niedziela, 7 września 2014

37. Telefon o świcie. Wyprawa na zakupy. Jesteś kłamcą!

   Nirmala wczesnym rankiem obudził natarczywy dźwięk komórki. Ziewnął szeroko i sięgnął na stojącą w pobliżu szafeczkę. Niestety manewr okazał się niemożliwy, w pasie coś go mocno trzymało. Odsunął kołdrę i z zażenowaniem stwierdził, że był nagi, a potężne ramię Lakshmana owinięte wokół jego talii zupełnie go unieruchomiło. Kręcąc pupą starał się wyślizgnąć, nie budząc chrapiącego w najlepsze mężczyzny. Osiągnął jedynie tyle, że gorące usta wpiły mu się w kark, a do pleców przywarło gorące, twarde ciało. Uścisk nieco zelżał, więc dosięgną telefonu.
- Rany, co tak długo? – Rozległ się zniecierpliwiony głos Chandiego, który już od bladego świtu nie mógł spać i rozpierała go energia. Męża niestety od dwóch dni nie było w domu, nie miał się więc nad kim znęcać.
- Czy wiesz, że jest siódma rano?- zapytał jeszcze nie do końca przytomny Nirmal. - Hm…-  Wyrwało się z jego ust, kiedy łakome wargi zaczęły się przemieszczać wzdłuż kręgosłupa w dół. Postanowił jednak ignorować bezczelnego intruza, który tak go wykończył poprzedniego wieczora, że nawet nie wiedział kiedy i w jaki sposób znalazł się w łóżku.
- Nie mrucz mi tam, tylko przyjeżdżaj. Pójdziemy na zakupy. – Elf był już w pełni ubrany i jadł śniadanie złożone z miętowych pomadek i sardynek w oleju. Stojący za jego krzesłem lokaj przyglądał się temu z lekko pozieleniałym obliczem.
- Jeszcze zamknięte. Galerię otwierają o dziewiątej. – Przyjaciel ostatnio stał się strasznie nadpobudliwy. Dzwonił do niego o najdziwniejszych porach. – Rany…! - Pisnął niespodziewanie.
- Co ty tak wrzeszczysz? Z łóżka spadłeś łamago? – Wieszcz nastawił szpiczaste uszy.
- Ciekawe co ty byś powiedział, jakby jakaś wredota ugryzła cię w tyłek! – Wyrwało się niebacznie chłopakowi, a jego policzki natychmiast zrobiły się malinowe,, czego na szczęście nie mógł zobaczyć mężczyzna.
- Kup spray na komary. – Chandi mimo, że całkowicie rozbudzony jakoś wyjątkowo wolno myślał. Prawdopodobnie połączenie ryb i pomadek dziwnie wpływało na jego mózg.
- Przyjdę, muszę się tylko ub… - Nie udało się mu dokończyć zdania, bo mąż podciągnął jego biodra do góry, tak, że klęczał z wypiętym tyłkiem i twarzą wciśniętą w poduszkę. – Zaczekaj… - Chciał jeszcze dokładnie ustalić miejsce i czas spotkania, ale nie było to możliwe w takich warunkach. - Cholera, gdzie pchasz ten jęzor?! Aaa…! – Komórka wypadła mu z drżącej dłoni i potoczyła pod trzeszczące rytmicznie łóżko.
- Nirmal! Halo! – Zdenerwował się elf, niestety nikt mu nie odpowiedział. Dopiero, kiedy dotarły do niego pełne pasji jęki, głębokie pomruki oraz zgrzyt sprężyn zrozumiał, co właśnie wyprawiał chłopak. Poczerwieniał  gwałtownie na twarzy i szybko wyłączył telefon, odrzucając daleko na stół jakby go oparzył. Co innego wiedzieć, że przyjaciel uprawia seks, a co innego usłyszeć to na własne uszy. Wziął kilka łyków mrożonej herbaty i zaczął wachlować się ręką.

***
   Spotkali się dopiero trzy godziny później w Krakowskiej Galerii Handlowej. Nirmal jakby odrobinę kulał, czego nie omieszkał się mu natychmiast wytknąć Chandi. Najpierw poszli oczywiście na lody i dopiero przy płaceniu rachunku okazało się, że żaden z nich nie zabrał portfela. Z opresji uratowała ich Anka, która właśnie robiła w pobliżu zakupy. Zobaczyła chłopaka przez szybę i zaczęła iść w jego kierunku, zawahała się jednak na widok kolejnego przystojniaka, dotrzymującego mu towarzystwa. Wyglądał zupełnie jak książę z bajki, jaką oglądała w dzieciństwie. Za te długie włosy, przypominające kolorem światło księżyca, oddałaby diabłu duszę bez mrugnięcia okiem. Nirmal widząc niepewność dziewczyny pomachał do niej radośnie, a Chandi uśmiechnął się zachęcająco. Nieśmiało usiadła razem z nimi przy stoliku i zamówiła kawę.
- To Anka, znajoma z uniwerku. Wygląda na słodkiego pączka, ale ma też niezłe pazurki. – Dokonał prezentacji Nirmal. – A ten nadąsany facet ma na imię Chandi, mąż go zostawił na kilka dni samego, więc w zastępstwie maltretuje swoimi pomysłami mnie.
- Ty mały złośliwcze… Gdyby nie ja, chodziłbyś ubrany jak ciemięga! - Fuknął na niego elf i rzeczywiście nieco się nadął.
- Też mi coś! Niecałe pięć centymetrów! -  Odgryzł się natychmiast Nirmal. – Za to jestem zgrabniejszy!  Nie wyglądam jakbym połknął piłkę jak niektórzy!– Popatrzył wymownie na lekko zaokrąglony brzuch wieszcza.
- Chcesz powiedzieć, że jestem gruby…?! – Oczy Chandiego niebezpiecznie się zwęziły i pewnie doszłoby do awantury, gdyby nie kelner, który właśnie przyszedł z rachunkiem. Dopiero w tym momencie obaj panowie zorientowali się, że nie mają przy sobie ani grosza.
- Spokojnie, uratuje was ofiary losu. – Anka wyciągnęła portfel. Po kilkuminutowej obserwacji komicznej sprzeczki obu przyjaciół, nieśmiałość przeszła jej jak ręką odjął.
- Nie martw się, za chwilę oddamy. – Elf zawstydzony sytuacją natychmiast zadzwonił do domu. – Może pójdziesz z nami na zakupy? – Zaproponował zaskoczonej jego bezpośredniością dziewczynie.
- Nie za bardzo mam z czym. – Szczera jak zwykle Anka pokazała świecące pustkami wnętrze portfela. – Nie chcę sobie robić smaka.
- Zaczekajcie chwilę, wiem kto ma pełną kiesę i masę nieużywanych kart bankowych. – Chandi posłał im psotny uśmiech. Wyszli z kawiarni i usiedli na obramowaniu stojącej w holu fontanny. Stąd mogli obserwować, spieszący się we wszystkich kierunkach wielobarwny tłum. Po kwadransie pojawił się wysoki mężczyzna, zasalutował służbiście i wręczył wieszczowi solidnie zaopatrzony portfel oraz niewielką, elegancką kopertę.
- Co to takiego? – Zapytał zaskoczony elf, obracając w rękach kartonik. Nie było na nim nadawcy i nie wiedział, co o tym myśleć.
- To od lorda Rajita, proszę przeczytać. – Ukłonił się lokaj i zostawił ich samych.
- Ale ten twój mężulek jest szybki! – Nirmal z błyszczącymi z ciekawości oczami nachylił się mu przez ramię i wyrwał liścik. Przebiegł po nim szybko wzrokiem i zachichotał. – Czeka cię pracowity wieczór pięknisiu! Twoja druga połówka ma duszę bankiera!
- Oddawaj draniu, to moje! – Mężczyzna wyrwał mu karteczkę. Bezwiednie zaczął głośno czytać, zupełnie zapominając o towarzyszach. Dopiero widząc okrągłe z wrażenia oczy Anki i rumieńce na jej policzkach, zrozumiał, że popełnił solidną gafę, ale było już za późno.
                                     
Najdroższy!
    Oddaję ci do dyspozycji wszystko co posiadam, możesz dowolnie dysponować moim kontem. Oczywiście mała rekompensata byłaby mile widziana. Spłaty mogą być w dowolnych ratach, wyłącznie w naturze. Negocjacje przeprowadzimy dzisiaj wieczorem. Mam nadzieję, że jeszcze masz te stringi z futerkiem i króliczą kitką.
Twój stęskniony Rajit

- Naprawdę nosisz coś takiego? – Wykrztusił Nirmal, kiedy tylko przestał się śmiać. Oboje z Anką mieli w oczach łzy i omal nie spadli z ławki.
- Chyba nie myślisz, że ci pokażę?! – Zaczerwieniony elf, zadarł do góry nos. – Przestańcie rżeć i chodźcie! Skoro mam zapłacić własnym ciałem, to przynajmniej dobrze się zabawmy. Ja stawiam. Tego cwanego wampira stać, na wykupienie całej Galerii! – Ruszył w kierunku sklepów, nie oglądając się za siebie.
-  Wampira? – Dziewczyna nie miała pojęcia co sądzić, o dziwnym zwrocie nowego znajomego. Jego nieco wydatny brzuch też bardzo ją zaciekawił. Nie miała jednak odwagi spytać o to wprost Nirmala.
- Potem ci wszystko wyjaśnię. I tak byś się dowiedziała. – Szepnął jej na ucho chłopak, który domyślił się targających nią rozterek. – Nie krępuj się kupować wszystkiego, co ci się spodoba, mąż Chandiego jest bogaty niczym Krezus.
***
   Balraj powrócił do zamku mocno zaszokowany swoim zachowaniem. Próbował jakoś zbagatelizować całą sprawę, ale nie było to możliwe. Potłuczony i pokłuty tyłek nie pozwalał mu zapomnieć o minionych wydarzeniach. Kiedy tylko zamknął powieki stawały mu przed oczami niecenzuralne obrazki, a penis od nowa przypominał o swoich potrzebach. Demon, mrucząc gniewnie opatrywał swoje rany w sekretnym apartamencie. Z początku, kiedy dowiedział się o istnieniu Nirmala, wszystko wydawało mu się niezmiernie proste. Naiwnie wyobrażał sobie, że powie mu o matce i pamiętniku, a ten padnie w jego ramiona. W swoim pojęciu miał mu do zaofiarowania o wiele więcej niż Lakshman. Teraz jednak ta pewność została zachwiana. Niemądry chłopak najwyraźniej przywiązał się do władcy wampirów i trzeba było mu to szybko wybić z głowy.
  Balraj myślał nad tym wszystkim całą noc i doszedł do wniosku, że nie było sensu się denerwować na zapas. Musiał porozmawiać z młodym księciem na osobności, w sprzyjającej atmosferze. Kiedy mu wszystko spokojnie wyjaśni na pewno zrozumie, że jego propozycja była najlepszą z możliwych.
   Demon przy pomocy magii wysprzątał swoje komnaty na wysoki połysk i przystroił najlepiej jak potrafił. Przygotował eleganckie przekąski, pożyczył z zamkowej piwnicy kilka butelek słodkiego wina i zapalił świece w srebrnych lichtarzach. Natychmiast nadały pomieszczeniom przytulnego wyglądu, napełniając je miękkim światłem. Teraz pozostało tylko zwabić tutaj Nirmala, oczarować go swoim wdziękiem i licznymi zaletami. W tedy bez trudu zdobędzie i duszę, i ciało. Przejrzał się ostatni raz w lustrze. W swojej materialnej postaci był całkiem przystojnym mężczyzną o rudych, sięgających mu do ramion włosach, lśniących niczym wypolerowana miedź i czarnych, pozbawionych źrenic oczach. Niewielkie, ostre rogi dodawały mu w jego mniemaniu uroku. Miał średniego wzrostu, zgrabną sylwetkę i żywe, gwałtowne ruchy, pełne jakiegoś zwierzęcego wdzięku. Z pewnością mógł się podobać, na ile potrafił to ocenić. Wampirze kryteria urody, nie do końca były dla niego jasne. Postanowił wysłać do chłopaka liścik.

Do księcia Nirmala
Wiem, że mnie zbytnio nie znasz, ale mam dla ciebie wiele ważnych informacji na temat twojej prawdziwej rodziny. Chcę z tobą omówić kilka ważnych kwestii. W moim posiadaniu jest pamiętnik twojej matki, wiem też gdzie obecnie przebywa. Zapraszam cię dzisiejszego wieczora do siebie, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Wolałbym, abyś na razie nie mówił nic o naszym spotkaniu mężowi, może to źle zrozumieć.
 Balraj
***
    Nirmal otrzymał bilecik zaraz po powrocie zakupów, aż usiadł z wrażenia, kiedy przeczytał wzmiankę o swojej prawdziwej matce. Tak naprawdę, mimo kochającej rodziny wiele razy o niej rozmyślał. Nie miał pojęcia, dlaczego go oddała, ale na pewno musiała mieć jakiś ważny powód. Być może wstydziła się syna kaleki? Nie miał jednak do niej żalu, przynajmniej tak mu się wydawało. Chłopak był ogromnie ciekaw jak wyglądała, mówiła, co lubiła robić. Nie mógł się doczekać, aż ją pozna. Serce biło mu tak szybko, że omal nie wyskoczyło z piersi. Sam nie mógł narzekać, wygrał prawdziwy los na loterii życia, trafiając na wspaniałych ludzi, którzy traktowali go na równi z córkami. Kochali go jak swoje dziecko, nigdy nie dali odczuć, że był adoptowany. Nauczyli samych dobrych, pięknych rzeczy.
   Nirmal po chwili zastanowienia postanowił iść na spotkanie, demon wydawał mu się stosunkowo przyjazny i nie miał chyba złych zamiarów. Co do Lakshmana przyznał mu w duchu rację. Nie widział sensu mówić o tym na razie mężowi, który już nieraz pokazał, jakim był paskudnym zazdrośnikiem i mógłby go zatrzymać w domu. Chłopak miał jednak tego dnia sporo szczęścia, bo mężczyzna wieczorem do późna był zajęty. Musiał pomóc Rajitowi w załatwieniu kilku spraw wagi państwowej. O umówionej godzinie, Nirmal, nie zatrzymywany przez nikogo wymknął się na ulicę. Park znajdował się bardzo blisko domu, stamtąd Windą do Nieba w kilka chwil, przeniósł się do zamku. Przez dobrze mu znany, ukryty korytarz dotarł do apartamentów Balraja. Wpadł jak bomba do jego salonu i od progu zarzucił pytaniami, niemal zapominając oddychać.
- Skąd o tym wiesz? Masz pamiętnik? Chcę go przeczytać! Mogę się z nią zobaczyć? Czy ona wie, że żyję? – Buzia niemal mu się nie zamykała. Taki podniecony, z zarumienionymi policzkami oraz zwichrzonymi włosami, wydał się Balrajowi wyjątkowo uroczy i pociągający.
- Spokojnie po kolei. Najpierw usiądź, muszę ci wyjaśnić kilka spraw. – Wskazał chłopakowi miejsce obok siebie na kanapie. – Może się czegoś napijesz? Mamy dużo czasu. – Nalał do kieliszków wina.
- Niezbyt, muszę być z powrotem zanim Lakshman wróci do domu. Zrobi piekielną awanturę, jeśli nie zastanie mnie o tej porze. – Upił łyk alkoholu, który przyjemnie połaskotał mu podniebienie.
- Postaram się streszczać. - Zaczął swoją opowieść demon. Chciał przykuć uwagę chłopaka, wzruszyć słowami jego serce i zwrócić je w swoim kierunku. Nie miał w tym niestety żadnej wprawy, nigdy na nikim nie zależało mu tak bardzo jak na tym drobnym, kulawym księciu.

,, Popełniłem kilka drobnych przestępstw, nie chciałem ponieść konsekwencji i uciekłem z domu. Trafiłem w ręce przebiegłego wampirzego maga, który przykuł mnie do tego zamku w charakterze obrońcy. Przebywam tutaj od tysięcy lat, nie mogę opuścić tego miejsca i wrócić do rodziny, a ona nie jest w stanie mi pomóc. Ojciec zresztą uważa mnie za czarną owcę i nie kiwnie nawet palcem w mojej sprawie. Z początku nawet dobrze się w Amalendzie bawiłem, był taki odmienny od świata, który znałem. Szybko jednak zrozumiałem, że jestem tutaj intruzem, którego chętnie wykorzystują, ale nikt nie zaakceptuje. Poczułem się strasznie samotny. Jeden z kuzynów postanowił odrobinę osłodzić mi życie, niestety niezbyt rozsądnie się do tego zabrał. Uwiódł niewinną, naiwną Imanel, z tego związku ty się narodziłeś. Jesteś prezentem od rodziny, przeznaczonym od kolebki na mojego towarzysza i kochanka.”

- Co za brednie? Nie jestem jakąś rzeczą, którą można komuś podarować, tylko żywą, czującą osobą! – Oburzył się chłopak. Nie mieściło mu się w głowie, że potraktowano go jak przedmiot, w dodatku unieszczęśliwiając jego matkę.
- Wiem, że to nie brzmi zbyt dobrze – próbował złagodzić swoją opowieść Balraj. – Ale nie masz pojęcia, jaką radość poczułem, kiedy się dowiedziałem o twoim istnieniu. Nieomal oszalałem ze szczęścia. Na tym obcym świecie miałem kogoś bliskiego, kogo mogłem pokochać, kto należałby tylko do mnie.- Ujął za rękę chłopaka, który nie miał pojęcia jak zareagować na to wyznanie. Z jednej strony było mu niezmiernie żal demona, z drugiej jego egoistyczne nastawienie wzbudzało w nim gniew.
- Myślę, że jest tu mnóstwo istot, które mogłyby być ci bliskie, wystarczy otworzyć dla nich serce. Pewnie nawet nie próbowałeś zamknięty w swojej skorupie przez te wszystkie lata. – Zauważył dość rozsądnie, zważywszy na okoliczności, chłopak.
- Nie mów tak, spójrz na mnie. – Balraj uklęknął u jego stóp. – Jesteś wszystkim co mam, od naszego pierwszego spotkania wiedziałem, że jesteś kimś niezwykłym. Zrobię co zechcesz, by twoje serce zwróciło się w moją stronę.
- Wstań, gadasz głupstwa! – Wyrwał dłonie i schował je za siebie w dziecinnym geście. – Dobrze wiesz, że mam męża, którego kocham, więc odpuść sobie te mdłe gadki. Tak naprawdę wcale mnie nie znasz. Poszukaj kogoś, kto będzie wdzięczny za twoje uczucie. – Nirmal usiłował delikatnie przywrócić mężczyźnie rozum, który najwidoczniej po drodze gdzieś zgubił. Nie wiedział biedak, że w sprawach emocji, ten organ nie zdaje się zazwyczaj na wiele. Nie posiadał zbyt wielkiego doświadczenia w tych sprawach, w końcu stał dopiero u progu życia.
- W czym ten wampir jest lepszy ode mnie? Ma paskudny charakter, sprawy państwa zawsze będą dla niego ważniejsze od ciebie! Wykorzystał twój tatuaż i legendę, by umocnić się na tronie! Myślałem, że jesteś mądrzejszy! – Zdenerwował się demon. – Następnym jego celem, będzie zrobienie ci dzieciaka, a potem zapomni, że istniejesz, bo nie będziesz już potrzebny!
- Wcale nie! Lakshman mnie kocha! – Nirmal zerwał się na równe nogi, odpychając mężczyznę, który klapnął nieporadnie na tyłek. – I nie potrzebuję twojej pomocy, sam znajdę matkę!
- Jeszcze się przekonamy, kto ma rację! Jak tylko zajdziesz w ciążę, twój mężulek, zniknie jak poranna mgła. Zostaniesz sam w wielkim zamku, a on sprawi sobie harem jak wcześniej jego ojciec. Wielu tylko czeka, by zając twoje miejsce u jego boku! – Warknął Balraj, a jego oczy zalśniły czerwienią. – Jeszcze zapłaczesz na moim ramieniu!
- Chciałbyś pokręcony draniu!Jesteś zwyczajnie zazdrosny i pomieszało ci się w tej rogatej łepetynie! – Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że zaczął krzyczeć, a w jego srebrnych oczach pojawiły się łzy. – Lakshman jest ze mną zawsze szczery, nie to co ty! Kocha mnie, sam mi to powiedział!
- Tak?! – Demon wstał i stanął naprzeciwko chłopaka, zaglądając mu głęboko w oczy. – A wiesz, że twój idealny mąż zabił swojego poprzedniego partnera, którego też ponoć bardzo kochał, własnymi rękami?!
- Ty bezczelny kłamco!! – Usta zaczęły mu drżeć, całą siłą woli starał się nie rozpłakać. Przyszedł tutaj pełen nadziei na spotkanie z matką, a otrzymał stek bzdur od zidiociałego, najwyraźniej nudzącego się demona, który chciał się zabawić jego kosztem. – Nie chcę cię nigdy więcej widzieć! – Chwiejnym krokiem ruszył do drzwi, nie miał tutaj czego szukać. Srodze się zawiódł na nowym znajomym. Po raz pierwszy jego niezawodny instynkt wyprowadził go w pole.
- Zaczekaj, nie płacz proszę. - Balrajowi zrobiło się naprawdę przykro, że doprowadził swojego towarzysza do łez. Nie miał przecież takiego zamiaru. - Przepraszam. – Wyciągnął do niego dłoń z chusteczką, ale Nirmal odtrącił ją z pogardą w oczach. Trzasnął drzwiami, omal nie wyrywając ich z futryn. Najwyraźniej został tutaj zwabiony pod fałszywym pretekstem, żeby zaspokoić chore żądze demona. Przestał wierzyć nawet w historię z matką, z pewnością była zmyślona, jak wszystko inne. Przysiągł sobie, że więcej nie odezwie się do Balraja, a jeśli znowu zakradnie się do jego snów, wyrzuci go na zbity pysk, wyrywając przy okazji te głupie rogi i robiąc miazgę z ogona.
  

13 komentarzy:

  1. Podobały mi się zakupy było zabawnie a telefon o 7 rano mnie rozbroił. Co do drugiej części opowiadania to zaczyna się robić mrocznie a król powinien powiedzieć mężowi o byłym partnerze bo z tego może wyjść coś okropnego.
    Balraj ma paskudny plan i obawiam się, że już zasiał ziarno niepokoju. Ale może dzięki temu młody książę dowie się więcej o swojej przeszłości.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie? Ty mnie torturujesz. Dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. To było cudne !!! Najbardziej podobał mi się Elf i jego stringi z ogonkiem króliczka , zazdroszcze mu ! ;D
    Dużo weny życzę ! :)
    /Hans

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nowy rozdział, nie moge sie doczekać jak Nirmal zapyta o to swojego męża *•*
    Pozdro o WENY

    OdpowiedzUsuń
  6. Czary mary niech ci weny przybędzie, a pracy odejmie ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    trochę współczuję Baltarowi, no ale można uznać, że Nimriala potraktował jak przedmiot, i mam nadzieję, że nie będzie kombinował żeby Lankshman stracił nim zainteresowanie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. co działo się z tą stroną nie można było wejść na tą i inne Twoje strony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było ich, zostały przeze mnie skasowane. Miewam swoje chwile szaleństwa jak każdy, kiedy ma za dużo na głowie.

      Usuń
  9. Czyli nie będzie trójkąta...
    Azusa

    OdpowiedzUsuń