Przed małym domkiem na
przedmieściach Krakowa, bawiły się dwie, może ośmioletnie dziewczynki oraz
ciemnowłosy, drobny chłopiec. Na kocu porozkładane mieli pluszaki i karmili je
z małych talerzyków orzeszkami ziemnymi, które udawały ziemniaki. Maluchowi
kiepsko szła opieka nad misiami i siostry co chwilę go instruowały, jak ma
zmieniać im pieluszki, zrobione z chusteczek higienicznych.
- Daniel, przebijesz tą
agrafką swojego synka na wylot. – Skrzywiła się Asia i poprawiła długie, jasne
warkoczyki, które ciągle się jej rozplatały.- Straszna z ciebie niezdara – Ola pomogła zapiąć mu zatrzaskę. Miała krótką, twarzową fryzurkę i wyśmiewała się z siostry, że wygląda jak sierotka Marysia.
- Odczepcie się, jestem facetem będę zarabiał na chlebuś jak tata, a nie niańczył dzieci! – Zdenerwował się w końcu chłopiec. – Mężczyzna ma być dzielny, nie musi umieć zakładać pieluch!
- A ty niby jesteś dzielny? – popatrzyła na niego drwiąco wyższa z dziewczynek.
- Pewnie, nie boję się wron tak jak ty! – odgryzł się natychmiast Daniel.
- W takim razie chodź z nami do mrocznej fontanny, która wszystko pożera – Asia była pewna, że brat się nie zgodzi. Sama trochę bała się tego miejsca, które niedawno pokazały jej koleżanki ze szkoły. Już w przedszkolu nasłuchali się o niej wielu strasznych opowieści.
- Pewnie, że pójdę – zadarł nosek Daniel. Nie wierzył w jakieś bujdy, czary były tylko w telewizji, przynajmniej tak zawsze mówiła mamusia. Właśnie zaczęły się wakacje i słoneczko całkiem przyjemnie przygrzewało. Nie miał nic przeciwko małej wyprawie do parku i pochlapaniu się w wodzie. Będzie się potem mógł pochwalić swojemu koledze Kacprowi. Siostrom nie pozostało nic innego jak poprosić rodziców o pozwolenie. Zgodzili się bez problemów, park znajdował się po tej samej stronie ulicy, zaledwie kilkaset metrów od ich domu i często chodzili tam całą rodziną na plac zabaw. O tej porze spacerowało tam mnóstwo ludzi z dziećmi. Dziewczynki poprowadziły chłopca w odległy zakątek, w którym jeszcze nigdy nie był. Po obu stronach alejki rosły wysokie drzewa, kiedy wyszli zza zakrętu Daniel otworzył szeroko buzię. Na niewielkim , okrągłym placyku stała biała, marmurowa fontanna otoczona krzewami błękitnych, niczym włoskie niebo róż, które swoim ulotnym pięknem od razu zachwyciły malucha. Podbiegł najpierw do nich i zaczął po kolei wkładać nosek do słodko pachnących pąków. Przestał dopiero wtedy, kiedy wściekła pszczoła zaatakowała go z groźnym bzykaniem.
- Zobacz! – krzyknęła do niego Ola. Wrzuciła podniesiony z ziemi patyk do krystalicznie czystej, płytkiej wody. Zawirował, poskoczył i zniknął, niczym porwany niewidzialną ręką ducha.
- Teraz ja – zapiszczał zachwycony sztuczką Daniel. Włożył do środka kilka kamyków, które po chwili również gdzieś przepadły. – Myślicie, że zjada je głodny demon? – Omal nie wpadł do wody, na szczęście siostry przytrzymały go za spodenki. – Jak tam wejdę też mnie pożre? – Zanim zdążyły ponownie go chwycić wdrapał się do fontanny i wyszczerzył do nich radośnie. – Ale fajnie! - Zaczął chlapać piszczące dziewczynki.
- Wyłaź głupku! – Ola patrzyła niepewnie na kąpiącego się brata. To miejsce wzbudzało w niej jakiś nieokreślony lęk.
- Widziałaś jakie fajne nietoperze? – chłopiec podszedł do rzeźby na środku baseniku, przedstawiającej skrzydlate stworzenia, zrywające się do lotu. Wdrapał się na podwyższenie i zaczął nasłuchiwać. – Słyszycie, ten duży coś gada – nastawił uszka.
- I co mówi? – zapytała zaciekawiona Asia.
- Chyba jest zły, że hałasujemy. Powiedział- ,,odgryzę pięty tym smarkaczom i wypiję ich krew kropelka po kropelce”. – Daniel wyszedł z fontanny i stanął obok siostry.
- Zmyślasz, żeby nas wystraszyć! Powiem mamie! – pociągnęła go za ucho Ola. – Idziemy do domu!
- Do widzenia panie nietoperzu – pomachał posągowi maluch. – Będziemy już grzeczni. Moje stopy na pewno są niesmaczne. Mama zawsze mówi, że rośnie na nich brudna rzepa, bo się nie chcę myć. – Podreptał, utykając za dziewczynkami. – Zaczekajcie! – Chora nóżka niebezpiecznie się pod nim ugięła. Zasze robiła mu takie numery, kiedy się śpieszył. Z powodu kalectwa nie mógł biegać i skakać tak jak inne maluchy w jego wieku.
Po powrocie do domu rodzice nakrzyczeli na dzieci za wyprawę do fontanny. Faktycznie cieszyła się w mieście zła sławą. Z powody dziwnych właściwości była wielokrotnie badana przez uczonych, którzy jednak niczego ciekawego nie wykryli, poza tym, że zakłócała pracę ich urządzeń. Poszukiwacze skarbów mieli jednak na ten temat inne zdanie, ale ponieważ robili swoje eksperymenty nielegalnie, więc siedzieli cichu. Kilku z nich przytrafiły się naprawdę dziwne historie, ale nie mieli na to żadnych dowodów. Fontana została uznana przez władze miasta za cenny zabytek, o czym świadczyła mosiężna tabliczka i już niejeden ciekawski trafił do więzienia za bezprawne użycie dłuta i młotka. Niewątpliwie była miejscową atrakcją, choćby z powodu błękitnych róż, które nie występowały nigdzie indziej na świecie. Próbowano je przeszczepić wiele razy, jak do tej pory bezskutecznie.
...................................................................................................
Betowała Ariana