Daniel ostrożnie uchylił
powieki, spojrzał w sufit i z niejakim rozczarowaniem stwierdził, że jego
koszmar trwa nadal. Leżał na cudacznym łóżku z haftowanymi zasłonkami, w komnacie rodem z historycznego filmu. Niby było ciepło i całkiem przytulnie, ale coś jednak nie dawało mu spokoju. Przyjrzał się dokładniej wykwintnej pościeli i zauważył, że materac w
dwóch miejscach jest ugięty, jakby pod czyimś ciężarem. Wyczuł obecność
intruzów, którzy w tym momencie ujawnili się z cichym chichotem.
- Witaj dzieciaku. – Łagodny
głos Chandiego mile zabrzmiał w jego uszach.
- Siadaj i ściągaj koszulę. –
Rajit przeszedł od razu do rzeczy.
- Jak to zrobiliście? –
zapytał zaciekawiony chłopak. – Precz z łapami od mojej koszuli! – odepchnął
skradające się do niego ręce mężczyzny.
- Zwykłe pole maskujące,
bardzo przydatne w wielu sytuacjach.
Powinieneś się tego nauczyć – zauważył wieszcz. – Musimy dokładnie obejrzeć tatuaż. Ktoś zablokował twoją moc i ukrył cechy gatunkowe, byś nie
wyróżniał się wśród ludzi. Trzeba ją uwolnić, inaczej nie przetrwasz w naszym
świecie.
- Nie znam się na tym.
Myślicie, że to bezpieczne? Pewnie długo trzeba się tego uczyć. – Daniel trochę
się bał, wszystko tutaj było dla niego nowe i niezwykłe. Nawet nie zauważył, że
kiedy on rozmawiał z elfem, Rajit pozbawił go górnej części garderoby. – Ożesz
ty! – warknął w stronę mężczyzny, który pomachał do niego rozbawiony. W tym
momencie został rzucony na materac i dokładnie obmacany przez dwie pary rąk. Mężczyźni dosłownie z nosami przy jego klatce piersiowej przyglądały się
tatuażowi na lewej piersi.
- Niewątpliwie królewska
gwiazda – stwierdził przywódca klanu Coraggion, po chwili uważnego studiowania rysunku przez lupę. Chuchał
przy tym na sutek Daniela, który wiercił się niczym nadziany na haczyk robak.
Nie dość, że obaj prawie na nim leżeli, to jeszcze beztrosko dotykali
wrażliwych części jego ciała. Rumienił się i bladł na przemian, a oni zajęci
oglądaniem tatuażu zupełnie nie zwracali na niego uwagi. Zacisnął mocno uda, co
nie przyniosło pożądanego efektu.
- Wynocha! – wrzasnął w końcu nieco
piskliwie i zrzucił ich z siebie. – Co to ja jestem eksponat muzealny?!
- Nie denerwuj się mały –
uśmiechnął się do niego pojednawczo Chandi. – Zaraz zrobimy małe hokus pokus i
będziesz pełnokrwistym wampirem.
- Ale… - Daniel nie zdążył
wyrazić swoich obaw, bo zniknęli w mgnieniu oka, rozwiewając się w powietrzu
niczym mgła. On tymczasem został z problemem w spodniach i zamętem w głowie. Miał
tylko nadzieję, że nie zauważyli co się z nim działo. Nie był już przecież nadpobudliwym nastolatkiem, a zachował się jak napalony smarkacz. Zły na siebie za swoją gwałtowną
reakcję na ich bliskość poczłapał pod prysznic.
Tymczasem
obaj mężczyźni poszli prosto do bogato wyposażonej, zamkowej biblioteki. Wertowali
opasłe księgi, uśmiechając się pod nosem. Już po chwili na stojącym na środku
ogromnego pomieszczenia stole, piętrzyły się sterty książek.
- Widziałeś jak słodko się rumienił?
– Nie wytrzymał w końcu Rajit. – Ma taką gładką skórę.
- Hm… - Rzucił w przyjaciela bez ostrzeżenia największym
tomem. - Gdybym cię nie kopnął w odpowiednim momencie, to teraz, zamiast ratować
nasz świat przed zachłannymi przywódcami klanów, międliłbyś się z nim w łóżku!
Jesteś nieodpowiedzialnym głupkiem, z głową między nogami!
- Aleś ty się zrobił zasadniczy.
Myślałby kto, że z ciebie takie niewiniątko! – Pociągnął za ucho naburmuszonego
elfa.
- Co ty tam wiesz! – Zmieszał
się Chandi. Odkąd poznał tego mężczyznę, na jednym z przyjęć nie miał żadnego
kochanka. Upłynęły dziesiątki lat, a on nie potrafił myśleć o nikim innym. Nigdy
jednak nie przyznałby mu się do tego, miał swoją godność. – Zajmij się lepiej
szukaniem. Musimy dzisiaj zacząć szkolenie tego dzieciaka. Inni prędzej czy
później zorientują się, gdzie przebywa. Powinien nauczyć się bronić.
- Chandi… – głos Rajita
nabrał aksamitnych tonów, a on sam mrużąc błękitne oczy przesunął z uznaniem
wzrok po smukłej sylwetce elfa.
- Czego? – warknął nieprzyjaźnie
mężczyzna, ale nogi nieco pod nim zmiękły.
- Do twarzy ci w tej tunice…
- Kiepski podliz! Swoją drogą to ciekawe, skoro tak cię interesuje moja garderoba, to dlaczego w takim razie gapisz
się na tyłek? – Pochylił głowę, by ukryć zdradziecki rumieniec.
- Przypadek, kompletny
przypadek… - Wyszczerzył zęby Rajit.
***
Wieczorem wszystko już było gotowe do
rytuału. Na podłodze w salonie namalowano pentagram i runy, zapalono szkarłatne
świece tworzące krąg wewnątrz rysunku. W półmroku fantazyjne wzory jarzyły się i
migotały, wzbudzając niepokój oraz lęk. Daniel przyglądał się im z niewyraźną
miną, wydawało mu się, że powietrze nagle zgęstniało i zaczęło falować.
- Usiądź w środku, postaraj
się nie nadepnąć żadnej linii – poinstruował go Chandi.
- Spokojnie mały – odezwał się
Rajit, widząc jak chłopak sztywno siada i rozgląda się nerwowo dookoła. Przed
sobą miał duże okno, widać było przez nie gwiazdy i wschodzący księżyc.
Wydawało mu się, że zobaczył jakiś cień i usłyszał łopot skrzydeł.
- R… robiliście to kiedyś? –
zapytał nieco drżącym głosem. Miał cichą nadzieję, że byli prawdziwymi fachowcami od tego hokus pokus. Nie za bardzo wierzył w tą całą magię, ale
skoro powinna mu pomóc postanowił wziąć się w garść. Odetchnął kilka razy głęboko
i przyjął najwygodniejszą pozycję.
- Nie – odparł szczerze
mężczyzna – ale nie martw się, będzie dobrze.
- Żartujesz prawda? – Daniel poderwał
się gwałtownie na nogi. – Chcesz powiedzieć, że dwóch patałachów, uważających
się za wampiry, odprawia nade mną jakieś gusła, dokładnie nie wiedząc jak się
to robi i mogę skończyć na przykład z dwiema głowami?!
- Nie słuchaj tego idioty,
doskonale wiem co robię – odezwał się do niego łagodnie elf. – Odpręż się i
słuchaj uważnie moich poleceń.
Opanowanie wieszcza udzieliło
się chłopakowi. Usiadł ponownie i przymknął oczy. Słyszał monotonną recytację w
obcym języku z której nie rozumiał ani słowa. Za to gdzieś wewnątrz siebie czuł
coraz mocniejsze rozpieranie, jakby coś tam rosło i chciało wydostać się na zewnątrz.
- Sięgnij wewnątrz swojego
umysłu – głos Chandi stal się melodyjny i uwodzicielski. – Zobacz ocean swoich
myśli, nie dryfuj po powierzchni tylko zanurkuj głębiej, w stronę światła. Jest
piękne prawda? Zanurz się w nim, pozwól by cię przeniknęło.
- Och jak przyjemnie, tak
ciepło i wszystko się kołysze. Czuję się jakby otulił mnie mięciutki obłok – odezwał się po chwili Daniel. – Ale słodka melodia, nigdy takiej nie
słyszałem. Ze wszystkich stron biegną do mnie świetliste nitki, każda z nich coś
nuci, kiedy dotykają chmurki ona pulsuje i rośnie.
- E…? – wyrwało się
nieopatrznie Rajitowi. – Co on bredzi?
- Milcz! – syknął do niego
elf. – Danielu, teraz powoli otwórz oczy.
- Nie chcę, tu jest fajnie –
uśmiechnął się chłopak i mocniej zacisnął powieki.
- Musisz do nas wrócić –
powiedział z naciskiem Chandi. – Ten świetlisty obłok zostanie z tobą już na
zawsze.
- Ale wy jesteście
marudni… – wydął usta chłopak, ale posłusznie powoli uchylił powieki. Siedział jednak dalej nieruchomo, przyglądając się im z otwartymi szeroko
oczami. Ma jego ustach pojawił się tajemniczy uśmieszek.
- Coś nie w porządku? –
zapytał zaniepokojony jego miną Rajit.
- Zabawnie wyglądacie, macie
wokół siebie takie jakby jaśniejące otoczki, migają w nich różne kolory,
wychodzą z nich dziesiątki nitek, które unoszą się i falują jakby wiał wiatr. –
Daniel usiłował najlepiej jak potrafił wytłumaczyć dziwne zjawisko.
- Zwariował? – Mężczyzna
przyglądał się mu niczym naprawdę wyjątkowemu okazowi w muzeum.
- Widocznie w ten sposób
widzi naszą moc. - Wzruszył ramionami Chandi i pstryknięciem palców zgasił
świece. – Powinieneś odpocząć, świetnie dałeś sobie radę. - Pomógł wstać nieco
oszołomionemu chłopcu. – Jutro zaczniemy trening.
- Ale najpierw pomóż mi
uciszyć tą muzykę, bo oszaleję. – Chłopak stał, zatykając sobie uszy placami,
co niewiele pomagało. Cały świat wokół niego nucił, popiskiwał, szemrał –
wampiry, Alisa, szafa, a nawet mały kaktus stojący na parapecie. Wszystko to
mieszało się i przeplatało ze sobą, tworząc potworny miks dźwięków, a Daniel
właśnie zaczynał dostawać potwornej migreny.
- Biedaku – westchnął
współczująco wieszcz. – Skup się jeszcze na moment – dotknął jego czoła. –
Musisz nauczyć się chronić swój mózg. Te nieprzyjemne doznania można wyłączyć,
tylko musisz sobie wyobrazić jakąś barierę, która cię otacza i nie przepuszcza
tych dźwięków.
- Pajęczyna, gęsta i gruba
niczym mur – Daniel zamknął oczy, a to było pierwsza rzecz jaka przyszła mu na
myśl. – To działa! – pisnął z radością po chwili. Uściskał z całej siły
zaskoczonego Chandi, który stał jak kołek i nie wiedział jak ma zareagować na
taką wylewność. Elfy nie umiały zbytnio uzewnętrzniać swoich uczuć, zazwyczaj
po mistrzowsku panowały nad emocjami, a w ich kulturze takie rzucanie się komuś
na szyję było nie do pomyślenia.
- Dobrze, że lepiej się
czujesz. Idź odpocząć. – Położył dłoń na ramieniu chłopaka i ruszył do
drzwi, za nimi pofrunęła nieodłączna Alisa, a pochód zamykał zamyślony Rajit. Wampirowi
nadal nie podobała się reakcja Daniela na pierwsze zetknięcie ze swoją mocą.
Niejednokrotnie uczył sprawiające problemy dzieci i z takim czymś spotkał się
po raz pierwszy. Coś mu mówiło, że to szkolenie nie będzie takie proste, jak to
się wydawało temu niemądremu elfowi.
***
Kiedy
tylko komnata opustoszała, dwie otulone pelerynami postacie wsunęły się po
cichu do środka. Do tej pory obserwowali wszystko z balkonu, pilnie bacząc, by
nikt ich nie zauważył.
- Ale ziąb Wasza Wysokość –
Kass zaczął chuchać w swoje dłonie.
- Nie przesadzaj, na zewnątrz
jest dwadzieścia stopni. – Wysoki mężczyzna podszedł do pentagramu, aby z bliska
przyjrzeć się runom. Kaptur zsunął mu się z głowy i można było zobaczyć surową,
śniadą twarz z dużymi złotymi oczami. Czarne jak noc włosy miał spięte do tyłu ozdobną
klamrą w kształcie smoka. – Rajit strasznie niechlujnie to namalował, o mało
nie doszło do katastrofy.
- Daniel był bardzo dzielny,
nie na darmo nosi królewskie znamię. – Sługa zerknął ukradkiem na swojego pana.
- Ma szczęście, że nie zginął
przy tym idiotycznym eksperymencie. Jest jeszcze strasznie dziecinny.
Światełka, nitki, melodyjki - same bzdury przykuwają jego uwagę – stwierdził chłodno.
- Obawiam się, że ci dwaj pustogłowi idioci zniszczą wszystko nad czym całe
lata pracowałem!
- No tak, w dodatku chłopak
wyraźnie jest wrażliwy na ich wdzięki. Co będzie jak się w którymś zakocha? –
Dodał niewinnym głosem Kass.
- Przestań bredzić, on nadal
uważa się za człowieka, a ich za senne mary. – Zirytowany mężczyzna obdarzył go
wyniosłym spojrzeniem.
- Sam panie powiedziałeś, że
to jeszcze smarkacz a w jego wieku wystarczą piękne oczy, by stracić głowę.
- Zamknij się wreszcie! Może
rzeczywiście powinienem ich bardziej pilnować? – zapytał sam siebie. Chłopak
faktycznie nie znał życia i mógł narobić głupstw, już mu się to przecież
zdarzało. Poza tym ostatnio bardzo wyrósł, nabrał całkiem przyjemnych
kształtów, a te srebrne oczy… W tym momencie mężczyzna zorientował się, że jego
myśli przybrały dość nieoczekiwany kierunek, a wszystko przez niemądrego sługę.
- Słyszałem, że Rajit ma
zamiar szkolić go w fechtunku. Ten sport wymaga bliskiego kontaktu, dotykania
się. Sami, spoceni, w rozpiętych koszulach, nie trudno wtedy o chwilę
zapomnienia. – Kass przezornie się odsunął i ukrył uśmiech.
- Co ty insynuujesz?! – ryknął
mężczyzna aż zadrżały szyby. Jego oczy stały się dwoma złotymi wirami, a ostre szpony
same wysunęły się na pełną długość. – Chyba nie myślisz, że będzie obmacywał Daniela
podczas lekcji?! – Czarne, połyskliwe skrzydła
pojawiły się znikąd i rozwinęły niczym bojowe sztandary. Stanowiły jeszcze
groźniejszą broń niż pazury. Furia przez chwilę przyćmiła mu rozsądek. Od tylu
lat obserwował chłopaka i starał się sprawić, by wyrósł na silnego mężczyznę, a
teraz jakiś niedorobiony wampir miałby go ot tak zabrać? Nie miał zamiaru do
tego dopuścić. Nawet jeśli dzieciak wejdzie z kimś w związek, to jedynie za
jego zgodą. Zaczął powoli oddychać, by zapanować nad swoim nieposkromionym temperamentem.
Nie było to dla niego łatwe, z natury dumny i popędliwy, sam dla siebie
stanowił wyzwanie. Nie bez powodu wrogowie drżeli na sam dźwięk jego imienia,
kiedy wpadał w bitewny szał mógł zastąpić całą armię dobrze wyszkolonych
żołnierzy. Sekunda po sekundzie, jego gniew opadał. Po kilku minutach nie miał
pojęcia, co aż tak bardzo zdenerwowało. Wzruszył ramionami i skinął na sługę.
Miał tyle ważnych spraw do załatwienia, po co więc było przejmować się
jakimś dzieckiem, choćby nawet wspomnianym w przepowiedni.
.................................................................................................
.................................................................................................
Betowała Ariana
Głupi Rajit, tępak jeden nie widzi, że bezwiednie oblizuje się na elfa... Eh, długa droga przed nimi, Daniel będzie miał trudnosci z trenowaniem, jak mniemam. Ciekawe co zmaluje
OdpowiedzUsuńNo proszę, Rajit podświadomie jednak ma chrapkę na Chandiego :) Hm, czyżby ten tajemniczy wampir był tym samym, który uratował Daniela w szkole średniej? A może to Pan Nietoperz we własnej osobie? Jeszcze jedno pytanie mi przyszło do głowy, ale nie ma sensu, więc nie będę go pisać :P Rozdział na prawdę świetny i szybko mi się go czytało. Życzę Ci dużo, dużo weny i czekam na next :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKażde pytanie ma sens, ale na twoje nie mogę odpowiedzieć nie zdradzając dalszej fabuły. Wszystko powoli się wyjaśni, odrobinę cierpliwości.:))
Usuńomg ja chce już kolejny rozdział !! <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam wrazenje, ze Rakit bedzie z Chandim, a Daniel z tym..em.. tym co byl z Kass'em? ;)
OdpowiedzUsuńBo ja mam ogromna nadzieje, ze tak bedzie.
W komcu doczekalem sie rozdzialu. Od kilku dni nie mam co czytac :(
Wiesz zastanawialem sie wlasnie nad tym, ze w twoich opowiadaniach uke sa tacy jak kobiety. Daniel zachowuje sie jak taki 12 latek, a nie jak 18.
Pozdrawiam
Damianm
Rajit*
UsuńDamiann*
Wspaniałe. Trochę jest mi żal elfa bo wampir jest zainteresowany chłopakiem ale coś czuję że jednak z nim nie będzie, Przyjaciele do siebie bardzo pasują i może dzięki Danielowi to do nich dotrze. Dobrze że się dogadują i na pewno pomogą nowemu wampirowi.
OdpowiedzUsuńPojawiła się mroczna postać na końcu. On ma jakiś perfidny plan ale reakcja na to że Rajit będzie go szkolił bezcenna:) Kto wie może to on jest właśnie tym przeznaczonym Danielowi i nie będzie go wysyłał w żadne związki. Przecież to ewidentnie była zazdrość.
Już niecierpliwie czekam na kolejny rozdział:)
Dużo dużo weny i chęci do pisania:)
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńElfik stara się trzymać pozory i być obojętnym na wdzięki "przyjaciela":)
A ten cały Kass haha, oj zazdrośnik jeden, jego sługa nie ma z nim łatwo haha:)
Nie mogę się już doczekać kolejnej notki ;3
Twoja Maru;3
O, może jest jeszcze nadzieja dla Chandiego, tylko głupek Rajit strasznie się nim bawi... I pan Kassa cma chrapkę na Daniela, tez by byli dobrą parą...Zaczyna mi się coraz bardziej podobać <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńhahah jednak Rajit ma chrapkę na Chandiego, ale długa jeszcze przed nimi droga... coś czuję, że Daniel będzie miał trudności z tym treningiem...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
juz kocham ten blog. zamierzam przeczytac tej nocy wszystkie rodziały, naprawdę Twoja opowieść bardzo wciąga. Ciesze sie że udało mi się znaleść właśnie Twoj blog.
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, hokus pokus i będzie dobrze, och jak łatwo jest wyprowadzić z równowagi władcę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka