wtorek, 26 listopada 2013

4. Alisa


   Daniel, dopóki był maluchem nie traktował swojego kalectwa jako coś złego. Czasami się denerwował, kiedy nie mógł nadążyć za Asią i Olą, ale jego wrodzony optymizm zawsze przezwyciężał wszystkie smutki. Z rzadkim u kilkuletniego szkraba uporem i dumą, pokonywał wszelkie przeszkody, prawie nigdy się nie skarżąc. Miał kochającą rodzinę, dwie siostry, które nieraz się z nim sprzeczały, ale w razie trudności stały za nim murem oraz sąsiada Kacpra, z którym bawił się w wolnych chwilach i zwierzał ze swoich sekretów. Wszystko to składało się na całkiem szczęśliwe dzieciństwo.
    Niestety, kiedy poszedł do szkoły sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Maluchy, nakręcane przez dorosłych często nie akceptują czyjejś odmienności, a ponieważ wszyscy wiedzieli, że Daniel był adoptowany i w dodatku kulawy, obrały go sobie za cel drwin. Ich samozwańczy przywódca Zenek, najsilniejszy chłopak w klasie, natychmiast uznał, że taki mały, słaby dzieciak będzie doskonałym przedmiotem żartów. Po tygodniu prześladowań, kiedy to każdego dnia Daniel wracał do domu ze łzami w oczach, miał już dość szkoły.  W dodatku w poniedziałek spotkała go bardzo niemiła niespodzianka. Po wejściu do klasy ze zdumieniem zauważył, że jego ławka jest pusta, a Kacper siedzi z rudą Anią.
- Nie chcesz już być moim kolegą? - zapytał nieśmiało, drżącym głosikiem.
- Nie będę się bawił z kulawcem, ty nie umiesz nawet grać w piłkę! – odpowiedział drwiąco chłopak, a dziewczynka obok poklepał go z uznaniem po plecach. Ze wszystkich stron rozległy się śmiechy i docinki.
    Daniel usiadł cichutko i zaczął rozkładać zeszyty. Drobne dłonie zacisną w pięści, by się nie rozpłakać. Nie chciał dać tym łobuzom satysfakcji, a z doświadczenia wiedział, że najbardziej ich cieszyły jego łzy. Dwa razy już czekali na niego po szkole całą paczką, otoczyli go zwartym kręgiem, by potem popychać  go od jednego i drugiego. Poddawał się temu niczym kukiełka, dobrze wiedząc, że nie był w stanie im uciec. 
   Daniel nabrał zwyczaju odwiedzać w drodze do domu Fontannę Cudów. Tam, ukryty w krzakach róż wypłakiwał się kamiennym nietoperzom. Nie chciał pokazywać mamusi, że było mu smutno, tak bardzo cieszyła się z nowej pracy. Gdyby się dowiedziała, że nie daje sobie rady w szkole na pewno by z niej zrezygnowała. Chciał być równie dzielny jak tatuś, który nawet ze złamaną  ręką poszedł do warsztatu, żeby im nie zabrakło pieniążków na książki. Usiadł na marmurowym, porośniętym mchem obramowaniu ze spuszczoną główką.
- Panie Nietoperzu, nie mam już przyjaciela. Kacper nie chce się zadawać z kuternogą, ma teraz innych, lepszych kolegów – szlochał, a jego łzy wpadały do dziwnie pociemniałej wody, czego załamany maluch zupełnie nie zauważył.
- To znowu ty? Nasmarkałeś do wody! –  rozległo się przeciągłe ziewnięcie.  – Jest środek nocy mały człowieku! Trzeba było dać mu w zęby zamiast marudzić – burknął mocno zaspany głos. – Nabrałby do ciebie szacunku.
- Nie musisz gadać z kulawcem, nikt cię nie zmusza! – pociągnął noskiem Daniel i posmutniał jeszcze bardziej. – Poza tym jest południe, znasz się na zegarku gorzej od Oli.
- Skoro do tej pory twoja noga mi nie przeszkadzała, to dlaczego teraz miałoby się to zmienić?
- Kacprowi zaczęła przeszkadzać, nie chce się ze mną bawić. Woli tego Zenka – odezwał się cicho chłopczyk.
- Głuptas z ciebie, pamiętasz to stare przysłowie ,, Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie’’? Skoro twój sąsiad cię opuścił, kiedy potrzebowałeś jego pomocy, to tylko świadczy, że jest zwyczajnym tchórzem. Na pewno poznasz jeszcze niejednego, miłego chłopca – zaszemrał niski, mroczny głos. Daniel nie bardzo rozumiał, dlaczego tylko on go słyszy. Siostry zawsze go wyśmiewały, że ma bujną wyobraźnię, kiedy im opowiadał o znajomym z fontanny,
-  Nie rozumiesz, ja nie mogę się biegać tak jak inne dzieci, tylko im przeszkadzam. Ty masz skrzydła, więc nawet jak cię boli nóżka to i tak jesteś najszybszy – odpowiedział rozsądnie malec. Przemył buzię kilkakrotnie chłodną wodą, aby mama nie zorientowała się, że płakał.
- W życiu najważniejsze jest to co mamy w środku, w swoim sercu. Jeszcze się o tym przekonasz.
- Flaczki i krew? – Daniel kompletnie nie zrozumiał o co chodzi Panu Nietoperzowi.
- Eh ty… Lubisz zwierzęta? – Chłopczyk zobaczył jak na obramowaniu fontanny ląduje maleńki nietoperz i patrzy na niego czarnymi oczkami z niemal ludzką inteligencją. Nie odleciał nawet wtedy, gdy ostrożnie wyciągnął rączkę, by go dotknąć.
- Jakie mięciutkie ma futerko – szepnął zachwycony Daniel. Znał te stworzonka z ogrodu za domem. Mieszkały w szopie na narzędzia i jak mówił tatuś były pod ochroną. Należały do jakiegoś rzadkiego gatuneku, który różnił się od innych tym, że polował także w dzień. Ogrodnicy wręcz go uwielbiali za skuteczną walkę ze szkodnikami.
- Ma na mię Alisa i chce cię bliżej poznać. Spodobałeś się jej. –  Zaszemrał głos w jego głowie. Zwierzątko rzeczywiście rozłożyło skrzydełka i sfrunęło na ramię chłopca. Zaczęło obwąchiwać jego policzek, łaskocząc go wąsikami. – Możesz ją zabrać do domu.
- Ojej, jaka śliczna, brązowiutka niczym kasztanek – pogłaskał ją paluszkiem po łebku. Nastawiła czujnie duże uszy zakończone śmiesznymi pędzelkami i pisnęła z zadowoleniem. – Jesteś moim najlepsiejszym przyjacielem Panie Nietoperzu. Szkoda, że nie mogę Pana uściskać.
-  Jeszcze by tego brakowało – dobiegł chłopca burkliwy, lekko zmieszany głos. –Wynocha do domu smarkaczu, chcę spać! Trajkoczesz jak nakręcony, aż zaczęła mnie boleć głowa!
- Dziękuję, bardzo dziękuję – uradowany malec zabrał tornister i pomachał posągowi. Alisa grzecznie siedziała na jego ramieniu, trzymając się pazurkami sweterka. We wspaniałym nastroju wrócił do domu. Jedyne co go trochę martwiło, to jak mama przyjmie nowego członka rodziny.

.........................................................................................................

Betowała Ariana

12 komentarzy:

  1. Opowiadanko fajnie się zaczyna, powoli, ale akcja się toczy. Nie mam pojęcia jak potrafisz pisać na raz tyle opowiadań, każdy o innej tematyce :) Z tego tutaj wynika, że masz dla niego większe plany, zanim wszystko się wyjaśni i Daniel spotka miłego chłopca :)
    Pozdrawiam
    fankayaoi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to ma być dość długie i zawiłe opowiadanie. Dawno już chodziło mi po głowie, mam do niego plan i postacie. Poza tym w pisaniu potrzebuję odmiany. To jakbyś zanurzała się za każdym razem w nowy świat, bardzo lubię to uczucie.:))

      Usuń
  2. naprawdę słodkie! *.* ...Jakoś ostatnio zaczęłam postrzegać twoje opowiadania jako bardzo sweetaśne!! <3 Daniel jest słodki, nietoperek jest słodki, fontanna to już trochę mniej... ale kocham wręcz kochamkocham twój styl pisania, ani się niepotrzebnie nie rozpisujesz i wgl, a czyta się świetnie! <3
    Życzę weny i miłego wieczorka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem jakie to uczucie zostać samemu... bez przyjaciół i znajomych... Bez nadziei na lepsze jutro. Bez możliwości stawienia czoła przeszkodom,,, ja nie byłam w stanie. Nie umiałam zepchnąć na dalszy plan złośliwości innych. Niestety też przechodziłam przez coś podobnego, tylko że "znajomi" mieli inny powód do drwin i podstawiania nóg... dlatego rozumiem chłopca... rozumiem jego łzy i to że ukrywa to przed rodzicami.... czuję się jakbym czytała o sobie...
    Piękne jest to opowiadanie, z jednej strony takie prawdziwe, a z drugiej takie niesamowite i fantastyczne. Żałuje tylko, że ja nie miałam komu się wypłakać... Eh,, wybacz nie o tym miałam pisać, ale nie mogłam się powstrzymać... Po prostu ten rozdział obudził we mnie wspomnienia.... nieco przykre. Jednakże..
    Rozdział jest cudowny, smutny ale i pełen nadziei na lepsze jutro. Mam nadzieję, że inni w końcu zrozumieją, że takie drobiazgi jak trochę niesprawna noga chłopca to nie powód do drwin i śmiechów.
    Mam nadzieję, że jego losy ułożą się lepiej od moich.... Chociaż mnie też coś dobrego w końcu spotkało.... poznałam was,,, ciebie Bianca i czytelników mojego bloga,, to dzięki wam jeszcze jestem w stanie się uśmiechać i cieszyć. Dziękuje <3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Daniel ma już dwóch przyjaciół, może nieco dziwnych, ale co z tego. Niełatwe dzieciństwo zahartuje go na dalsze życie. Przywódcy klanów będą mieć niełatwego przeciwnika.
    A u ciebie Maru będzie tylko lepiej, niedługo skończysz studia i staniesz się niezależna. Ułożysz sobie życie po swojemu, więc głowa do góry.:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie szkoda zrobiło mi się Daniela ale niestety ludzie tacy są a dzieci potrafią być jeszcze bardziej okrutne. Mam nadzieje że jednak znajdzie sobie jakiegoś przyjaciela w szkole.
    Rozmowa z kamiennym nietoperzem. Tego się nie spodziewałam ale Daniel przyjął to bardzo naturalnie i był przy tym taki słodki. No i dostał miły prezent:)
    Wiem że to dopiero początek ale już uwielbiam to opowiadanie i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
    Dużo dużo weny i chęci

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa ... to było takie słodkie. Jacki Perla

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. to opowiadanie mnie zainteresowało. Jestem bardzo ciekawa jak chłopiec sobie poradzi. Biorąc pod uwage jak inne dzieci go traktują.
    Życze dużo weny.

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj biedny Daniel, a o tym pseudo przyjacielu szkoda gadać. Na szczęście Pan Nietoperz go pocieszył i nawet dał małą przyjaciółkę. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" to takie prawdziwe słowa i nie raz się o tym przekonałam. Grunt, że Daniel się nie załamuje i jakoś trzyma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, nietoperz go pociesza, to słodkie...I dał mu małego nietoperka, rozpływam się <3 Dzieciaki to idioci, powinni Danielowi pomagać, a nie dokuczać -,- Mówiłam już, że to niesamowite, że prowadzisz tyle blogów i udaje ci się kończyć opowiadania? Jeśli nie, to właśnie mówię xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    fantastyczny rozdział..... jak mi żal Daniela, ech ludzie są okrutni, no i jeszcze Kacper, który najpierw się z nim przyjaźnił, a potem... och podoba mi się „pan nietoperz” i te rozmowy z nim....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, Pan Nietoperz taki uczynny i miły dla Daniela, i ma rację liczy się to co ma się w środku, i to że Kacper okazał się tchórzem... i jeszcze Alisa bardzo miłe stworzone...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń