Nirmal od powrotu do zamku cały czas myślał
o problemach Chandiego. Wtrakcie tego krótkiego czasu jaki spędził w Amalendzie, elf stał się dla niego kimś
naprawdę ważnym. Jednym z nielicznych przyjaciół na których zawsze mógł liczyć.
Nie mógł pozwolić by jego historia miłosna w ten sposób się skończyła. Jako przyszły
wujek po prostu musiał zapewnić jego dziecku prawdziwy, ciepły dom. To, że trzy osoby cierpiały z powodu jakiegoś starego prawa wydawało mu się szczytem głupoty. Był zły na siebie, że obiecał
nikomu nic nie mówić.
- No właśnie!
- Podrapał się po głowie. - Mówić! - Posłał pełen ulgi uśmiech do lustra w łazience. Na szczęście mógł też pisać. Natychmiast pobiegł do
sypialni po elegancką papeterię i w skrócie zawiadomił męża o całej sprawie.
Podobny list, ale z wyznaczonym terminem zebrania wysłał do Rajita, ostrzegając
by nie robił niczego na własna rękę, pojnieważ przestraszony elf może uciec i wszystko zacznie się
od nowa. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku rozparł się na fotelu i nawet
nie wiedział, kiedy zasnął. Obudziło go łagodne kołysanie, ziewnął nie
otwierając oczu i wtulił się w ciepłe obicie krzesła. Został nagrodzony
zadowolonym pomrukiem i czułym pocałunkiem, który z każdą sekundą stawał się
coraz bardziej namiętny. Czyżby trafił na jakiś dziwny mebel z wbudowaną
funkcją buziakowania? Rozchylił powoli powieki i zobaczył nad sobą rozbawioną
twarz męża.
- O
złodzieju! – Prychnął oburzony, kręcąc się niespokojnie w jego ramionach.
- Nie wiesz,
że takie zdobyczne są najlepsze? – Lakshman zaniósł zaspanego chłopaka na łóżko.
Taki zarumieniony od snu wyglądał wyjątkowo kusząco.
- A co ty jesteś
na wojnie? – otworzył jedno srebrne oko i łypnął na mężczyznę. Ubrany jedynie w
luźną, rozpiętą na piersiach koszulę i mocno dopasowane spodnie przyciągnął natychmiast jego wzrok.
- Właściwie
to tak się czuję, walczę o miejsce w twoim sercu. – Usiadł na materacu, a
nieznośny dzieciak nakrył się kołdrą pod samą szyję, pozbawiając go widoku
ładnie opalonego brzucha, który raz po raz wyglądał spod krótkiej koszulki.
- Nie
myślałeś jednak o czymś innym? – zapytał nieco złośliwie. – Masz okropnie
zawiedzioną minę.
- Ależ
kochanie, jestem zachłannym draniem. Chcę mieć wszystko - buntowniczą duszę,
gorące serce i zgrabne ciało, które od wielu miesięcy śni mi się po nocach. –
Pieszczotliwie, samymi opuszkami palców dotknął jego twarzy.
- Ty łajdaku!
– Nirmal zerwał się z posłania i uklęknął na łóżku twarzą do męża. Wbił w niego
gniewne oczy, które niemal ciskały iskry. – Lubiłeś mnie od tak dawna, ale pozwoliłeś
na cała szopkę z narzeczeństwem?! Wiesz co ja i Rajit wycierpieliśmy przez ten
czas?! – Szarpnął za koszulę na jego piersiach i rozdarł ją na pół. Nie było to
zbyt mądre z jego strony, bo odsłonił imponujący, umięśniony niczym u
gladiatora tors Lakshmana. Mimo wściekłości umilkł, zagapiony w to cudo natury
z czego mężczyzna natychmiast skorzystał .
-
Przepraszam, chciałem chronić siebie i ciebie. Może niezbyt rozsądnie, ale
bałem się powtórki z przeszłości. Już raz byłem w związku i bardzo
tragicznie się dla nas obu skończyło. – Przysunął się bliżej do chłopaka, omal się
o niego nie ocierając. Zdawał sobie sprawę jak działa na męża i bezwstydnie to wykorzystywał
w ich małej potyczce. – Ty jesteś jeszcze bardzo młody i niewiele wiesz o świecie, w
każdej chwili możesz zmienić zdanie. Teraz lubisz mnie, ale za kilka lat
dojrzejesz, a związek z kimś na moim stanowisku i z paskudnym charakterem wcale nie
jest łatwy. – Twarz władcy stężała w maskę, a złote oczy zasnuły się głębokim smutkiem.
O to jakie sceny z przeszłości rozgrywały się właśnie w jego głowie Nirmal bał
się na razie zapytać.
- Nie miałeś
prawa zdecydować za mnie! – powiedział już o wiele łagodniej. – Nie mówiąc już
jak namieszałeś w życiu Rajita. Musimy mu pomóc. Czytałeś mój list? – Świadomie
zmienił temat. Czuł ból mężczyzny całym sobą, chciał odwrócić jego uwagę i
przywołać do rzeczywistości.
- Tak, to jedyna
miła wiadomość dzisiejszego dnia. Ciekawe po kim maluch odziedziczy wygląd? Wyobrażasz sobie,
co to będzie za diabełek po takich dwóch uparciuchach? – Otwarł ramiona i
chłopak natychmiast ufnie się w nie wtulił. – Daj mi kilka dni na załatwienie
tej sprawy. Nasz miesiąc miodowy nieco się odwlecze. – Zanurzył dłonie w
jedwabistych lokach. – Dostanę całusa na dobranoc?
- No nie
wiem. Właściwie to już sobie kilka wziąłeś. – Zerknął podejrzliwie na władcę,
czy aby nie planuje jakiegoś podstępnego ataku.
- To się nie
liczy. Poza tym jak chcesz być dobrym mężem, powinieneś trochę potrenować. - Zawiesił
wygłodniały wzrok na rozchylonych wargach chłopaka. – Słowo wampira, że będę
trzymał ręce przy sobie. Nie zrobię nic wbrew twojej woli i... – Nie zdążył
dokończyć, bo miękkie usta zaatakowały go znienacka.
- O czym ty
gadasz? Jakiej woli? – zamruczał Nirmal zauroczony ciepłem wilgotnego wnętrza.
Ręce same wyrwały się do przodu i z zapałem zaczęły badać wszystkie obiecujące
krzywizny. Potężne mięśnie prężyły się pod jego dotykiem. Miał ogromną ochotę
ugryźć któryś, na pewno smakowałby wyśmienicie. Zsunął się nieco w dół i wbił
zęby niedaleko sutka. Jak zwykle w obecności Lakshmana zupełnie stracił
głowę.
- Hm...
kochanie...- zamruczał nisko mężczyzna. - Jestem już cały twardy, więc jeśli
nie masz zamiaru stracić dzisiaj swojego wianka lepiej przestań.
- Och...! – Zamrugał
długimi rzęsami, a jego zamglone namiętnością oczy zaczęły powoli przytomnieć. – Zrobiłeś to specjalnie!
- Ja? Wiesz, nie
moja wina, że krucho u ciebie z tą...wolą...- roześmiał się ze speszonej
miny czerwonego jak burak męża, który oczywiście schował się pod kołdrą.
- Idź sobie! –
wymamrotał cicho. – Wykorzystujesz moją słabość krwiopijco!
- Słabość?
Dziękuję za cenną informację, pozwoli mi wygrać tę wojnę kochanie. – Poklepał poufale
przez nakrycie wypięty tyłek i w szampańskim humorze ruszył do drzwi, a kiedy tylko się za nim zamknęły...
- Jestem
idiotą! – Jęczał chłopak uderzając czołem w chłodną poduszkę. Miał nadzieję, że w ten prosty sposób wróci mu choć odrobina rozsądku. - Głupota jest chyba
nieuleczalna, tak jak zbyt długi język! – Obawiał się, że jeśli tak dalej
pójdzie, to zamiast utemperować męża- tyrana, wywiesi białą flagę z okrzykiem ,,bierz
mnie”. Może też zawinąć się w elegancki obrus i powiedzieć - ,,podano do
stołu”. Ten drugi pomysł ze względu na swoją Książęcą Wysokość wydał mu się bardziej na miejscu. – Zupełnie mi odbiło!
***
Nirmal nie miał innego wyjścia jak w sprawie ,,Prawa o Mieszańcach” zaufać mężowi i Rajitowi, którzy mieli ogromny wpływ na
Radę Klanów. Obudzony przez Bansi, ziewając rozdzierająco zwlekł się z łóżka.
Miał naprawdę ciężką noc. Pobudzone
ciało za nic na świecie nie chciało się uspokoić. Mimo katowania wyobraźni najobrzydliwszymi
rzeczami, w rodzaju śluzu ślimaków, śmierdzącej kaszy gryczanej czy białych
robaków pożerających gnijące szczątki, nic nie było w stanie ugasić płonącej w
nim gorączki. Dopiero nad ranem się poddał, po czym odbył naprawdę długą i owocną sesję
prysznicową, wyobrażając sobie muskularne ciało męża lśniące w promieniach
słońca. Zawstydzony swoją niewyżytą naturą, zupełnie nago zagrzebał się pod kołdrą
i zasnął jak kamień. Niestety rano zupełnie o tym zapomniał.
- Aaa...! - zapiszczał
zawstydzony na widok mocno rozbawionej miny lokaja. Złapał za prześcieradło i
owinął się nim niczym mumia.
- Noce są teraz
takie gorące – zachichotał mężczyzna, patrząc na niemożliwie skłębioną pościel
i rumieńce swojego pana. – Proszę ostrożnie z tymi prysznicami, potrafią wyssać
z człowieka wszystkie siły. – W łazience też panował niezły bałagan.
- Zamiast
dowcipkować lepiej zajmij się moim ubraniem! – Nirmal zupełnie nie po
książęcemu pokazał mu język.
- Już gotowe – Bansi podał chłopakowi zestaw na dzisiejszy dzień. – Mam coś lepszego. Tu jest spis
kruków, o który pan prosił i mapa z zaznaczeniem miejsc, gdzie występują.
- Wielkie
dzięki, napracowałeś się. Zajmę się tym natychmiast. – Wszedł za malowany,
chiński parawan i zaczął się ubierać. – Sporo tego. – Na kartce widniało
kilkadziesiąt pozycji.
- Fakt, to
bardzo popularny motyw w Amalendzie. Czego właściwie pan szuka? – zaciekawił się
lokaj.
- Chcę zbadać
historię zamku. Zainteresowały mnie twoje opowieści. Widziałem w bibliotece mozaikę
która w pewnym sensie przypominała przekrój pałacu z lotu ptaka, wyglądała zupełnie
jak labirynt. Przy wejściu siedział kruk, a w środku sowa. – Już kompletnie ubrany zajął miejsce przy stoliku i zaczął uważnie studiować mapę.
- To może być
niebezpieczne. Wielu uczonych próbowało zgłębić tajemnicę Harash Ansorg, ale im
się nie udało. – Postawił przed młodym księciem tacę ze śniadaniem. – Mogę pomóc –
zaproponował, trochę martwiąc się o swojego pana.
- Masz
wystarczająco dużo swoich obowiązków. Czuję, że powinienem się tym zająć
osobiście. – Wpakował sobie do ust maślanego rogala i popił kakaem. Będzie miał
czym zająć myśli przez najbliższe dni. Dzięki temu może opanuje nieco swoje krnąbrne
ciało z oślim uporem wyrywające się do męża oraz przestanie się tak zamartwiać o
elfa.
***
Po posiłku udał się na poszukiwanie kruków,
przekonany, że pozwolą mu odkryć prawdę o zamku. Uzbrojony na wszelki wypadek w
mocną latarkę i szkło powiększające chodził od pomieszczenia do pomieszczenia. Szybko zorientował się, że tylko kilka ptaków różni się nieco od pozostałych.
Każdy z nich trzymał w dziobie małą gałązkę, która skojarzyła się mu z
zielonym labiryntem, jaki kiedyś widział w jednym z krakowskich parków. Zaczął uważnie
obmacywać posąg, który znajdował się w bocznym korytarzu, w pobliżu królewskich
apartamentów. Jedno z piór na czarnym ogonie okazało się ruchome, zaczął nim ostrożnie
manewrować i ściana nagle się rozsunęła, ukazując ciemne przejście.
Oświetlił je latarką, okazało się pełne gęstych niczym firanki pajęczyn. Ich
właściciele na pewno nie należeli do maleństw. Na czarnych ścianach niczym żyły
pulsowały szkarłatne runy, identyczne z tymi na zewnątrz pałacu.
- No dobra,
może przynajmniej będą mieć ładne futerko jak tarantule – pocieszał się chłopak
i zagłębił powoli w korytarz. Błądził w nim dobry kwadrans, rozrywając białe
woale i strasząc pająki, które rzeczywiście były wielkości dłoni. Niestety droga kończyła się ślepym zaułkiem, tak jak pozostałe sześć,
które potem zbadał. Pokryty kurzem, brudny jak nieboskie stworzenie, z
włochatym mieszkańcem na ramieniu usiadł wprost na
podłodze. Miał wrażenie, że coś umyka jego uwadze, ale cały czas czuł czyjąś obecność.
Wydawało mu się, że jakaś potężna istota igra z nim jak z dzieckiem.
- Panie
Harash Ansorg, zabawa zabawą, wolałbym jednak porozmawiać oko w oko. Jestem
zupełnie świeżym i naprawdę marnym wampirem, jak mawiają moi przyjaciele, więc
chyba nie stanowię dla pana żadnego zagrożenia. – Dotknął ostrożnie pająka,
który okazał się niespodziewanie miękki i delikatny. – Skoro mam tutaj
mieszkać, chyba moglibyśmy się zakumplować?
- Zakumplować?
– zaszemrał czyjś chłodny głos. – Co to u licha znaczy? Nie
pachniesz jak wampir? Coś z tobą nie w porządku! - Mała, kulawa istotka śmiała do niego przemówić, to było nawet komiczne.
- Och! –
Chłopak był zachwycony, właśnie odniósł swój pierwszy sukces. – To znaczy, że się
polubimy, w końcu jesteśmy jakby sąsiadami. Możemy też sobie pogadać o wszystkim. Wiem wiele o ludzkim świecie. Masz pojęcie co to kino lub piwo?
-
Yhy...yhy... – zabrzmiało jak dławienie się kogoś mocno zaskoczonego.
- No chyba,
że nie chcesz. Nie każdy chce być znajomym kaleki, potrafię to zrozumieć –
dodał już o wiele ciszej i mniej pewnie. – A psik...! – Drobinki pyłu dostały
mu się do nosa.
- Ciekawskie z ciebie stworzonko! Chyba powinniśmy zmienić miejsce na mniej zakurzone. – Ściana przed
chłopakiem odsunęła się ze zgrzytem, który sugerował, że przejście było rzadko używane. Znalazł
się w dużej, pustej komnacie bez okien, oświetlonej dziesiątkami, rosnących na
jej ścianach, lśniących, błękitnych grzybów. Jedynym przyciągającym wzrok elementem był stojący na jej
środku marmurowy postument. Na nim widać było szklany klosz, pod którym leżała gruba
księga w skórzanej oprawie zdobiona oczywiście krukami. Książę stanął
z otwartymi szeroko oczami, chłonąc całym sobą wszystko co zobaczył. Uwielbiał takie przygody z dreszczykiem.
- Dziękuję za
zaufanie – uśmiechnął się szeroko. – Jestem Nirmal, mąż tego drania Lakshmana.
A ty, jak się nazywasz?
- Wiem, nic
nie umyka mojej uwadze. Balraj, demon pierwszego kręgu. Nie ufam nikomu.
Istnieję prawie tak długo jak ten zamek. – Zimny, krystalicznie czysty męski głos
dobiegał jakby ze ścian. – Nie boisz się jak większość dworzan, że spalę cię na
popiół lub pożrę? – Wyraźnie można było wyczuć złośliwe nutki.
- Jakoś nie
bardzo - odparł zgodnie z prawdą chłopak.
- Hm...? Może
jesteś zbyt niemądry by wyczuć zagrożenie? – Demon bawił się coraz lepiej.
Najwyraźniej miał przed sobą strasznego głuptasa, do którego coś go
ciągnęło. Nie wiedział jednak, co to takiego, dlatego się odezwał wbrew swoim zasadom.
Rzadko robił wyjątki. Musiał odkryć tajemnicę dzieciaka, bo że jakąś posiadał, nie miał żadnych wątpliwości. Doskonale znał legendę oraz wiersz –
zagadkę, ale niezbyt wierzył w te wszystkie bzdury.
- Pewnie weźmiesz
mnie za odmieńca. Chandi, mój nauczyciel magii, zawsze mówił, że
jestem dziwny. Czuję twoją moc, szkarłatne nitki nucą wokół mnie odkąd pierwszy
raz wszedłem do zamku – odezwał się nieśmiało do nowego znajomego.
- Nucą? – Demon
był naprawdę zaintrygowany. Doskonale znał wampirzą magię, nie było w niej
miejsca na coś takiego. To bardziej przypominało...
- Twoja pieśń
jest piękna. Czasem silna i czysta niczym górski potok. Czasem mroczna i brutalna, pełna bólu i przemocy – odezwał się z pewnością w głosie Nirmal. Odkąd został wampirem każda żywa istota była dla niego muzyką.
- Muszę się
zastanowić, przyjdź jutro – Balraj nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Chłopak był
chodzącą zagadką, którą miał wielką ochotę rozwiązać. Ostatnio ogromnie się
nudził, nawet straszenie dworzan i płatanie im złośliwych kawałów przestało go
bawić. Czuł się ogromnie samotny i jakiś pusty w środku.
- Do widzenia,
chyba powinienem się umyć, bo znowu będę musiał wysłuchać kazania na temat zachowania godnego księcia. – Nirmal otrzepał swoje ubranie. – Czy następnym
razem mógłbym cię zobaczyć skoro jesteś demonem? Nigdy żadnego nie widziałem. –
Chłopak był autentycznie ciekawy.
- Mowy nie ma!
Taki dzieciuch jak ty umrze z przerażenia! – burknął niegrzecznie Balraj i
umilkł. Ten mały wielbiciel pieśni był wyjątkowo bezczelny i bezpośredni. Nie
miał zamiaru się ,,kumplować" z kimś takim, cokolwiek to znaczy, bo o kinie i piwie też nigdy nie słyszał. Zbada go niczym każde nowe
zjawisko w swoim otoczeniu z dokładnością uczonego, a potem się odsunie w
niebyt, bezpieczny w murach zamku. Dobrze wiedział, że na tym świecie, nikt nie
robił niczego za darmo. Nirmal tak jak wielu innych przed nim na pewno miał
jakiś interes w zawarciu z nim znajomości.
***
Rajit otrzymał list od Nirmala dopiero rano,
w pierwszej chwili chciał do niego pobiec i wydusić miejsce pobytu elfa. Wiadomość
o dziecku zupełnie go oszołomiła. Zobaczył oczami wyobraźni maleństwo, całe
należące do niego, z błękitnymi oczami Chandiego. Będzie mu wieczorami opowiadał
bajki, jak to do tej pory czynił dla dzieci z klanu. Pokaże mu wszystko co sam
umiał, sprawi, że jego życie będzie szczęśliwe i beztroskie. Teraz już nie
odpuści wieszczowi. Oczy zabłysły mu ciekawością, jak jego kochanie będzie
wyglądać taki miękki i okrągły. Pewnie oczyści mu konto na nową garderobę, oczywiście
w najlepszym guście, dostosowaną dla ciężarnych. Na myśl o tym uśmiechnął się
do siebie, po raz pierwszy od wielu dni. Kręcił się w kółko, nie mając pojęcia
jak wytrzyma do wieczora. Nirmal wyznaczył spotkanie dopiero na dwudziestą. Koło
południa porzucił jednak swój gabinet w poszukiwaniu chłopaka. Zamiast niego
udało mu się trafić na Lakshmana, zdążającego do sali narad.
- Będę ojcem!
– wypalił zamiast standardowego powitania władcy.
- Wiem i
cieszę się razem z tobą – poklepał zmieszanego mężczyznę po ramieniu. – Pozostaje
tylko kwesta prawna. Myślę, że powinieneś iść ze mną. Zrobimy tym skostniały
staruszkom małe piekło. Ktoś powinien wprowadzić ich w nowe stulecie i chyba
padło na nas.
- Pewnie masz
rację panie, nie wiem tylko czy uda mi się jakoś pomoc. Myślisz , że nadaję się
na ojca? – zapytał niespokojnie.
- Jesteś niemożliwy.
Słyszałem, że maluchy z klanu wprost cię uwielbiają. Całe życie walczyłeś o
prawa dzieci, z tego powodu popadłeś w niełaskę u przywódców. Tym razem masz
moje poparcie i zrobimy z tym porządek. – Otworzył drzwi do komnaty, w której
za długim stołem siedzieli już przedstawiciele wszystkich klanów. Szeptali
nerwowo czując, że władca był w bojowym nastroju. Obecność buntownika Rajita u
jego boku, też nie wróżyła im niczego dobrego.
........................................................................................................................
betowała Ariana
........................................................................................................................
betowała Ariana
Jej *.* ale się ciesze, że Rajit już wie o maluszku <3 Teraz niech tylko się spotka z wieszczem i będzie idealnie :* Co do Nirmala i Lakshmana to są co raz bliżej siebie <3 czekać tylko aż chłopak odda się wreszcie w ramiona swojego męża :3 może im z tego wyjdzie następca tronu ;) Dobrze że król bierze się za te stare pruchna 3:) okropne dziady nie pozwalają na związki mieszane :P niech zginą na stosie :) Już czekam na następny rozdział *.* Życze dużo weny <3 Pozdrawiam OfeliaRose
OdpowiedzUsuńMój blog : ofeliaroseopyaoi.blogspot.com
Zaczynają ze sobą coraz lepiej współpracować. A młody książę w końcu przestanie się opierać.Jest w tym zabawny.
OdpowiedzUsuńSuper że Rajit wie o dziecku teraz tylko czekamy na ich ponowne spotkanie. Dobrze że król chce im to wszystko ułatwić.
No i demon. Pojawił się i coś czuję że nieźle namiesza. Już nie mogę się doczekać.
Dużo dużo weny i chęci:)
Troszke bledow literkowych jest.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie to, ze Nirmal wypaplal sie Rajitowi, ale coz.. przeciez sa przyjaciolmi.
Jestem ciekaw co z tym demonem. Dobrze by bylo gdyby jednak sie pokazal chlopakowi. Ciekawe jak wyglada.. Nie wiem co jeszcze dodac.. rozdzial krociotki :c
Pozdrawiam
Damiann
To opowiadanie jest boskie. Nareszcie wszystko zaczyna się układać, ale zaciekawiła mnie nowa postać, ten tajemniczy demon, może dla niego również znajdziesz miłość?
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ah te całujące fotele. Nosz z cieplutkimi obiciami xD Tutaj Lakshman wygrał bitwę ;) Całkiem nieźle radzi sobie jako mąż z nieznośnym Nirmalem. Chociaż mógłby sobie radzić lepiej. Ale cóż chłopak jest nie tuzinkową istotą o diabelskim charakterku.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że poinformował Rajita o sytuacji z Chandim i że to prawo się w końcu zmieni. Oby ten uparty elf nie mógł już uciec ani się wykręcić. Też się zastanawiam jak będzie wyglądać jako taka mięciutka kulka w ciąży.
A ten demon jest mega bezczelny. Wiesz co ja bym z nim zrobiła... Ale mam nadzieję, że Nirmal go zobaczy w końcu.
Świetny rozdział i świetne opowiadanie. :)
Nieważne jak uwielbiam Chandiego i Rajita, Lakshman z Nirmalem zawsze sprawiają, że się rozpływam, ich relacja jest taka kochana... Jestem ciekawa tego demona, chociaż pewnie ulegnie urokowi księcia. I W KOŃCU RAJIT SIĘ DOWIEDZIAŁ, NIECH ONI SIĘ DOGADAJĄ WRESZCIE ;-;
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy czytam, że pomiędzy Nirmalem a Lakshmanem tak dobrze się dzieje, uśmiech sam wkrada mi się na twarz. Uwielbiam ich.
OdpowiedzUsuńNirmal zdradził tajemnice elfa, ale nie złamał danego mu słowa. W końcu miał nikomu jej nie mówić, sprytnie ominoł ten zakaz :-).
Jestem ciekawa jak poradzi sobie Rajit i Lakshman z zmianą prawa. Oby wszystko im się udało i Rajit był szczęśliwy wrza z Chandim i dzieckiem. A kiedy Nirmal będzie miał dzidziusia z Lakshmanem? :-)
Pozdrawiam i dużo weny
Witam,
OdpowiedzUsuńRaijt cały w skowronkach na myśl, ze razem z Chandim będą mieli dziecko, Nimrilowi udało się nawiązać kontakt z demonem zamieszkującym w pałacu, hahha Lanksman tak podstępnie zdobył buziaki
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och jak cudownie Nimrialowi udało się odnaleźć demona, ale mam wrażenie że chce po prostu wykorzystać Nimrial jest nastawiony do wszystkich przyjaźnie, och wbudowana opcja buziakowania cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka