Dla Daniela nastały ciężkie czasy, ledwo
rano otwierał oczy był ściągany brutalnie z łóżka przez nowych znajomych i
wrzucany pod prysznic. Chandi nic sobie nie robił z jego dramatycznych jęków i
słodkich minek, natomiast na Rajita działały one doskonale. Zazwyczaj dzień był
podzielony na dwie części. Do południa miał zajęcia z dotyczące panowania nad swoimi mocami z elfem. Mieszkańcy zamku szybko się nauczyli, że najlepiej się wtedy gdzieś ukryć, aby nie oberwać kiepsko rzuconym zaklęciem. Przyprawiał wieszcza o
migreną nieudolnością i kłopotami z koncentracją. Po obiedzie zajmował się nim
Rajit, katując mizerne ciało na dziesiątki wymyślnych sposobów. Uczył go
posługiwania się różnymi broniami, co bywało często tragiczne w skutkach, z
każdej prawie lekcji wracał z nowymi sińcami i zadrapaniami. Przy kolacji
omawiali jego postępy, które po miesiącu ćwiczeń były… żadne.
- Nie patrzcie się tak na
mnie, bo mi jedzenie zaszkodzi – wymamrotał Daniel, którego policzki były
wypchane wyśmienitym mięskiem z grilla.
- Jak możesz jeść żywe
stworzenie? – Chandi patrzył z obrzydzeniem jak pochłania kolejne porcje. Sam
był wegetarianinem i obu obżerających się mężczyzn uważał za barbarzyńców. –
Powinieneś nauczyć się trochę kultury przy stole – podał mu serwetkę.
- Nie znasz się trawożerco –
oblizał się Rajit – dzieciak wie co dobre. – Wyrozumiale pozwolił, by chłopak
zwinął mu z talerza ostatni kęs.
- Żywicie się świństwem i dlatego macie takie twarde łepetyny – Wieszcz popukał obu po głowach i spojrzał na nich wyniośle. – Jeden ciągle myli się w rachunkach i już piąty raz podlicza budżet. – Spojrzał złośliwie na mężczyznę. – Drugi nie potrafi się nauczyć najprostszego zaklęcia bez wywołania katastrofy. – Skinął w stronę Daniela.
- Żywicie się świństwem i dlatego macie takie twarde łepetyny – Wieszcz popukał obu po głowach i spojrzał na nich wyniośle. – Jeden ciągle myli się w rachunkach i już piąty raz podlicza budżet. – Spojrzał złośliwie na mężczyznę. – Drugi nie potrafi się nauczyć najprostszego zaklęcia bez wywołania katastrofy. – Skinął w stronę Daniela.
- Nie każdy może być takim
doskonałym, wyblakłym soplem lodu – mruknął pod nosem Rajit, niestety elf go
usłyszał. Wstał, potem nie racząc nawet spojrzeć w jego stronę, zadarł dumnie
głowę do góry i wyszedł z jadalni.
- Eh ty… - Pokręcił tylko
głową Daniel i ruszył za Chandim. Widział, że mężczyźnie naprawdę zrobiło się
przykro, ale dumny z natury próbował to ukryć przed przyjacielem. Polubił go za
cierpliwość i delikatność z jaką traktował jego, całkowicie obcego w końcu dla siebie człowieka, a niemądry Rajit bywał czasem wobec nuiego gruboskórny niczym
nosorożec. – Zaczekaj na mnie! – zawołał za nim, po czym przyśpieszył kroku.
Wsunął rękę pod ramię elfa i uśmiechnął się serdecznie. Spojrzenie mu się rozjaśniło,
a srebrne oczy zdawały się rzucać ciepłe iskierki.
Chandi, rzeczywiście w nienajlepszym
humorze, miał zamiar go ofuknąć, lecz na widok zarumienionej od biegu,
zatroskanej twarzy prychnął tylko
wyniośle i ruszył do spiżarni. Pomieszczenie posiadało grube mury, które
powinny uchronić ich od następnej katastrofy, poza tym leżało na uboczu, więc
żadne dźwięki nie powinny rozpraszać dzieciaka. Z głupim wampirem postanowił
policzyć się innym razem. Nic nie mógł poradzić na to, że nie wydawał mu się
atrakcyjny i widział w nim jedynie przyjaciela i sławnego wieszcza. Jak mawiali
poeci - serce nie sługa i stąpa sobie tylko znanymi ścieżkami. Musiał się z tym
pogodzić i im szybciej to uczyni, tym lepiej. Najwyższy czas, żeby skończył z
tymi niemądrymi mrzonkami.
Weszli do dużej komnaty o kamiennych
ścianach, której wysoki sufit niknął w ciemnościach. Panował tu przyjemny chłód,
z wysokich półek dochodziły ich przyjemne zapachy zgromadzonych zapasów. Chandi
zapalił kilka słabych bocznych lamp i usiadł za stołem, wskazał Danielowi
miejsce po drugiej stronie. Wcześnie postawił na blacie szklaną misę wypełnioną
zimną wodą.
- Będziemy robić chmury? –
zapytał niemądrze chłopak, chcąc rozproszyć niewesołe myśli elfa.
- O Bogowie – jęknął mężczyzna
i wzniósł oczy do góry. – Masz zagotować tę wodę. Zawołaj mnie jak uda ci się cokolwiek
zdziałać, huczy mi w głowie niczym w oceanie, więc poszukam sobie czegoś na ból.
Będę tuż obok. – Wyszedł ze sceptyczną miną patrząc, jak jego uczeń usiłuje się
skupić na zadaniu.
Kiedy tylko za wieszczem zamknęły się drzwi
do komnaty przez uchylone okno wleciała Alisa. Przysiadła na skrzyni z
kukurydzą, którą uwielbiała, w bezpiecznej odległości od trenującego Pana. Z
doświadczenia wiedziała, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Już teraz leżące w
sąsiednim pojemniku jabłka zaczęły dziwnie drżeć, a kartony z mlekiem
podskakiwać. Na parapecie coś załopotało, ale nietoperz tylko nastawił kosmate uszka
i zamarł w bezruchu, dobrze znał przybyłe osoby i wiedział, że nie zagrażają
chłopcu w żaden sposób. Tymczasem woda w misie ani drgnęła, a jej
temperatura nie podniosła się nawet o jeden stopień. Po godzinie zmagań, Daniel
prychnął z irytacji.
- Chyba rzeczywiście jestem
głąbem! – rzucił do zajadającej się przysmakiem Alisy.
- Ba… I to jakim! – wyrwało się
stojącemu na gzymsie mężczyźnie. Na szczęście powiedział to dość cicho, a
stojący za nim sługa w porę zatkał mu usta i pociągnął do tyłu, aby ukrył się
za murem.
- Sam pan mówił, że chce
tylko popatrzeć jak mu idzie i mamy nie zdradzać swojej obecności – wyszeptał mu
do ucha Kass. – Poza tym skoro to pionek, nie mamy czym się przejmować prawda? –
Z trudem ukrył mały uśmieszek.
- Zdenerwowałem się, w życiu
nie widziałem takiego tępego adepta magii. Jeśli lekcje z Rajitem wyglądają
podobnie, to mały nie poradzi sobie w naszym świecie – odpowiedział chłodno,
szczypiąc go w ramię za robienie niepoważnych min. W głębi duszy był jednak
zaniepokojony tym co zobaczył. Upłynęło już trochę czasu i liczył na jakieś
efekty tej nauki.
Natomiast Daniel po zjedzeniu dwóch gruszek
i pomarańczy doszedł do wniosku, że może kontynuować ćwiczenie. Z nowym zapałem
przystąpił do pracy, tym bardziej, że po niecałej minucie wpatrywania się w
misę woda jakby drgnęła. Rozejrzał się wokół i złapał kilka unoszących się w
powietrzu największych nitek, snujących skoczne melodie. Zrobiło mu się ciepło,
coś spłynęło do jego rąk i świetliste smugi wyskoczyły z jego palców, a że
przestraszony drgnął, zamiast w wodę trafiły w skrzynię z kukurydzą na której
siedziała Alisa. Na szczęście zwinny maluch uciekł w porę z głośnym piskiem. Poleciał
wezwać na pomoc wieszcza. Żółte ziarna natychmiast się
rozgrzały i zaczęły strzelać z suchym trzaskiem jedno po drugim. Już po
kilkunastu sekundach ze wszystkich stojących pod ścianą pojemników, płynęła w
stronę chłopaka rzeka popcornu.
- O kurcze! – Wrzasnął i
wspiął się na stół, aby nie utonąć w jej nurcie. Chandi z pewnością go
zatłucze, znowu narozrabiał, a tak bardzo starał się być uważny.
- Co ty wyprawiasz?! – udało się
jedynie krzyknąć elfowi, który zaalarmowany przez Alisę właśnie otworzył drzwi
do spiżarni. Wartki strumień prażonej kukurydzy zwalił go z nóg, zdążył jedynie
zamachać rękami i zniknął w wysokiej fali.
- Jak to zatrzymać…, jak to
zatrzymać… ? - powtarzał w kółko błagalnie Daniel, widząc jak Chandi zostaje
zasypany. Zupełnie spanikował i zamiast powstrzymać moc, jeszcze jej dokładał dodając
kolejne, świetliste nitki.
- Ale z was patałachy! –
Rajit z daleka usłyszał łoskot, który mógł oznaczać tylko jedno. Kolejna
nieudaną próbę poskromienia magii chłopaka. Widząc, że dzieciak zupełnie
stracił głowę, wyczarował burzową chmurkę nad jego głową. Lodowaty strumień
wody natychmiast otrzeźwił Daniela i spowodował zamknięcie dopływu mocy. Rzeka przestała
płynąć, ale po elfie nie zostało ani śladu. - Złaź stamtąd i pomóż go szukać – rzucił
do trzęsącego się nadal dzieciaka.
- Jak? – Pisnął, ale widząc
groźne spojrzenie mężczyzny, skoczył posłusznie w smakowicie pachnący nurt. –
Niezłe. – Włożył sobie do buzi pełną garść.
- Przestań się napychać,
zacznij lepiej kopać! – warknął Rajit. Zacisnął ręce w pięści usiłując się
opanować, doskonale wiedział, że przyjacielowi musiało się coś stać, inaczej
już stałby przed chłopakiem i udzielał mu reprymendy. – Jak go nie znajdziemy,
to wylądujesz w najwilgotniejszym lochu z pijawkami. Gdzie go widziałeś ostatnio?
- No… w drzwiach. – Chłopak powoli
posuwał się w stronę wampira, wymachując rękami niczym wodolot. Po kwadransie gorączkowych
poszukiwań wyciągnęli nieco oszołomionego Chandiego z wielkim guzem na czole.
Rajit wziął go na ręce, mimo gwałtownych protestów, że mu nic nie jest zaniósł do sypialni. Tam ostrożnie położył na łóżku czerwonego już jak burak elfa,
po czym włożył mu pod plecy poduszkę. Wyszedł i po chwili wrócił z ładnie pachnącym,
zimnym okładem.
- Martwiłem się o ciebie, ten
smarkacz to chodzący pech. – Pogroził Danielowi, który siedział z drugiej
strony łóżka ze zmartwioną miną. Wieszcz chciał się poprawić i niewielka strużka
krwi popłynęła z małej rany na jego czole. Rajit przybliżył się zafascynowany
jej kuszącym, egzotycznym zapachem i zamiast użyć środków odkażających, które
trzymał w ręce, przybliżył się do leżącego tak, że biedny Chandi poczuł jego
oddech na swoim policzku. Tego już było dla niego za wiele, przymknął oczy, aby
nie zrobić jakiegoś głupstwa. Pierwszy raz ten nieco gburowaty wojownik
zachował się wobec niego tak delikatnie, nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.
Miał wrażenie, że śni dziwny sen. W tym samym momencie ciepły język zaczął zlizywać
szkarłatne krople, zataczając niewielkie kółeczka. Pieścił niemal czule,
szybkimi muśnięciami jego skórę, dopóki nie przestała płynąć. Wtedy dopiero
położył okład i uśmiechnął się do przyjaciela.
- Powiedz, że jestem
najlepszym z medyków! – Z dumą przyglądał się ranie, która teraz była już tylko
szybko zabliźniającą się kreseczką, zupełnie nie zdając sobie sprawy, co
przeżywa jego pacjent.
- Dzię… dziękuję… – wymamrotał
z wielkim trudem elf. W duszy gratulował sobie, że nakrył się kołdrą, bo
inaczej umarłby ze wstydu. Podniecił się tak, jak jeszcze nigdy w życiu
zwykłymi liźnięciami. Oczu nie odważył się jednak otworzyć. Wampir znał go zbyt
dobrze i mógłby się domyślić w jakim jest stanie. Powoli uspokajał swój oddech.
- Przepraszam… przepraszam…
przepraszam… - pisnął żałośnie Daniel. Wyczyny
wampira nie zrobiły na nim specjalnego wrażenia, za bardzo bał się o przyjaciela,
żeby się nad nimi zastanawiać. – Popilnuję cię dopóki nie zaśniesz. –
zaproponował.
- Ja też zostanę – dorzucił Rajit, który z niepokojem przyglądał się wypiekom na policzkach elfa. Ten uparty dureń może źle się czuje, a nie chce ich denerwować. Dobrze wiedział, że dumny mężczyzna nigdy w życiu nie przyzna się do słabości. – Na pewno wszystko w porządku? – Położył się obok Chadiego, który w duchu jęknął z przerażenia, z drugiej strony wcisnął się chłopak.
- Ja też zostanę – dorzucił Rajit, który z niepokojem przyglądał się wypiekom na policzkach elfa. Ten uparty dureń może źle się czuje, a nie chce ich denerwować. Dobrze wiedział, że dumny mężczyzna nigdy w życiu nie przyzna się do słabości. – Na pewno wszystko w porządku? – Położył się obok Chadiego, który w duchu jęknął z przerażenia, z drugiej strony wcisnął się chłopak.
- Udusicie mnie. – Na myśl o
tym, że będą spali we trójkę, aż się spocił z wrażenia. – Strasznie niewygodnie.
– Zaczął się umyślnie kręcić.
- No tak, twój
arystokratyczny tyłek przywykł do większych wygód. – Wampir mylnie osądził
zachowanie elfa i podniósł się z łóżka. – Idziemy, ale gdybyś czegoś
potrzebował zadzwoń, będziemy do ciebie zaglądać. – Złapał za rękę Daniela i
brutalnie postawił go na nogi. – Nic tu po tobie, jeszcze znowu coś spsocisz –
rzucił do opierającego się chłopaka. Nie podobała mu się myśl, że mogą zostać tu
sami i przytulać się do siebie we śnie.
........................................................................................................
........................................................................................................
Betowała Ariana
Jaki rajit jest durny... przeciez to widac, ze cos czuje do elfa...daniel pocisnal z tym popcornem xD nie ma co... zal mi chandiego, ze musi cierpiec, ale grac to on potrafi. Wladca jak zwykle enigma xD
OdpowiedzUsuńPrzeciez na koncu zdania sam Rajit przyznal, ze nie chce zeby Daniel zostal z Chandim sam na sam.
OdpowiedzUsuńAkcja z jedzeniem popcornu najlepsza :D Szkoda mi troche Daniela. Ja bym nie wytrzymal bedac daleko od rodziny. Cos czuje, ze bedzie z tym typem, ktory go podglada..
Pozdrawiam
Damiann
Najlepsza była scena z popcornem! xD Jako, że jutro idę do kina na Hobbita to przydałoby mi się troszkę tej pyszności. :D Tak zaczynam coś podejrzewać... czyżby szykował nam się trójkącik? *q* Byłoby cuuudooowanieee
OdpowiedzUsuńWeny!
Mir
Wspaniały rozdział! Palce lizać. xD
OdpowiedzUsuńW sumie osoba wyżej może mieć racje z tym trójkącikiem, pasowałoby nawet (i byłoby bardzo, bardzo fajne). Ale to w takim razie ten gościu co go "podgląda" będzie chyba ze swoim sługą. :D Byłaby urocza para. Bo jak dla mnie ten gościu ma zbyt ojcowskie instynkty względem Daniela aby oni byli razem.
Pisz szybciutko następny rozdział, bo nie mogę się doczekać.
Daniel na prawdę nie ma lekko ale w końcu sobie poradzi:) Akcja z popcornem świetna:D Rozdział bardzo dobry i już czekam na kolejny. Drogi wampirku ogarnij się. Niech on w końcu załapie że czuje coś do elfa... może Daniel im pomoże. Czekam niecierpliwie na tajemniczą postać z ostatniego rozdziału.
OdpowiedzUsuńDużo dużo weny i chęci:)
Akcja z popcornem świetna :) Szkoda mi Daniela, że pomimo tylu ćwiczeń nic mu nie wychodzi. Na szczęście się nie załamuje. Rajit, jak zwykle drażni Chandiego, który powoli zaczyna tracić do niego cierpliwość. Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChandi uratowany xd Rajit nie domyślił się co się dzieje z elfem :)
OdpowiedzUsuńOjjj ile oni będą tak krążyć wokół siebie? Nie mogę się doczekać, aż elf wybuchnie i wykrzyczy w twarz wojownikowi co do niego czuje ;3
Awww Pisz szybciutko;3
Twoja Maru;3
Miałam tu już nie spamić, ale nie mogę się powstrzymać, awwwwwwww....Po prostu awwww...To było takie słodkie...Okej, oddycham...Ale awww....Biedny Daniel nawet nie wie, że ma tajemniczego adoratora...Cóż >D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, a ta akcja z popcornem rewelacja, choć szkoda mi Daniela, stara się ale nic mu niw wychodzi... Władca sobie tylko tak popatruje, a nie pomoże...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, czemu Danielowi nauki tak opornie idą czy jakoś są zablokowane lub w inny sposób działa jego moc... ocho chociaż raz Raijt zachował się zupełnie inaczej do Chandiego..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka