie miał bynajmniej zamiaru tak tego zostawić. Chłopak należał do niego, czy
tego chciał czy nie.
-Zdobędę cię,
zdobędę za wszelką cenę! – Wycelował palec w jedno z luster, które natychmiast spadło
ze ściany i rozbiło się w drobny mak. Przyszło mu do
głowy kilka pomysłów, jak może tego dokonać. Należało przede wszystkim pozbyć
się rywala. Władca wampirów miał bardzo niechlubną przeszłość. O jego
oziębłości uczuciowej, gwałtownym charakterze
i brutalności krążyły w Amalendzie legendy, bynajmniej nie pozbawione
podstaw. Już sama sprawa z narzeczonym, którego ponoć uwielbiał, ale nie
zawahał się własnoręcznie zabić, dawała do myślenia. Wampiry z natury były dość kochliwe i
pożądliwe, lubiły łóżkowe uciechy równie mocno jak walkę i rywalizację.
Lakshman raczej nie był tu wyjątkiem. Wybuchowe zachowania jakich często się
dopuszczał w pałacu świadczyły o wybujałym temperamencie. Prawdopodobnie
wystarczyło go jedynie sprowokować, żeby sam się pogrążył.
Balraj usiadł w swojej tajemnej komnacie i
głęboko się zamyślił. Nie chciał doprowadzić do wielkiego dramatu, Nirmal nie
był głupcem i mógłby zacząć coś podejrzewać. Postanowił drążyć powoli jego
duszę, zasiać ziarna niepewności i pozwolić by same wykiełkowały. Miał zamiar
ujawnić prawdziwą naturę władcy wampirów, przekonać chłopaka, że nie czekało go
u jego boku nic dobrego. Zaczął od razu pleść misterną sieć kłamstw i sugestii.
Już dawno zauważył, że wiele młodych wampirów spoglądało tęsknie na Lakshmna i
chętnie zamieniłoby się z księciem miejscami. Dla nich król był żywym mitem,
ucieleśnionym bohaterem. Poza tym najpotężniejszym, żyjącym wampirem, w dodatku
przystojnym mężczyzną mogącym wynieść je na szczyt hierarchii i obdarzyć wyjątkowym
potomstwem. Demon postanowił zagrać na ich ambicjach i uczuciach, zachęcić tych
najbardziej obiecujących do działania. Miał nieograniczone możliwości i prawie żadnych,
naturalnych wrogów przed którymi musiałby mieć się na baczności. Przez
tysiąclecia niewoli pałac Harash – Andrum stał się nim, a on pałacem w pełnym
znaczeniu tego słowa. Potrafił być dosłownie wszędzie, niczym wszechwładny bóg,
słyszał i widział co się dzieje nie tylko na zamku, ale i na całej wyspie, na
której stał. Był jednocześnie ścianami, podłogą, obrazami i sufitem. Mógł bez
przeszkód sączyć do uszu młodzieży słodki jad, zatruwać ich serca i umysły. To
co wampiry brały za własne myśli, było setkami słów szeptanymi w czasie snu, albo
kiedy przechodzili korytarzem, czy parkową aleją.
,,- W czym jesteś
gorszy od księcia Nirmala? – Przemawiał każdej nocy do sekretarza Velena, siedząc
przy wezgłowiu jego łóżka. – To znajda bez rodziny, w dodatku kaleka. Ty dałbyś
królowi zdrowych synów, nie to co on!
- Spójrz jaki
jesteś piękny! W dodatku wykształcony w najlepszych szkołach i obyty na dworze.
Na pewno nie popełniałbyś tylu gaf co Nirmal. – Szeptał do kapitana straży
Kazana, gdy tylko ten spojrzał w lustro. – Gdybyś zajął miejsce księcia, mógłbyś
przywrócić świetność swojego klanu!
- Twój ród jest
potężny, posiadasz wielu możnych krewnych we wszystkich klanach. – Szemrała woda w
fontannie, kiedy młody dworzanin Asen odpoczywał na ławce w cieniu drzew. – Jeśli
zajmiesz miejsce księcia, król pozbędzie się wielu problemów. Nikt nie będzie
się mu już sprzeciwiał. Masz o wiele więcej do zaoferowania nić chłopak nie
wiadomo skąd. Kto wie czy to jego znamię jest prawdziwe. Wszyscy widzieli je jedynie
z daleka."
Demon był bardzo
sprytny. Sam niewiele się angażując puścił w ruch prawdziwą perpetum mobile.
Raz puszczona w ruch machina plotek, wygórowanych ambicji, zazdrości i niechęci
do Nirmala sama się napędzała. Na wieść o tym, że władca już wkrótce wraca z
podróży poślubnej na dworze zaczęło się dosłownie gotować. Wiele młodych
wampirów stroiło się na wyścigi i nie mogło spać nocami zastanawiając się,
jakby tu zbliżyć się do Lakshmana.
Balraj nie zapomniał bynajmniej w swoich
planach o Nirmalu. Postarał się by stare księgi i zwoje mówiące o grzeszkach
króla wampirów, walały się wszędzie tam, gdzie mógł je, oczywiście zupełnie
przypadkowo, znaleźć. Znał też wielu chętnych, którzy tylko czekali, by
opowiedzieć księciu o występkach jego męża. Żyło jeszcze sporo uczestników
wielkiej bitwy, którzy nie zapomnieli z czyich rąk zginęli ich krewni i
przyjaciele. Czekali na okazję do zemsty, chętnie skłóciliby królewską parę i
wprowadzili zamęt w Amalendzie.
***
Mijały tygodnie i Chandi stawał się coraz
grubszy. Ubierał się w specjalnie dla niego uszyte, obszerne koszule i
niemodne, ale wygodne spodnie na gumce. Maleństwo rosło
jak na drożdżach i brzuch stawał się już widoczny. Spędzał teraz dużo czasu w
podniebnej sypialni, znajdującej się między konarami Drzewa Życia. Nucił
dziecku jego Pieśń, opowiadał o ojcu, Amalendzie, zamku w którym zamieszka, o
tym, że bardzo go kocha i jak się cieszy na spotkanie.
Mieszkające w
twierdzy wampiry nie mogły się nadziwić, że chłodny zazwyczaj wieszcz okazuje
tyle uwagi i czułości nienarodzonemu. Zwyczaje elfów były im zupełnie obce.
Rajit, jeśli tylko miał wolny czas, a ostatnio
zdarzało mu się to niezmiernie rzadko starał się dotrzymywać towarzystwa
mężowi. Nie znosił tej cholernej, chwiejącej się komnaty na drzewie, ale zaufał
Chandiemu, który z pewnością instynktownie wiedział, co dla ich potomka
najlepsze. Lęk wysokości przyprawiał go nadal o zawroty głowy, ale dzielnie
trwał u boku męża.
Tego dnia chciał porozmawiać z wieszczem w
ważnej sprawie, więc szczególnie mu zależało by kapryśny ostatnio kochanek, był
w jak najlepszym humorze. Sfrunął na swoich błoniastych skrzydłach prosto do
komnaty i z miłością spojrzał na drzemiącego męża, który nawet we śnie obejmował
rękami brzuch w ochronnym geście, jakby trzymał najdroższy skarb. Nawet
nieświadomy, chronił ich dziecko przed wszelkim zagrożeniem.
- Pobudka
śpiochu! – Pociągnął go delikatnie za jedwabiste pasmo jasnych włosów, które
wymknęło się z luźnego kucyka. – Obijasz się, kiedy inni zarabiają na chleb! –
Uderzył się z rozmachem w szeroką pierś, jak by oczekiwał co najmniej kilku
pochwał.
- Mam cię pogłaskać
po głowie i powiedzieć jakim jesteś dużym chłopcem? – Prychnął wyniośle elf, otwierając
jedno błękitne oko i przytulając się jednocześnie do męża, który z niepewną
miną siedział na skraju, kołyszącego się pod wpływem wiatru łóżka.
- Myślę, że
kilka buziaków zachęciłoby mnie do dalszych wysiłków. Może wtedy zapracuję
nawet na twoje ulubione ciastka i kilka nowych koszul. – Wziął nadętego łobuza
w ramiona i wpił się mu w usta, nie zważając zupełnie na jego fochy. Już po
chwili smukłe ramiona objęły go za szyję, a niepoprawny uparciuch zaczął
entuzjastycznie oddawać pocałunki, wdrapując mu się bezceremonialnie na kolana.
- Tylko sobie za
dużo nie wyobrażaj! - Oderwał się od
Rajita i spojrzał na niego surowo, ale kąciki ust zaczęły mu drgać. –
Niepotrzebnie tu przyleciałeś, trzeba było mnie zawołać. – Doskonale zdawał
sobie sprawę ze słabości męża.
- Ładnie dzisiaj
wyglądasz, w niebieskim ci do twarzy. - Wampir niezbyt zręcznie próbował wkupić się w
jego łaski. Prawdę mówiąc dla elfa bardziej interesująca była jego dłoń,
głaszcząca mu właśnie plecy i zmierzająca w kierunku pośladków.
- Rajit, za
długo się znamy. Przestań kadzić, bo nie umiesz tego robić i powiedz, co
głupiego znowu wymyśliłeś. – Oparł wygodnie głowę na jego ramieniu.
- Właściwie to
drobnostka. – Wampir z niewinną miną spojrzał mu w oczy. – Najwyższy czas
wybrać medyka, który odbierze poród. Wyszukałem
dwóch najlepszych i właśnie czekają w salonie.
- Wiedziałem, że
jesteś durny! – Usiadł gwałtownie, omal nie spadając na podłogę. – Jestem elfem
nie wampirem! Na pewno nie pozwolę im zaglądać między moje nogi! Poza tym co
oni mogą wiedzieć o moim ciele?! – Wbił oskarżycielsko palec w twardą pierś
męża.
- Ale mój syn
może jest! – Rajit popatrzył na niego z równym, jak nie większym uporem.
- Co ty tam
wiesz! – Warknął, a jego niebieskie oczy zaczęły rzucać gniewnie iskry. – Nie dam
się zbadać żadnym zakurzonym durniom!
- Bądźże
rozsądny kochanie…- Do mężczyzny właśnie dotarło, że pokpił sprawę. Wysunięta
szczęka elfa wyraźnie mówiła, że tak łatwo nie odpuści.
- Nie chcę! –
Założył ręce na piersi dziecinnym gestem. – W końcu jestem tylko rozpieszczonym,
elfim wieszczem! – Prychnął zadzierając nos, moszcząc się wygodniej na
kościstych kolanach męża, które uwierały go w tyłek.
- Ja cię bardzo
proszę, nie zachowuj się jak bachor. – Jęknął na widok jego miny wampir.
Zarumieniony ze złości i obrażony, nadal wyglądał kusząco i słodko.
Najwyraźniej miał coś z mózgiem, ten facet z pewnością jakoś go uszkodził.
Przesunął dłonie na jego pośladki.
- Nie próbuj mnie
zmiękczyć! Zabieraj te łapska! – Nie kochali się od kilku dni i jego
wyposzczone, zdradzieckie ciało było więcej niż skłonne do wywieszenia białej,
a raczej czerwonej flagi.- Jesteś pewny? –
Z łobuzerskim uśmiechem wsunął dłonie pod bieliznę, delikatnie głaszcząc miękką
skórę.
- Tak… nie… och…
- W jasnej głowie elfa powstał pewien zamęt, dostała zbyt wiele sprzecznych
sygnałów.
- Będziemy się kochać
– wziął uparciucha na ręce – a potem podyskutujemy.
- Mhm…- Nie miał
najmniejszej ochoty sprzeczać się dalej. – Oni tam czekają…
- No to co… -
odparł z właściwą sobie, pokrętną filozofią Rajit. Nie widział powodu, dlaczego
medycy nie mieliby trochę poczekać, zwłaszcza, ze mąż właśnie znacząco
rozchylił usta.
Co ten Balraj wykombinował... : / Nie lubię go. Niech sobie znajdzie kogoś innego, kto go ustawi do pionu. Nie mogę doczekać się na to, kiedy Chandi urodzi. <3 Jak maleństwo odziedziczy charakter po elfie, to biedny los czeka Rajita. xD I jak fajnie byłoby, gdyby Nirmal był w ciąży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę. : )
Świetny rozdział. Co do tego idioty demona to trzeba go wreszcie ustawić do pionu bo za dużo sobie wyobraża.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam F :)
Dzięki za kolejną część. Zgadzam się co do wstrętnego demona, trzeba go przywołać do porządku. Niech znajdzie się jakiś przystojniak, który wybije mu głupoty z głowy.
OdpowiedzUsuńyahoo, jest nowy rozdział! Uwielbiam Balraja! Nirmala i Lakshmana też :D Chandiego nie znoszę, ale Rajit jest boski :3 Nietoperze były genialne :D
OdpowiedzUsuńMój spaczony umysł coś ciągle wyobraża sobie, że Balraj ,,da d*py" ze swoim misternym planem i w jakiś pokrętny sposób królewska para zmieni się w królewskie trio... A później będą dzieci... I będzie królewska rodzina :3 Meh. Ja i moje marzenia ściętej głowy (chociaż, biorąc pod uwagę Twoją wyobraźnię, to wszystko jest możliwe :D ).
Czekam na nowy rozdział. Jak się nie pojawi, to wskakuję do czołgu i jadę do Ciebie (ha, będę bezpieczna nawet wtedy, gdy Ty będziesz za kierownicą!!!).
Serdecznie pozdrawiam i życzę wełny... WENY <3
Teraz zima i tak się zbliża, to wełna na sweterek też się przyda... :D
Szkoda mi Balraja. Widac, ze zalezy mu na Nirmalu, a ten ma go i tak w dupie. Mam nadzieje, ze znajdzie sobie kogos lepszego od niego.
OdpowiedzUsuńNirmal bardzo latwo sie zgodzil na dziecko. Troche mnie to zdziwilo, bo raczej nie nalezy do uleglych osob.
I mam pytanie - przeciez w, no.. Zaawansowanej ciazy nie mozna uprawiac seksu. Znaczy moze i mozna, no ale i tak moga byc pewne komplikacje, a do tego robia to bez prezerwatyw i slyszalem, ze to moze przyspieszyc porod. Ja tam bym poczekal, w koncu lepiej sie kochac po jakims czasie kiedy jest duze napiecie :P
Na miejscu Chandiego bym sie nie pozwolil przebadac. Przeciez jest elfem, wiec sam dobrze zna swoje cialo, a rodzić mozna i bez lekarzy.
Pozdrawiam
Damiann
Damian- czyli chłopak, a chłopak się nie zna :P i jak będziesz w ciąży to w tedy pogadamy, o!
UsuńAza
Moim skromnym nie liczącym się zdaniem Balraj powinien trafic na Kassa pasują do siebie. Demon powinien zostawic w spokoju Nirmala i pozwolic gzic się z nie wyżytym Lakshmanem. Pozdrawiam i weny życzę. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno i koniec w zasadzie sielanki Lankshmana i Nimrala, czas wrócić do swoich obowiązków, mam nadzieję, że Balraj jednak nic na tym nie ugra, Nimral nie da się przekonać, a Lankshman będzie wierny tylko mężowi, wspaniała parka z Raijta i Chandiego
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cudo kocham to opko. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie każ nam dłużej czekać na nowy odcinek, proszę ! ;)
OdpowiedzUsuń