Nirmal udał się do zamkowej
biblioteki, często tam bywał, ale nie przepadał za siwowłosą kobietą zwaną
przez wszystkich Babcią Ho, która nią zarządzała. Niewysoka, blada niczym
kartka papieru i niewiele od niej grubsza, w pierwszej chwili sprawiała
wrażenie miłej staruszki, zawsze z drutami w ręce, zerkającej w ekran monitora
na jakieś brazylijskie seriale. Było jednak w jej postawie coś, co zakłócało
ten sielski obrazek. Zimny, pełen podejrzliwości błysk w czarnych oczach,
chytry uśmieszek czający się w kącikach ust powodowały, że gdzieś w głębi serca
rodziła się niechęć i podejrzliwość. Chłopak był z natury bardzo empatyczny,
wyczulony na cudze emocje. Natychmiast dostrzegł fałszywą nutę w zachowaniu
kobiety, której inni, mniej wrażliwi na ogół nie zauważali. Kiedy wszedł do
ogromnej komnaty, od sufitu do podłogi wypełnionej książkami i woluminami,
Babcia Ho jak zwykle siedziała przy swoim biurku. Niechętnie się do niej
zwrócił i wyjaśnił czego szuka.
- Ale jeszcze... – Chłopak usiłował ponownie zerknąć w lusterko.
- Proszę o wszystkie księgi, jakie ma pani na temat zamku
Yendal Ansorg. Chcę się czegoś dowiedzieć o jego przeszłości.
- Istnieje tysiące lat, nie sądzę, abyś panie znalazł coś użytecznego
na ten temat. Mamy tu jedynie niemądre historyjki, opowiadane przez zabobonne
służące i niedouczonych dworaków. – Mimo swojego wieku zwinnie wdrapała się na
drabinkę i zaczęła przy pomocy zaklęcia układać na stoliku przed Nirmalem stos zakurzonych
tomów.
- Niewiele tego. Liczyłem na jakieś naukowe opracowania.
- Niewiele tego. Liczyłem na jakieś naukowe opracowania.
- Przecież mówiłam, nie ma tu nic wartościowego – wzruszyła
ramionami. Miał wrażenie, że za twarzą dobrotliwej staruszki ukrywa się druga,
wykrzywiona złośliwie niczym maska diabła. Najwyraźniej wcale nie miała zamiaru
mu pomoc i potraktowała jak kapryśnie dziecko, które domagało się gwiazdki z
nieba.
- Proszę się nie kłopotać, znajdę sobie jeszcze kilka
romansów do poduszki – Nirmal wbił w nią niewinne, niczym wiosenne niebo oczy.
Miał nadzieję, że wygląda wystarczająco niemądrze. Czuł, że nie powinien
nalegać i wzbudzać podejrzeń. Opór bibliotecznej wiedźmy rozpalił jeszcze
bardziej jego ciekawość.
- Nie wiedziałam, że książę interesuje się takimi bzdurami.
Proszę się nie krępować, to tamta półka po lewej. Muszę na chwilę wyjść i mam
nadzieję, że nie narobi pan tu bałaganu. – Obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem.
Kiedy tylko został
sam rozejrzał się dookoła i westchnął bezradnie. Były tutaj miliony
tomów, nawet jeśli gdzieś znajdowały się cenne informacje, znalezienie ich
zabrałoby mu ze sto lat. Z kieszeni marynarki wyjrzały trzy, znudzone łebki.
- Iii...ch? – zaświergotała Alisa.
- Jak myślicie, gdzie zacząć szukać? – zapytał nie licząc na
żadną odpowiedź. – Może inaczej. – Uśmiechnął się pod nosem psotnie, bo wpadł
mu do głowy niemądry pomysł. Wszyscy, którzy chcieli dostać się do zamku,
jeszcze za czasów wielowiekowej drzemki Lakshmana, podchodzili do sprawy w
naukowy sposób. Próbowali zaklęć, używali siły, sprowadzali najpotężniejszych
magów i nic nie wskórali. On w żadnym wypadku nie mógł się z nimi równać. Jeśli
naprawdę miał do czynienia z żyjącą istotą, obdarzoną jakąś świadomością to dlaczego
nie miałby z nią nie porozmawiać. Z nietoperzami świetnie się dogadywał, mimo,
że należały przecież do odmiennego gatunku.– Panie Yendal Ansorg, myślę, że
powinniśmy się bliżej poznać. – Poklepał poufale najbliższą ścianę. - Mam dziwne
wrażenie, że z powodu głupiego znamienia wszyscy się mnie boją i unikają.
Myślałem, że taki starożytny zamek będzie miał więcej odwagi niż przeciętny
dworzanin, ale chyba się myliłem – westchnął. – Lepiej poszukam lekkiej
powieści na poprawę humoru. - Nietoperze wdrapały się na jego ramię i
nastawiły kosmate uszka, jakby czegoś nasłuchiwały, po czym sfrunęły na ziemię,
dzięki czemu wzrok chłopaka powędrował w dół. Zobaczył coś, na co wcześniej zupełnie
nie zwrócił uwagi. Pośrodku biblioteki na marmurowej posadzce znajdowała się
barwna mozaika. Przedstawiała zielony labirynt, u jego wejścia stał kruk
przekrzywiając czarną głowę, jakby się nad czymś zastanawiał, w centrum
zawiłych ścieżek na drzewie siedziała sowa, trzymając w dziobie klucz.
- Zaraz, to chyba jakaś zagadka – Nirmal podrapał się po
brodzie. – Czy to nie łacina? – przeczytał napis wokół mozaiki. – Jestem z niej
naprawdę kiepski. ,, Ducam te ad arborem sapientia Corvus”. Ee...? Dziwne
jakieś. ,, Kruk zaprowadzi cię do drzewa mądrości?” Chyba muszę zapytać Bansi,
może są w zamku jakieś kruki. – Wziął pod pachę książki przygotowane przez bibliotekarkę i ruszył do swoich komnat. Ciekawość dodała mu skrzydeł. Chętnie
by z nich skorzystał, ale w pałacu obowiązywał niestety zakaz latania. Zastał
lokaja w garderobie prasującego jego koszule i o zgrozo majtki.
- Wasza Wysokość. – Ukłonił się wytwornie mężczyzna.
- Rany, nie musisz tego robić – zarumienił się Nirmal i
wyrwał mu swoje bokserki. – Przecież i tak nikt ich nie widzi.
- Powinieneś panie dobrze wyglądać przy każdej okazji. Nikt
nie zna dnia ani godziny, kiedy mu się może przydać seksowna bielizna. – Uśmiechnął
się rozbawiony speszoną miną młodziutkiego księcia.
- Czy tutaj są sami zboczeńcy, myślący dolną częścią ciała?
– prychnął i położył na kanapie księgi. – Potrzebuję kruka, może być posąg,
obraz, płaskorzeźba. Co tam ci przyjdzie do głowy. Oczywiście na terenie zamku.
- Jest nawet kilka, jeden w świątyni dumania króla. –
Wskazał na drzwi do łazienki.
- Czekaj, Lakshman ma takiego ptaka? Nie zauważyłem –
wyrwało się niezbyt mądrze chłopakowi, wywołując natychmiastowy chichot
służącego.
- Myślę, że ma, ale nie miałem okazji sprawdzić. Na oko
jednak to spora sztuka, trudno go raczej przeoczyć. – Niepoprawny Bansi omal
nie upuścił z ręki żelazka.
- Idź sobie, ale już, bo cię poszczuję Alissą! – Cały
czerwony Nirmal rzucił w lokaja poduszką. Te dworskie dranie doskonale wiedziały,
że nadal był prawiczkiem i żartowały sobie z niego na każdym kroku, a on w swojej
naiwności dawał wodzić się za nos. Przewracał się jeszcze z godzinę z boku na
bok na kanapie, by w końcu pogrążyć się w niespojonym śnie, w którym główną
rolę odgrywał latający penis władcy wampirów. Miał spore rozmiary, czarne,
krucze skrzydła i był niesamowicie szybki. Ledwo udało mu się uciec do dziwnego
labiryntu, ale i tak cały czas słyszał go za sobą. Niestety wpadł w ślepą
uliczkę, z której nie było ucieczki. Na szczęście zobaczył dziurę w ścianie,
była na odpowiedniej wysokości. Zaczął wciskać w nią tyłek, a plecami przylgnął
ściśle do muru. Tak zabezpieczony przed utratą cennego wianka czekał na
przybycie nacierającego wroga. Ciekawe było to, że jego własny członek,
koniecznie chciał mu wyjść naprzeciw nic sobie nie robiąc z determinacji swojego
właściciela.
- Wstrętny zdrajco! – Nirmal złapał go obiema rękami, by nie
przyszło mu do głowy czasem odlecieć na samodzielną wyprawę jak nacierającemu
właśnie z furkotem skrzydełek koledze. – Aaa...! – pisnął przerażony i wcisnął
pośladki mocniej we wnękę. Gdzieś z daleka, dobiegł go dziwny zgrzyt.
- Nirmal głuptasie, chcesz zrobić dziurę w oparciu
kanapy? - usłyszał rozbawiony głos męża,
który przyglądał się jak rozpłaszcza swoją pupę o oparcie mebla, kręcąc nią
zawzięcie na wszystkie strony. Ściskał przy tym kurczowo swojego penisa, jakby
go chciał udusić przez spodnie. – Może nie przesadzaj, może ci się jednak
przydać – zachichotał, spoglądając między jego nogi.
- Ee...? – Usiadł na kanapie, przecierając zaspane oczy. –
Co tu robisz?
- Mieszkam, jakbyś zapomniał. Co ci się śniło?
- Nic, zupełnie nic! – zaprotestował gwałtownie i zarumienił
się po same uszy. – I przestań się tam gapić! – Z zażenowaniem stwierdził, że
spodnie zrobiły się bardzo ciasne, co na pewno zauważył ten drań.
- Mógłbym wybawić cię z kłopotu. – Lashman powoli zaczął
przysuwać się do chłopaka, który cofał się lekko spanikowany. Złote oczy
mężczyzny przyciągały go jak magnes. Miały hipnotyzującą moc niczym oczy
kobry. Serce omal nie wyskoczyło mu z piersi. Nie miał jednak zamiaru tak łatwo
się poddać.
- Po co tu przyszedłeś? – zapytał podejrzliwie. Drzwi do
łazienki były już bardzo blisko.
- Zapytać, czy chciałbyś jutro zobaczyć się z rodzicami.
Chandi zdjął z nich zaklęcie i bardzo się o ciebie niepokoją. – Na takie
niespodziewane oświadczenie Nirmal zatrzymał się jak wryty. Przez chwilę stał
nieruchomo, niemal zapominając oddychać. Potem jego twarz rozjaśnił uśmiech tak
jasny, że mógłby rozświetlić najbardziej ponury loch.
- Aaa...! – rozległ się przeraźliwy pisk radości. Chłopak podskoczył,
objął mężczyznę za szyję i wycisnął na jego ustach entuzjastyczny pocałunek, po
czym zamrugał długimi rzęsami i zaczerwienił się ogniście, jakby dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Nacisnął na klamkę w
drzwiach za nim, wskoczył do łazienki i zasunął rygiel.
- To chyba było tak? – zapytał sam siebie władca. –
Lakshman, starzejesz się. Pozwoliłeś umknąć temu dzieciakowi ofiaro jedna, zamiast
zdobyć przynajmniej kilka buziaków.
***
Po długich negocjacjach
państwo Jezierscy pozwolili córkom iść z gościem na zakupy do pobliskiego supermarketu.
Nie ufali jeszcze do końca Chandiemu, ale skoro został ich
sąsiadem, chyba nie miał nic złego na myśli. Ola i Asia zachwycone przystojnym
elfem z wielkim entuzjazmem wpakowały się do jego samochodu. Ściśle przyklejone
do boków mężczyzny wkroczyły do Netto, pchając przed sobą koszyk. Zadarły główki
mierząc dumnym wzrokiem zazdrosne koleżanki, obserwujące je zza regału z mąką.
Córki bogatych biznesmenów, bo w większości takie rodziny mieszkały w okolicy,
zawsze miały je za żałosne ciamajdy. Teraz wytrzeszczały wymalowane ślepia i
zaciskały pazurzaste łapki, zawzięcie mieląc jęzorami.
- Chandi bądź tak miły i obejmij nas obie – Ola uśmiechnęła
się do elfa. – Niech te jędze pozdychają z ciekawości.
- Nie ma sprawy – wieszcz nie miał nic przeciwko odrobinie zabawy.
Te dwie smarkule były całkiem miłe, a on nieraz znajdował się w podobnej
sytuacji, jako obcy wśród wampirów. Często traktowano go jak kogoś żałosnego,
niegodnego większej uwagi pomimo talentu z którego skwapliwie korzystano.
Przytulił dziewczyny i obdarzył każdą delikatnym całusem w policzek. – Powiemy,
że żyjemy w trójkącie? - zachichotał.
- Dobry pomysł, jesteśmy tak wystrzałowe, że nie możesz się
zdecydować którą z nas wolisz – mrugnęła do niego Asia, rumieniąc się na buzi. –
Czego właściwie potrzebujesz? – wskazała na półki.
- Moja lodówka świeci pustkami. Jestem wegetarianinem, więc
w grę wchodzą jedynie owoce i warzywa.
- Wyhodowałeś te mięśnie na zielsku? – Ola popatrzyła na
niego ze zdumieniem i bez skrępowania pomacała jego ramię.
- Daleko mi do męża Daniela czy Rajita – westchnął elf,
uważający się zawsze za chucherko, w porównaniu do rosłych wampirów.
- Chwila! Co ty gadasz?! Nasz braciszek się ożenił?! – Asia wbiła
w niego oczy, a Ola złapała za koszulę.
- Och, mam niewyparzony język – westchnął elf. – Jutro go
poznacie, nic wam więcej nie powiem!
- Gadaj, bo zacznę krzyczeć, że jesteś sutenerem i trzymasz
nas w niewoli! – Brunetka zagrodziła mu drogę.
- Ugotuję ci bezmięsne leczo, jestem w tym mistrzynią –
kusiła młodsza z sióstr, mnąc w rękach warkocz.
- Kobiety! – wzniósł oczy do sufitu. – Nawet najmłodsze
to jędze!
- Proszę pana... – Ola zaczęła machać na ochroniarza.
- Dobra już dobra, robimy zakupy, mała gotuje kolację, a ja
wam co nieco opowiem. – Pogładził burczący głośno brzuch. Po niecałej godzinie
siedzieli we trójkę przy kuchennym stole, krojąc warzywa. Chandi pokrótce
opowiadał im historię małżeństwa Daniela, łącznie z dzikim wystąpieniem Lakshmana
podczas ceremonii. Dziewczyny słuchały z otwartymi buziami, parskając gniewnie podczas opisu wyczynów króla wampirów. Braciszek najwyraźniej został poślubiony wyjątkowemu
draniowi. Już ich w tym głowa, żeby jego związek był udany.
Wieszcz obserwował siostry
Nirmala z zaciekawieniem, widział jak bardzo kochają chłopaka. Władca będzie miał niełatwy orzech do
zgryzienia, bo rodzina Jezierskich była ze sobą bardzo związana. Siostry gotowe
były mu wydrapać oczy, gdyby skrzywdził ich brata. Trochę im zazdrościł tych
relacji. Został sam jak palec i nie miał właściwie nikogo, na kim mógł się
wesprzeć. Zrobiło mu się smutno. Gdzieś tam wysoko, Rajit pewnie wyzywał go od
pokręconych głupków i niewdzięcznych przyjaciół. Na pewno się wściekł, kiedy
tak zniknął bez słowa. Już za kilka dni będzie wiedział, czy ich miłosna noc
wyda owoc. Właściwie to nie miałby nic przeciwko maleństwu o uśmiechu jego
ojca. Wychowałby je z dala od wampirów, nikt nie musiałby wiedzieć, że ma
dziecko.
***
Następnego dnia
wieczorem Nirmal ubierał się już trzeci raz, nie mogąc się zdecydować, w czym ma
się zaprezentować rodzicom. Był ogromnie szczęśliwy i podekscytowany, cały czas
kręcił się i podśpiewywał pod nosem. Zastanawiał się jednak, jak im to wszystko
wytłumaczy. Kiedy wyciągnął następna koszulę, dostał klapsa od zniecierpliwionego
Lakshmana.
- Koniec z tym, już późno – złapał go za rękę i stanowczo
pociągnął do drzwi.- Ale jeszcze... – Chłopak usiłował ponownie zerknąć w lusterko.
- Zaraz zadzwonię do twojego domu i powiem, że odłożymy wizytę
na inny dzień, bo jeden strojniś, nie może się zdecydować, co na siebie włożyć!
- No przecież jestem gotowy – wydął usta, posłusznie
dreptając za zirytowanym mężem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zachowuje się
jak dziecko. Jednocześnie pragnął całym sercem zobaczyć się z najbliższymi i
bał się, że go odrzucą, kiedy dowiedzą się jak się zmienił i kim był naprawdę.
- Nie martw się, jestem przy tobie. – Lakshman objął zdenerwowanego
męża, kiedy tylko stanęli na płycie teleportu. – Chandi powiedział, że masz
wspaniałą rodzinę, a on nigdy nie rzuca słów na wiatr. Na pewno się dogadacie. –
Ze zdumieniem stwierdził, że Nirmal przytula się do niego i chowa twarz w koszuli. Już po chwili znaleźli się w pogrążonej w ciemnościach mało
uczęszczanej części parku. – Chodź. A obronisz mnie, jeśli twoja matka przegoni mnie miotłą? Nie wiadomo, co tam napaplał ten gadatliwy elf. – Ponownie złapał
szczupłą dłoń.
- Mama nie używa w domu miotły. Najwyżej ci przywali rurą od
odkurzacza. – Zatrzymał się przed znajomymi drzwiami i przycisnął dłoń do
oszalałego z emocji serca. Dwa razy wyciągał rękę do przodu, by ją zaraz
cofnąć. Odwaga całkowicie go opuściła. Drzwi się w końcu otworzyły i wypadły z nich dwie wyrośnięte
pannice.
- Jaki słodziutki! – Z dzikim wrzaskiem rzuciły się na szyję Nirmalowi, który oczywiście fiknął kozła do tyłu w grządkę z truskawkami. –
Dawaj dziobek! – obcałowywały chłopaka, który z piskiem się przed nimi bronił.
Śmiał się przy tym jak szalony, bezradnie zasłaniając się rękami. Nie miał
jednak żadnych szans, bo dziewczyny przygniotły go do ziemi własnymi ciałami.
- Wy dzikuski, zjeżdżajcie z moich truskawek! Zostawcie
tego biedaka w spokoju, my też chcemy go przywitać. – Pan Jezierski wyrwał
chłopaka z ramion sióstr i sam zamknął go w niedźwiedzim uścisku.
- Zadusisz mi dziecko idioto! – Kobieta walnęła męża w głowę
i odebrała mu syna. – Jakiś ty mizerny i bledziutki. – Delikatnie pogłaskała go
po policzku, zalewając się łzami. – Pewnie o ciebie nie dbali – posłała krzywe
spojrzenie stojącemu na uboczu Lakshmanowi, który przyglądał się tej scence z
ciekawością i pewną dozą zazdrości. – Zrobiłam gulasz oraz szarlotkę z bitą
śmietaną tak jak lubisz. – Objęła chłopca ramieniem i poprowadziła do domu. W
progu jednak się odwróciła, jakby przypomniała sobie o czymś mało istotnym i
zmierzyła zięcia od stóp do głów chłodnym wzrokiem. Nie dopilnował jej
kurczaczka, więc nie miała o nim najlepszego zdania. – Hm... Cóż... Pana też zapraszamy oczywiście.
.................................................................................................................................
.................................................................................................................................
Betowała Ariana
Więcej, błagam więcej!
OdpowiedzUsuńEwa
Haha biedny Laksham xD Teściowa już go wytrenuje xD
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie zajął się małym "problemem" swojego młodego męża xD
Ale cóż dostał chociaż od niego całusa;3
Oh kocham to opowiadanie ;3
Szkoda mi Chandi'ego :( I co teraz z nim będzie? Gdzie jest ten Rajit! Oni mają być ze sobą i już! <3
Twoja Maru;3
całkiem nieźle wyszło.
OdpowiedzUsuńAaaa nareszcie *.* mam niedosyt. Laksham ma przekichane teściowa nie raz mu da pewnie rurą od odkurzacza po. głowie ;) Hahaha ,, Nie dopilnował jej
OdpowiedzUsuńkurczaczka...'' <3
Mam nadzieje że doczekam również szczęścia naszego ślicznego elf. Dużo weny życzę i czekam na następny.
ofeliaroseopyaoi.blogspot.com
Biedak teściowa jest na niego zła że o jej dziecko nie dbał ....
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te siostrzyczki Daniela i mam nadzieje że elf znajdzie wsparcie w tej rodzinie. Bo jemu się na prawdę przyda ktoś na kim może polegać.
OdpowiedzUsuńKról jednak nie będzie mia łatwego życia z teściami i bardzo dobrze. Należy mu się więcej
Ten rozdział wydawał mi się bardzo krótki nie wiem czemu może przez to że zakończyłaś w takim momencie.
Już czekam na nową notkę
Dużo dużo weny i chęci:)
Biedny Chandi czuje się osamotniony. Mam nadzieję, że Rajit szybko zorientuje się, gdzie uciekł elf. Chociaż przynajmniej, nich rodzina Jezierskich nieco się zajmie nowym sąsiadem.
OdpowiedzUsuńLakshman ma potężnego minusa u pani Jezierskiej. Pewnie będzie musiał długo zabiegać o jej względy - mając na uwadze jego charakter - będzie miał ciężkie przejście z teściową, a o siostrach Nirmala nie wspomnę he he ^^.
Znalazłam tylko dwa rzucające się w oczy błędy.
= Nietoperze wydrapały się na jego ramię i nastawiły kosmate uszka, jakby czegoś nasłuchiwały, po czym sfrunęły na ziemię, dzięki czemu wzrok chłopaka powędrował w dół. Zobaczył coś, na co wcześniej zupełnie nie zwrócił uwagi. - czy nie miało być wdrapały się zamiast wydrapały się?
= Teraz wytrzeszczały wymalowane ślepia i zaciskały pazurzaste łapki. Zawzięcie mieląc jeziorami. - Chyba miało być jęzorami.
Rozdział naprawdę świetny ^^ i zabawny. Nieźle się ubawiłam go czytając. Już nie mogę się doczekać kolejnego, dlatego życzę Ci dużo weny ^^. Pozdrawiam.
Wiem iż może to zabrzmieć niesympatycznie, ale z każdym kolejnym czytanym opowiadaniem one robią się coraz bardziej przewidywalne i schematyczne. To opowiadanie, mimo iż jest to fantasty i są wampirki, ale nie przypadło mi do gustu. Nie wiem czy będę kontynuować. Pewnie mnie zjedzą żywcem, bo jestem jedyną "heretyczą" tego opowiadania. Nie wyznaje już twego pióra - spalcie mnie na stosie. Przepraszam jeśli uraziłam.
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do swojego zdania. Napisałam juz sporo opowiadań i zdaje sobie sprawę, że są do pewnego stopnia schematyczne. Z drugiej strony pokaż mi autorkę, która stworzyła kilka, a każde jest oryginalne i wyjątkowe. Choć dużo czytam, nie znam nikogo takiego. Ci, którzy uważają, że wymyślanie coraz to nowej fabuły, przygód i postaci jest łatwe, niech sami tego spróbują. Osoby, które stworzyły choć jedno opowiadanie wiedzą ile wymaga to wysiłku. Nie jestem profesjonalną pisarką, a nawet one tworzą jak to się wyraziłaś schematami i są przewidywalne. Nie mam pojęcia czego ty oczekiwałaś po zwykłej blogerce jak ja, powieści na miarę J.Rowlig?
UsuńNie uraziłaś mnie, nie jestem małym dzieckiem żeby się obrażać. Udało ci się jednak zabić radość z pisania na długi czas. Jest mi po prostu bardzo przykro. Dla mnie pisanie to hobby, które sprawiało mi przyjemność. Nie czerpię z tego żadnych korzyści, ani nie mam związanych z nim planów. Nikt cię nie będzie palił na stosie za to, że masz inne zdanie. Nikt też nie zmusza cię do czytania. W Internecie jest wielu pisarzy, może ktoś inny spełni twoje wymagania.
O ranyyyyyyy, fragment gdzie Chandi myśli o dziecku z uśmiechem ojca złamał mi serce, niech ten durny wampir ruszy tyłek i przyjdzie po niego, chcę ich happy endu ;______________; Nie mam słów na ciebie, czemu mi to robisz ;_; Ale scena z Nirmalem i Lakshmanem była przesłodka no i siostry księcia już uwielbiam...Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiezłe ziółka z siostrzyczek Nirmala, użyły szantażu na Chandim, mam nadzieję, że wampir szybko znajdzie elfa. Jestem również ciekawa czy Chandi jest w ciąży, ucieszyłabym się z tego powodu.
OdpowiedzUsuńSen Nirmal, nie jestem pewna czy był bardziej straszny czy bardziej śmieszny :). Nie mam pojęcia skąd bierzesz takie pokręcone pomysły :). Ciesze się, że chłopak w końcu spotka się z rodziną. Nie mogę się doczekać rozmowy Lakshmana z rodzinka Nirmala. Oczywiści czekam, również na ich miesiąc miodowy.
Ciekawe, jaką pracę znajdzie Lakshman.
Pozdrawiam i dużo weny
Ayane
Kiedy bedzie cos nowego ? ;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńNimral bardzo entuzjastycznie zareagował na wieść o spotkaniu z rodziną, i że przywrócono im pamięć, powitanie miał bardzo miłe, wszyscy się kochają, jego siostry to bardzo wredne, szantażem wyciągnęły informację od Chandiego
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, haha Lanksmana nie będzie miał lekko z siostrami jak i matką Nimriala, jak widać naprawdę kochają go... och biedny Chandi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka