czwartek, 14 stycznia 2016

50. Walka o zimowe ferie. Ceremonia Karmienia. Serce demona.

   Ola była ogromnie podekscytowana feriami w Amalendzie. Pojechały tam z siostrą kilka razy, ale z bardzo krótkimi wizytami. Świat, który zobaczyła wydał jej się niemal baśniowy, została nim zupełnie oczarowana. Nie miała najmniejszej ochoty wracać do domu, w przeciwieństwie do siostry, która zwyczajnie bała się wampirów i prawie nie opuszczała komnat Nirmala, kiedy przebywały w zamku. Chłopak, a właściwie wielki książę, miał na głowie tyle obowiązków, że dla rodziny nie pozostawało mu zbyt wiele czasu. Ola musiała się dobrze nakombinować, żeby mama zgodziła się puścić na całe dwa tygodnie ,,dwie głupiutkie przekąski w świat pełen seksownych drapieżców” jak to określiła, wprawiając tatę w osłupienie. Po takim wstępie dziewczyna bardzo długo błagała go o wyjazd prawie na kolanach.
- Nigdzie nie pojedziecie, Daniel będzie zajęty. Niepotrzebne mu jeszcze dwie durne gęsi do pilnowania!
- No nie przesadzaj, jesteśmy studentkami nie dziećmi! – Obraziła się w końcu Ola i potrząsnęła krótką fryzurką. Szturchnęła przy tym w bok  jasnowłose ciele Aśkę, która zamiast ją wspierać w walce o przygodę życia, jak zwykle w chwilach stresu, obgryzała koniec swojego warkocza.
- Akurat. W takim razie dlaczego żadna z was nie dostała stypendium naukowego? – Ojciec doskonale wiedział jak rozegrać domową potyczkę.
- Ale tatusiuuu.. – zajęczała młodsza córka – przecież wiesz… matematyka…
- To królowa nauk moja droga. W twoim wieku wypadałoby chociaż umieć dzielić ułamki! – Popatrzył z góry na dziewczynę, która spuściła niebieskie, załzawione oczęta na swoje buciki i zarumieniła się z zażenowania.
- W takim razie zawrzyjmy umowę – zaczęła ostrożnie Ola. – Ja nauczę małą ciamajdę matmy i obie dostaniemy te cholerne stypendia, które śnią ci się po nocach. Wtedy pojedziemy na całe zimowe wakacje do Amalendu.
- Oszalałaś? – chlipnęła przerażona nie na żarty Asia. Ułamkowy Armagedon zbliżał się z szybkością błyskawicy. – Chcesz mojej śmierci?
- Milcz kobieto zajęczego serca i małej wiary!
- Zgoda! – Mężczyzna nie wahał się ani przez chwilę. Nie miał najmniejszych obaw co do wyniku zakładu. Dobrze znał swoje córki i wiedział, że starsza się nieco zagalopowała.
- Tylko się potem nie wycofaj! – Ola podniosła dumnie głowę. - No młoda, zabieraj dupę i do roboty! Weź ze sobą colę, żeby ci ten tyciutki mózg nie skapcaniał z braku cukru.
- Mamooo…
- Dajcie mi spokój, nie chcę mieć z tym nic wspólnego. – Pani Jezierska podniosła do góry ręce na znak, że je umywa od wszelkiej odpowiedzialności.
Przez kolejne tygodnie z pokoiku na poddaszu rozlegały się często jęki i szlochy dręczonej Asi. Zapijała paskudny stres colą, dorabiając się w ten sposób większych cycków i mniej smukłej talii. Kiedy jasnowłosa niewolnica harowała i wprost tyła w oczach, a schludny zwykle warkocz zaczął przypominać starą linę okrętową, uśmiech Oli stawał się coraz szerszy. W końcu nadeszła chwila prawdy.
- Patrz i podziwiaj! – Położyła przed zaskoczonym ojcem dwa nienaganne indeksy. Nigdy w życiu się tak nie napracowała. Nie mówiąc już o dźwiganiu skrzynek z colą dla tej beksy. Poświeciła rodzicom w oczy wzorowymi ocenami ze studiów pedagogicznych i jeszcze bardziej wzorowym kujonki Aśki. Nie mieli wyjścia, słowo się rzekło, musieli skapitulować.
                                                                        ***
   Sara nie była bynajmniej zachwycona nowym zadaniem, które jej zdaniem uwłaczało godności kapitana straży królewskiej. Książę Nirmal nie dał się jednak przekonać do zmiany zamiarów. Ostatnio w Amalendzie zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, ciągle wybuchały jakieś zamieszki, dlatego dostała stanowczy rozkaz poparty tupnięciem nogą, dostarczyć cenne siostry królewskiego małżonka do pałacu. Wiedziała kiedy należy się poddać, zawzięta mina chłopaka szybko ją o tym przekonała. Zdążyła go już trochę poznać w czasie służby w pałacu.
   Pani kapitan, pół godziny później, musiała jednak przyznać, że ludzkie ubranie było całkiem wygodne. Założyła czarny podkoszulek z wydzierganą głową demona, na to skórzaną kurtkę nabijaną ćwiekami, niebieskie dżinsy włożyła w wysokie, sznurowane buty. Do tego przyozdobiła uszy kolczykami z czaszkami i  wyeksponowała tatuaż skorpiona pod lewym okiem. Krakowianie przezornie schodzili jej z drogi, zwłaszcza kiedy zobaczyli prostą jak struna, umięśnioną sylwetkę i napotkali chmurne spojrzenie zielonych oczu. Ciemne, długie włosy spięła w wysoki kucyk, związany mocno szerokim rzemieniem.
   Sara, burcząc pod nosem żołnierskie przekleństwa, zastukała do drzwi małego domku na przedmieściach Krakowa. Otworzyła jej Aśka, wiążąca właśnie kokardę w różowe groszki na końcu warkocza.
- Aa… - pisnęła cieniutko i schowała się za plecami stojącej u jej boku siostry. Spodziewały się pani oficer, ale nie sądziła, że będzie wyglądać tak groźnie. Znała już dobrze wieszcza Chandiego i Rajita, ale mężczyźni ani w jednej dziesiątek, taaak nauczyła się ułamków przez tę sadystkę Olę, nie zrobili na niej takiego piorunującego wrażenia.
- Dzień dobry państwu, mam zabrać panienki do pałacu. – Kobieta po wojskowemu skinęła głową państwu Jezierskim, którzy właśnie pojawili się przedpokoju, aby powitać gościa. Teraz zrozumiała, dlaczego książę nalegał na eskortę. Dziewczyny wyglądały na strasznie naiwne i bezbronne, zwłaszcza młodsza. Taka jasnowłosa, wielkooka owieczka z obrzydliwą szmatką we włosach. Nawet nie wiedziała jak określić ten straszliwy kolor, który dosłownie kuł w oczy. Do tego ubrana w zwiewną, białą sukienkę. Brakowało jeszcze koszyka i wianka, a byłaby istna pasterka ze starych rycin.
- Suuperr…- Ola była zachwycona. Zarzuciła na ramiona wypakowany po brzegi plecak, stojący przygotowany w kącie od dwóch dni. – To do zobaczyska. – Machnęła na pożegnanie rodzicom. Nareszcie obejrzy sobie wszystkie cuda Amalendu. Radość dosłownie rozpierała jej piersi. Kobieta, która przybyła jako straż, wydała się jej całkiem w porządku. Mroczna i gotycka, taka jakie lubiła i chętnie się z nimi przyjaźniła. Nie żadna lalka, tylko tzw. baba z jajem.
- Papa…- wyszeptała niepewnym głosikiem Asia. Może powinna jednak zostać. Ta wyprawa coraz mniej jej się podobała, nie miała niestety nic do gadania, siostra dosłownie ją sterroryzowała. Pani kapitan miała bardzo niezadowoloną minę, jakby musiała eskortować coś naprawdę paskudnego. Dziewczyna wygładziła nerwowo spódniczkę i poprawiła ulubioną kokardę. Chwyciła rączkę eleganckiej walizki z kółkami, którą dostała pod choinkę od brata. Ruszyła za Olą, która dochodziła już do ogrodowej furtki prowadzącej na ulicę. Stęknęła, kiedy przeciągała bagaż przez próg, nie miała pojęcia, że był aż tak ciężki. Na szczęście Winda do Nieba znajdowała się niedaleko. Z zaciętą miną targała swoje rzeczy, wysuwając koniuszek języka. Wpatrywała się ponuro w plecy kobiety, idącej szybkim krokiem w kierunku parku. Ależ miała wyrzeźbione nogi. Dziewczyna aż westchnęła z podziwu. Nie miała zamiaru dać jej satysfakcji i poprosić o pomoc.
- Auć! – miauknęła, kiedy walicha podskoczyła na krawężniku. Spojrzała na rękę i usta same ułożyły się jej w podkówkę niczym u dziecka.
- Co ty wyprawiasz? – Sara wzniosła oczy do ciemniejącego nieba. W życiu nie widziała takiej ciamajdy. Do porządnej roboty ją zagonić, dupsko złoić, na trening posłać.
- Kizia zrobiła mi śliczne pazurki, miały takie małe kropeczki. Już po nich… - pociągnęła nosem. – Boli…
- Dawaj to! Inaczej nigdy nie dotrzemy na miejsce! – Wyszarpnęła z ręki dziewczyny bagaż i ruszyła przodem, nie oglądając się za siebie. Skąd się na świecie brały takie wielkookie niedorajdy? To była z pewnością genetyczna pomyłka natury. – Ruszaj się!
- Tak jest proszę pani! – Przytuliła do siebie rękę, złamała sobie aż trzy paznokcie. Uznała, że z pewnością będą to najgorsze ferie w jej życiu. A ten babochłop z piekła rodem, specjalnie się nad nią znęcał. Co będzie jak wpadnie w szał i złapie ją zębiskami za szyję? Podniosła kołnierzyk sukienki do góry. Może powinna założyć szalik? Zerknęła trwożliwie na swoją strażniczkę, która sądząc z dużych kroków jakie sadziła, była na nią naprawdę zła. Dreptając nieśmiało z tyłu, nie mogła dojrzeć wyrazu twarzy, za to coś innego zwróciło jej uwagę. Takiego okrągłego, jędrnego tyłka nie dostawało się za darmo. Wredna jędza musiała spędzać sporo czasu na siłowni. Westchnęła z zazdrością.
                                                                                     ***
    Twierdza lorda Rajita, a właściwie cały klan Corragion, żył zapowiedzianą wizytą młodego panicza i jego pięknego taty. Zamek został odpucowany od piwnic po dach, a zapobiegliwa gospodyni wyciągnęła z tajnej skrzyni wszystkie pamiątki z krótkiego okresu małżeństwa pana, po czym umieściła je w widocznym miejscu. Rajit zerknął na nie raz i drugi, ale nie odezwał się ani jednym słowem, co kobieta wzięła za dobry znak. Na miejsce spotkania wybrano przytulny salonik znajdujący się obok małżeńskiej sypialni. Wydawał się odpowiedniejszy od wielkiej, oficjalnej sali na parterze.
    Chandi wraz z synkiem, jak zwykle nienagannie ubrany, przybył o umówionej porze. Poukrywani po kątach zachwyceni domownicy, nie mogli oderwać od tej uroczej pary, oczu. Nareszcie rodzina ich przywódcy znowu była w komplecie. Hiral trzymał za rękę tatę i maszerował raźno, dzielnie przebierając nóżkami z nieodłącznym Kiki na ramieniu. Kocurek zamykał pochód, jego ogon powiewał niczym zwycięska chorągiew. Gospodyni, cała w uśmiechach i szeleszczącym, paradnym czepeczku na siwych włosach, zaprowadziła ich na piętro, gdzie czekał pan domu.
- Witajcie. – Rajit z trudem zapanował nad głosem na widok wieszcza i chłopczyka. Obawiał się, że ta chwila nigdy nie nadejdzie. Na szczęście elf nieco się uspokoił i wykazał się zdrowym rozsądkiem, najwyraźniej bardzo zależało mu na maleństwie.
– To twój ojciec, przywitaj się. – Chandi zatrzymał się metr przed mężem, kucnął i pchnął leciutko w jego kierunku synka. – Chce cię poznać.
- Tata – popatrzył ufnie na wieszcza. - I tata?- Nieśmiało zerknął w kierunku Rajita, który uklęknął na posadzce, by nie przestraszyć dziecka swoją rosłą sylwetką. Niespodziewanie wzruszony przyglądał się uważnie miniaturowej wersji samego siebie.
- Tak kochanie, bardzo dobrze – pochwalił elf synka. Bał się tego spotkania, nie ufał wampirowi i jego reakcjom. Hiral powoli, jakby z wahaniem, podszedł do nieznajomego. Duże, niebieskie oczy bez źrenic spowodowały, że zadrżał. Czuł jakby dotarły na samo dno duszy, w ciągu ułamka sekundy zwiedziły wszystkie ciche i ciemnie miejsca, które bezskutecznie próbował przed nimi ukryć. Maluch wpatrywał się w niego przez chwilę bez słowa. Kiki pisnął wysoko, a mała rączka delikatnie dotknęła czoła mężczyzny.
- Tutaj tata – stwierdził z przekonałem. - A tutaj? – Paluszki zatrzymały się w miejscu, gdzie biło serce. Chandi zacisnął usta w wąską kreskę, z trudem powstrzymywał łzy. Miał ochotę zabić wampira tu i teraz. Synek był mądrzejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
- Kocham twojego tatusia bardzo, bardzo mocno. Tutaj i tutaj. – Powtórzył gest malucha, przelewając w niego wszystkie swoje uczucia do męża. Czuł, że to dziecko było inne niż jego rówieśnicy i jeśli nie zdobędzie się na szczerość, straci je na zawsze. Kochał wieszcza, dla niego gotów był na wszystko. Rozum zaakceptował syna, mężczyzna wiedział, że czynił słusznie i wszyscy wokół to potwierdzali. Serce jednak nadal nie było przekonane do syna, wyczuwało jego inność, nie pojmowało jej i dlatego nie potrafiło rozwinąć oczekiwanych w takim przypadku uczuć. Ku jego zaskoczeniu mały potruchtał z powrotem do elfa. Zwinne paluszki obmacały także jego głowę i serce.
- Ciemno, ciemno… - wykrzywił buzię z wysiłku, a potem nagle się rozjaśnił, jakby znalazł coś ważnego. – Tatuś też lubi dużego tatusia.
- Czy możemy zostać przyjaciółmi? – zaproponował Rajit, którego zalała fala szczęścia, jakiego dawno nie zaznał. Zwłaszcza, że bardzo niemądra mina zaskoczonego wieszcza, potwierdzała teorię malca.
- Przyjaciółmi? – To słowo nie było znane chłopcu, brzmiało jednak jakoś tak ciepło i miło, a duży pan wydawał się już o wiele mniej groźny niż na początku.
- Hm… Jak ty i Kiki,  albo ty i Kocurek. Lubisz ich prawda? Spędzacie razem czas, bawicie się, jecie. Musisz mnie dużo nauczyć. – Z ulgą zobaczył jak synek kiwa energicznie główką, a elf oddycha o wiele swobodniej, jakby spory ciężar spadł mu z piersi.
- Uczyć? – Klasnął w rączki, wiedział co to znaczy. Poczuł się bardzo ważny. Duży tata poprosił go o pomoc. Prawie spuchnął z dumy. – Pokazać przyjaciel! – Ujął zdumionego Rajita za rękę, położył ją na Kocurku i przykrył swoją małą rączką. – Zamknij! – Dotknął delikatnie jego powiek paluszkiem. Mężczyźnie niespodziewanie zakręciło się w głowie. Miał wrażenie, że skurczył się do niewielkich rozmiarów. Pod łapkami poczuł miękki dywan. Przed oczami zaczęły pojawiać się obrazy. Ogrzewał futerkiem chłopca, który drżał z zimna. Przynosił chłopcu najtłustszą, upolowaną myszkę, kiedy był głodny. Czuwał nad snem chłopca, odganiał łapką ćmy i muchy. Gonił wraz z chłopcem po łące motyla. Mrr… Jak dobrze… Prężył się z zachwytu, kiedy chłopiec go głaskał i mruczał mu do ucha kołysanki. Jeżył sierść i wystawiał pazury, broniąc chłopca przed wielkim szczurem. Zobaczył też Chandiego, który kucał nieopodal, ze zmartwionym wyrazem twarzy. Wydawał się o wiele większy niż zazwyczaj. Wyraźnie mu nadal nie ufał. Kiedy mężczyzna nagle otworzył oczy wszystko zniknęło.
- O tak, masz wspaniałego przyjaciela. – Niewątpliwie znowu stał się wampirem. Popatrzył z uznaniem na przeciągającego się kota. Nadal był w lekkim szoku. Hiral najwyraźniej potrafił nie tylko odczytywać bezbłędnie uczucia ludzi i zwierząt, ale poznawał też ich zmysłami oraz oczyma otaczający go świat.
- Chyba powinniśmy zejść na dół. Pora rozpocząć Ceremonię Pierwszego Karmienia – odezwał się wieszcz, który tak naprawdę był bardzo wzruszony rozgrywającą się na jego oczach scenką, nie dał jednak tego po sobie poznać. Wampir nie zasłużył sobie na dobre traktowanie. Czuł jednak do niego wdzięczność, za szczerość wobec synka. Udawanie ojcowskich uczuć z pewnością uznałby za wyjątkowo obrzydliwe.  – Chcę też zobaczyć Drzewo Życia. – Wziął na ręce Hirala, który z chichotem położył mu główkę na ramieniu i zaczął wąchać szyję. Trącił ją noskiem.
- Wampirzy instynkt – stwierdził Rajit z zadowoleniem.
- Zaraz tam wampirzy – prychnął na uśmiechniętego mężczyznę. – Zwyczajnie jest już głodny, to pora kolacji.
   Karmienie odbyło się w Sali Paradnej na parterze w obecności całego klanu Corragion. Lord Rajit usiadł na swoim tronie, wziął na kolana synka i naciął swój prawy nadgarstek ceremonialnym sztyletem, podanym mu przez najstarszego członka społeczności. Podsunął rękę pod mały nosek, który natychmiast zaczął węszyć. Chłopczyk instynktownie, bez najmniejszego wahania, zaczął zlizywać płynącą cieniutkim strumykiem krew. Wszyscy zebrani obserwowali ten uroczysty moment z radością w sercach. Oto na ich oczach rosła nowa nadzieja na lepsze jutro, maleńki Hiral został przyjęty do klanu i uznany za spadkobiercę ich przywódcy. Sporo wampirów zaczęło wycierać oczy, a ci którzy nie byli zadowoleni rozsądnie milczeli i zachowali swoje wątpliwości dla siebie.
                                                                           ***

   Balraj czuł się dosłownie pijany szczęściem, które rozsadzało mu piersi. Pierwszy raz w czasie swojej haniebnej niewoli doznał prawdziwej bliskości, radości płynącej z obecności u boku kochanej osoby. Musiał przyznać, że kuzyni wiedzieli doskonale co robią. Nirmal był wprost stworzony dla niego, idealny. Demon zamknął się prawie siłą w swojej tajnej skrytce, bo oszalałe serce wyrywało się do chłopaka. Chciało powtarzać chwile rozkoszy raz po raz, bez końca. Miał jednak na tyle rozsądku, by powstrzymać swoje zapędy. Musiał być bardzo sprytny i ostrożny, nie zrazić do siebie kochanka. Sądził, że jeszcze kilkakrotnie będzie mógł odwiedzić go we śnie zanim mały się zorientuje o co chodziło. Musiał mieć pewność, że spłodzi z nim potomka i utrze nosa swojemu wrogowi. Król z pewnością odrzuci zdradliwego małżonka, tak jak to zrobił ze swoim narzeczonym Selimem. Wtedy on wykaże się wielkodusznością, będzie go pocieszał i chronił. Zjedna powoli do siebie, chłopak wybaczy mu podstęp i na wieki zostaną już razem. Przygotował nawet kilka miejsc, gdzie schronią się przed gniewem wampira. Nie miał wątpliwości, że związek się rozpadnie.
   Miał jeszcze inną opcję, o wiele lepszą od pierwszej. Dziecko w brzuchu Nirmala będzie działało na Lakshmana niczym płachta na byka. Zazdrosny, spragniony krwi, zhańbiony, może nawet spróbować zabić niewiernego męża i bękarta. Od początku nie doceniał niestabilnej, ogromnej mocy chłopca, który w obronie maleństwa z pewnością rzuci się mu do gardła. Najlepiej dla demona byłoby, gdyby Nirmal własnoręcznie zabił króla. Mógłby wtedy zasiąść na tronie Amalendu, a on trwałby u jego boku jako jedyny, prawdziwy małżonek. Żeby wszystko się udało, ten niezgrabiasz Tanish, musiał trzymać Lakshmana jeszcze choć przez tydzień z dala od pałacu. Balraj opracował szczegółowy plan i podał wszystko wampirowi na tacy. Nic nie mogło pójść nie tak, miał tego pewność. W obronie swojego szczęścia był gotów do popełnienia każdego szaleństwa. Fortuna jednak kołem się toczy i nawet skrupulatny, tysiącletni demon nie mógł zaplanować wszystkiego. Nie ma sensu jednak wymagać rozsądku, od będącego w szponach pierwszej miłości, kompletnie otumanionego osobnika. Nigdy wcześniej nie kochał, więc nie miał pojęcia, że serca, zwłaszcza te zakochane, były zawsze najbardziej nieprzewidywalnymi elementami świata i rządziły się swoimi, niezrozumiałymi prawami.

18 komentarzy:

  1. Wchodzę na blog po raz pierwszy od kilku miesięcy i po raz ostatni. Zupełnie nie podoba mi się sposób w jaki poprowadziłaś to opowiadanie. To, co zrobił Barlaj było po prostu ohydne. Naprawdę żałuję, że w ogóle zaczęłam czytać to opowiadanie.
    Pozdrawiam,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było ohydne, zgadzam się z tobą, Balraj kompletnie stracił rozum. Życie to jednak nie tylko uniesienia, bywają i takie chwile jak ta i trzeba sobie z nimi jakoś poradzić. Chcę by postacie były żywe na ile to możliwe i pozwalają mi umiejętności. Zdrada demona była zaplanowana od początku. Przykro mi, że akurat ty zareagowałaś w taki sposób. Prawdę mówiąc, liczyłam się z tym, że wielu czytelnikom taki zwrot akcji się nie spodoba.

      Usuń
    2. Zdrada demona zdradą demona, ale ty zafundowałaś nam gwałt. Zwykły ohydny gwałt. Nie dziw się więc, że moja reakcja jest jaka jest. Choć prawdę mówiąc, już przy Dwóch obliczach miłości pokazałaś, że masz ciągoty do tego wątku. Szkoda, że tym samym stałaś się jedną z wielu. Bo niestety ten motyw pojawia się na bardzo wielu blogach. Na ich tle wyróżniałaś się tym, że fundowałaś swoim bohaterom dramaty ale (za wyjątkiem pierwszego opowiadania) unikałaś samego gwałtu.
      Nie lubię czytać niezakończonych tekstów, ale Małżeństwo z rozsądku i Gorzki smak sławy przekonały mnie, że warto dać ci szansę i zaryzykować. Znamię ciemności niestety sprawiło, że tego żałuję. Niemal pięćdziesiąt wciągających rozdziałów, bohaterowie do których się przywiązałam, a teraz zwyczajnie nie jestem w stanie dalej tego czytać. Dla mnie zniszczyłaś tę historię.
      Mam nadzieję, że reszta czytelników oceni to inaczej i wystawi temu pomysłowi lepsza ocenę. Ja mówię stop.
      Pozdrawiam,
      Ariana

      Usuń
  2. To opowiadanie robi się coraz lepsze. Podoba mi się to, jak je prowadzisz. Rajit nie jest rycerzem w srebrnej zbroi, a zwykłym facetem, który popełnia błędy i potrafi się do nich przyznać. Niekoniecznie je od razu naprawić... Ale się chłopina rehabilituje!
    Lakshman... Jak go nie znosiłam, tak go... Nie znoszę.
    Balraj... No, i po co mieć swojego chłopa, jak jest taki gościu?! Można wymienić???
    Fakt, Balraj zachował się naprawdę przerażająco... Ale jak na opowiadanie i demona, to nie jest tak źle. Trochę podobny do Pana Milusińskiego z Dwóch Oblicz Miłości. Zakochany... I oszalał z miłości. Na pewno miał inne pobudki... Ech, paskudny z niego typek! A tak się fajniutko zapowiadał :(
    Nirmal... Jemu współczuję. Po prostu całym sercem współczuję.
    Chandi... A kij z nim.
    I moja imienniczka...
    Awww...
    Dobra, chcę być tą Sarą, chcę mieć taką Kokardkową Królewnę i chcę ją wyświęcić na wszystkie strony. Niech mi Balraj albo Czarny z nią pomoże!
    Taka związana tasiemkami laleczka... :P
    Dobra, odbębniłam opinię o postaciach. Teraz walę do Ałtołki:
    Jesteś zajebista.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż muszę przyznać, że nie spodziewałam się rozdziału tak szybko, zważywszy na to, że kilka dni temu był. Ale bardzo się cieszę, że mogłam się dowiedzieć, jak tam dalej z Raijtem i Chandim. Świetnie, że ten dupek się zreflektował i zaakceptował synka. Nawet sobie nie zdaje sprawy ze swojego szczęścia. Ach a wieszcza kocham :)
    Bardzo lubię twoje opowiadania, to jest jednym z lepszych. Od początku wyszło ci super, ale później... Chodzi mi o to co zrobił ten przeklęty Barlaj! Jak można posunąć się aż tak daleko?! Nienawidzę takich postaci. Teraz zależy mi głównie na Chandim i Raijcie, dla nich to czytam, bo są świetną parą. Może mają problemy, ale wierzę że z nich wyjdą i będą szczęśliwym małżeństwem. To co zrobił Nirmal... czy on był tak zaślepiony hormonami, że nie poznał, iż to nie jego mąż go dotyka?! Jeśli chodzi o tą ciążę, to sobie przypomniałam, że przecież on zażywał te zioła czy coś, żeby nie zajść w ciążę z Lakshmanem. Mam nadzieję, że demon nie zrobił mu dziecka. Poza tym... bardzo krzywdzisz króla wampirów. Przecież już jeden kochanek go zdradził i prawie zabił. On już się wycierpiał. Jest jaki jest, ale on też chce szczęścia. Proszę, nie przeciągaj fabuły. Chcę szczęścia obu par. Poza tym kilka maleńkich wątków zostało chyba niewyjaśnionych. A mianowicie chodzi mi o przepowiednię na samym początku.
    Weny Strega :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie było zaplanowane od początku do końca, więc musicie się pogodzić z taką, a nie inną fabułą. Balraj to demon, więc jest samolubny i egoistyczny, ale jak na przedstawiciela swojego gatunku i tak zachowuje się wyjątkowo przyzwoicie ( patrzcie na zachowanie ojca i kuzyna). Zabrano mu coś, co według niego należało mu się od samego początku czyli Nirmala. Według jego filozofii czyni sprawiedliwość., bo to on jest tutaj najbardziej pokrzywdzony. Zakłada z góry, że chłopaka mu się podporządkuje, innej opcji nie dopuszcza, w końcu został po to stworzony. Wiem, że go nie znosicie, ale taką ma biedak rolę w opie.

      Usuń
  4. Jestem totalnie zaskoczony. Według mnie bardzo fajnie prowadzisz to opowiadanie i wszystko do siebie pasuje. Nie jest idealnie, jest tak "życiowo" i to mi się podoba.
    Nowa postać, Sara, mam nadzieję że jeszcze trochę i niej poczytamy ;)
    Balraj jest hmm, taki fajny, specyficzny. Idealnie połączyłaś samolubność demona z wielką siłą zakochania ;)
    Zakochalem się w Hiralu, jest boski ;)
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam stworzyć kogoś, kto myśli zupełnie innymi kategoriami – to właśnie Balraj. Posiada odmienny system wartości, kieruje się w życiu czymś innym niż ludzie, elfy czy wampiry. Nie wiem na ile mi się udało, nie mnie to oceniać. On po prostu jest OBCY w OBCYM mu świecie. Lew z punktu widzenia antylopy jest brutalnym mordercą, a z jego punktu widzenia usiłuje jedynie przetrwać, aby tego dokonać musi jeść. I cieszę się, że ktoś to rozumie.

      Usuń
  5. Proszę o więcej :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po tym rozdziale mam jeszcze nadzieję. Może Lakshman wróci wcześniej albo Nirmal się zorientuje, że coś jest nie tak, no ja błagam 。:゚(;´∩`;)゚:。 Wiem, że fabułę masz już ustaloną, ale mam nadzieję, że nie jest zbyt okrutnie dla królewskiej pary w dalszych częściach. Chandi i Rajit są świetni i mam nadzieję, że uda im się znowu być razem, tak prawdzie, może nie jak na początku, ale żeby znów między nimi była ta szalona miłość ♡✧( ु•⌄• ) Hiral jest moim ulubieńcem zaraz po Nirmalu °˖✧◝(⁰▿⁰)◜✧˖° Balraj z jednej strony jest poszkodowany, co muszę przyznać, ale z drugiej robi takie okropne rzeczy, że go nie lubię (・c_・`)
    W ogóle zorientowałam się, że ja właściwie śledzę tę historię od SAMEGO POCZĄTKU, w co trudno mi uwierzyć... To już naprawdę TRZY LATA?! щ(゜ロ゜щ)
    Dużo weny i więcej czasu na takie cudne opowiadania~! (⁎˃ᆺ˂)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje ci bardzo za to ze pomimo problemów znalazłaś chwilkę na dodanie rozdziału. Ja sama tez mam nieciekawą sytuacje w rodzinie.
    A teraz zobaczy pani moje reakcje na ostatnie dwa rozdziały:
    Rajit ty tchórzu!
    Nie ma to jak ssanie elfiego sutka huehue...
    Tak! Mów mu ze go kochasz!!!
    Nie rozumiem tego nietoperza.
    Tęsknisz, tęsknisz!
    Nieeeeeeee!
    Ty przebrzydły gwalcicielu!
    Biedny Nirmal!
    Będę płakać!
    (zabójczy szloch)
    Błagam! Bansi! Weź czasem rusz dupę i sie pospiesz!
    Ty przeklęty demonie! Przez ciebie go tyłek piecze!
    Ja bym nie mogła tak siostry męczyć, co z tego ze nie mam?
    Nie to żebym coś mówiła... Ale Sara wyglada jak ja. Identyczny outfit.
    Kizia? Pazurki? Koteczki? Rzygam tęczą.
    Oooouuuu! Jakie to słodkie! Tata w głowie, ale czy w sercu?
    Przyjaciele? Będzie siedziało!
    Nie ma to jak karmić syna przed całym klanem. Brawo! Zero intymności! (tak, rozumiem. Tradycja klanu)
    Barlaj ty tępy deklu bez serca!
    Jak tak wogóle można?!! Wrrr...
    Wrrr...
    Wrrr...
    Ooo! To już koniec? Smutam i płacze w poduszkę. Nie ukrywam ze polubiłam Lakshmana mimo wcześniejszego uporu. Barlaja nienawidze. Jak już wspomniałam jest on dla mnie jak tępy dekiel. Takiego 💩 to bym patykiem nie tknęła!
    A tobie z całego serca życzę szczęścia, zdrowia, wolnego czasu i natchnienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział?;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za kolejny cudowny rozdział. Mam nadzieję, że Lakshman wróci na czas i uratuje Nirmala. Można zabić demona ? Wiem że biedaczek się zakochał i myśli trochę innymi kategoriami (bo to przecież demon)ale obawiam się, że kuzyni nie będą mieli co zbierać. Jeszcze nie widzieliśmy Lakshmana w akcji. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dotąd nie komentowałam żadnego rodziału,ale chyba nadszedł czas żebym to zrobiła.Opowiadanie jest po prostu cudowne.Postacie,fabuła,sposób w jaki to piszesz-cud,miód i malina.Mam ogromną nadzieję że już niedługo dodasz nowy rodział.Balraj to najgorsza łajza jaką kiedykolwiek widziałam.Mógłby sobie znaleźć kogoś innego,ale nie,uczepił się biednego Nirmala i wyobraża sobie że stworzy z nim szczęśliwą rodzinkę.Ja nie wierzę że on go kocha,bo gdyby naprawdę tak było to uszanowałby jego małżeństwo z Lakshmanem.I,Boże drogi,błagam,nie mów mi szczegółowo całej fabuły,tylko powiedz trzy rzeczy,bo inaczej zapłacze się na śmierć - 1.Czy Balraj naprawdę zrobi mu dziecko? 2.Jeśli tak,to czy Lakshman wybaczy mu? 3.Czy Nirmal i Lakshman mimo wszystko będą ze sobą ? Tak bardzo przywiązałam się do tej dwójki że nie wyobrażam sobie żeby się rozstali, lub co gorsza,umarli :< :< :< Aha,i mam taką malutkę nadzieję że Lakhsman i Nirmal doczekają się swojego dziecka.A Balraj niech idzie bambusy prostować.Eh,nadzieja matką głupich, nie ?(Mogę zadać jeszcze takie jedno malutkie pytanko ? Dlaczego Balraj jest taki pewny że Nirmal w pełni zaakceptuję jego dziecko które,nie oszukujmy się,powstałoby na skutek gwałtu ? On nawet ma nadzieję że Nirmal zabiję ukochanego męża w obroniu tego dziecka!No chyba że sterowałby nim jakiś instynkt macierzyński taki jaki mają zwierzęta który kazałby mu opiekować się dzieckiem,bez względu na to kim jest jego ojciec..)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja ty arcyciekawska czytelniczko. Zadajesz bardzo podstępne pytania. Nic ci nie powiem, bo musiałabym zdradzić fabułę. Wszystko się z czasem wyjaśni, wykaż odrobinę cierpliwości. Pamiętaj jedynie, że Balraj jest demonem, widzi świat po swojemu w dość prosty sposób. Trudno, żeby drapieżnik miał mentalność kury. Nie martw się, rozdział właśnie się pisze, więc gdzieś jutro powinien wyjść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc już nie będę zadawać pytań,mam tylko nadzieje że wszystko się dobrze ułoży(bo chyba nikt nie lubi opowiadań bez happy enda,nie?:D)Balraj może być nawet samym Lucyferem,nic nie zmieni tego że nienawidze gnojka.No i właśnie zafundowałaś mi noc bezsenności,teraz gdy wiem że już jutro wyjdzie nowy rozdział nie będe mogła zasnąć :I

      Usuń
  12. Hej,
    siostry wpadną na dłuższy czas, demon mnie denerwuje, jak mógł, niech Lankshman wraca szybko, oby Nimrial nie był w ciąży...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Wykastruje drania!!
    Azusa

    OdpowiedzUsuń